poniedziałek, 31 grudnia 2007

Stereopar ciąg dalszy

Wiemy już,  że klasyczna stereopara to dwa zdjęcia.  Aby uzyskać złudzenie obrazu trójwymiarowego owe dwa zdjęcia możemy oglądać w dwojaki sposób.  Sposób pierwszy - jeżeli fotografie zrobione są w układzie równoległym,  to znaczy gdy obraz uchwycony lewym obiektywem leży po lewej stronie,  a prawym po prawej - oglądamy w stereoskopach.  Sposób drugi - jeżeli fotografie zrobione są w układzie krzyżowym,  to znaczy gdy obraz z lewego obiektywu mamy po prawej a prawego po lewej - możemy oglądać bez użycia specjalnych przeglądarek,  zezując.  Tak, tak!!!  Robiąc zeza i patrząc na oba zdjęcia nakladamy je na siebie.  Na początku trochę bolą oczy,  ale przy odrobinie wprawy nie jest to wcale uciążliwe.  Dla wygodnickich skonstruowano specjalne stereoskopy do oglądania zdjęć w tym układzie.  Oprócz stereopar efekt 3d można uzyskać  za pomocą tak zwanych anaglifów (trzeba mieć na nosie specjalne czerwono-niebieskie okulary) lub na zdjęciach pokrytych folią lentikularną ( pocztówki z mrugającą japoneczką).  Są to jedyne sposoby trójwymiarowości na papierze.  No,  może jeszcze hologramy,  ale to już teraźniejszość...  Aha,  a propos teraźniejszości...  mamy już Nowy 2008  Rok.   Życzę Wam więc drodzy czytelnicy,  byście w dalszym ciągu odwiedzali ten blog,  a sobie,  żebym jeszcze miał w nim o czym pisać!!!

  

Verographe Stereo    1920

sobota, 29 grudnia 2007

Stereopary

 Tak sobie piszę o stereoskopii, a jeszcze ani razu nie pokazałem Wam moi mili jak wygląda klasyczne zdjęcie stereoskopowe,  czyli stereopara.  Jest to nic innego,  jak dwa obrazy przedstawiające ten sam obiekt z lekkim przesunięciem.  Spójrzcie na jakiś przedmiot zamykając naprzemiennie oczy.  Będziecie mieli wrażenie,  że przedmiot ten  porusza się tam i z powrotem.  Ten pozorny ruch to jest właśnie to przesunięcie o którym klepię cały czas w swoich postach.  Stereopary znane były od połowy dziewiętnastego wieku i wraz z rozwojem technik fotograficznych zmieniały swój "status quo".  Na początku były to dagerotypy,  potem talbotypy,  ambrotypy,  panotypy,  ferrotypy,  zdjęcia koloidowe na szkle,  zdjęcia o emulsji albuminowej,  chlorosrebrowej i bromosrebrowej,  fotodruki,  litografie aż po dzisiejsze fotografie czarno-białe i kolorowe.  Większość zachowanych do dnia dzisiejszego stereopar to zdjęcia na papierze naklejane na karton.  Oglądanie zdjęć stereoskopowych stało się na przełomie wieków jednym ze sposobów spędzania wolnego czasu.  Hasło "Nie ma domu bez stereoskopu" było wtedy tym samym co teraz "Nie ma domu bez komputera".  Ciekawe, co będzie "niezbędne" w domu za sto lat???

  

Różne formaty stereopar

 

środa, 26 grudnia 2007

Mikołaj

I jak tu nie wierzyć w Świętego Mikołaja??? Ale od początku... Zasiedliśmy jak co roku przy wigilijnym stole.  Wszystko (jak mawia mój Tata) "na medal".  Opłatek,  kolędy,  barszczyk z uszkami (sam zbierałem grzybki),  karpik w galarecie ze słodkim nadzieniem (specjalność mojej kochanej  Małgoni),  pierogi,  kapustka,  kompocik z suszonych owoców,  kutia... Aż tu nagle słychać dźwięk janczarów i pod choinką pojawiło się moc paczek i paczuszek.  Jak zwykle wszyscy byli tak zajęci wspólnym kolędowaniem i biesiadowaniem,  że znowu nikt nie zauważył kiedy Święty Mikołaj zdążył podłożyć prezenty.  Każdy członek rodziny coś dostał,  dostałem naturalnie i ja.  Przyznam Wam się szczerze,  że trochę się zdziwiłem biorąc w ręce dość duże i ciężkie pudełko.  Przecież ciepłe skarpety i przytulasty sweter (dość szablonowy bożonarodzeniowy prezent) tyle nie ważą -  pomyślałem.  Otwieram...i oczom nie wierzę!!!  W pudełku ponad stuletni amerykański wielkopłytowy (5x7 cali) Seroco Stereo z obiektywami Wollensaka, dziecko wytwórni Sears Roebuck & Co.  z Chicago.  Mahoniowe wykończenie, bordowy miech z podwójnym wyciągiem...Cudeńko.  Perełeczka.  Najlepiej zobaczcie sami!!!  Ucieszyłem się chyba bardziej niż moja córka z domku i samochodu Pixel Chix.  Ja,  stary chłop mało nie posikałem się z radości.  "Mało?,  ja tam byłam!!!" -  tak  skwitowałaby na pewno moja żonka.

  

Seroco Stereo     1905

niedziela, 23 grudnia 2007

Święta

Choinka,  bombki,  domowa krzątanina... to znaczy,  że Święta tuż,  tuż.  Czego więc życzyć w ten szczególny czas?  Wszystkim zaglądającym  na tę stronę życzę szczęścia w życia prywatnym i zawodowym,  zdrowia o każdej porze dnia i nocy (to szczególnie dla Panów),  satysfakcji ze swoich poczynań i zadowolenia ze wszystkiego co udało Wam się osiągnąć do tej pory i z tego co osiągniecie w przyszłości.  Fanom fotografii stereoskopowej doskonałego sprzętu by mogli utrwalać codzienność w 3d i wspaniałych zdjęć.   Nie muszę chyba wspominać o górze fantastycznych prezentów pod choinką i smakowitym karpiu na wigilijnym stole.  Ponieważ blog mówi o "głębi",  życzenia są tym bardziej szczere bo płyną z głębi mojego serca.  Ci,  którzy mnie znają wiedzą doskonale,  że jako osobnik gatunku ludzkiego myślę czasem także i o sobie,  dlatego nie ukrywam,  że życzyłbym sobie pod choinką coś wyjątkowego.  Może jakiś nowy (czytaj: stary) aparacik,  może jakieś super zdjątko,  może stereoskop???  Święty  Mikołaj wie co ja lubię,  a że byłem przez cały rok bardzo grzeczny (i skromny) wierzę,  że  o mnie nie zapomni.  Zostawiam Was zatem z najbliższymi w wigilijnym nastroju i ...

  

... WESOŁYCH ŚWIĄT !!!

środa, 19 grudnia 2007

Gafa

Moja trzydziestoletnia przygoda z fotografią stereoskopową to nie tylko szperanie w internecie i wynajdowanie ciekawych okazów,  to nie tylko wydawanie przysłowiowego ostatniego grosza na kolejny aparat.  Owszem kolekcjonowanie jest czasami bardzo stresujące,  szczególnie kiedy sprzedający chce drogo sprzedać a kupujący chce tanio kupić,  ale nie o to przecież chodzi.  Zawsze traktowałem moje hobby jako wspaniałą zabawę i odskocznię od często szarej rzeczywistości i tak będę traktował je dalej.  Zdarzały się w tej pasji chwile smutne,  zdarzały się i wesołe.  Pamiętam jak w małym powiatowym miasteczku (bo mieszkam na wsi) oddałem do zakładu fotograficznego film z opisywanego w ostatnich postach aparatu Loreo.  Uśmiechnięty pan fotograf szarmancko wziął kasetę w swoje ręce i kazał przyjść za dwa dni.  Stawiłem się u niego w umówionym terminie.  Właściciel zakładu nie miał już takiej radosnej miny jak przy pierwszym spotkaniu i z wielką powagą rzekł:  "Ma Pan zepsuty aparat.  Najprawdopodobniej pękł Panu obiektyw,  bo zdjęcia wyszły podwójnie."  Po tych słowach sam mało nie pękłem,  ale ze śmiechu.  Wytłumaczyłem  fotografowi co i jak.  Przyznał mi się,  że pierwszy raz spotkał się z tego rodzaju fotografią i poprosił,  żebym nikomu nie wspominał o jego gafie.  Od tamtej pory jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.  Oto jak fotografia stereoskopowa zbliża ludzi !!!

  

ICA Plaskop    1926

 

 

 

 

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Nowe Loreo

Idąc "za ciosem" ekipa skośnookich konstruktorów z egzotycznej Azji opracowała jeszcze jeden model aparatu Loreo.  Idea była podobna jak w przypadku poprzednika (tani, prosty i skuteczny),  ale poziom wykonania był o wiele,  wiele wyższy.  Aparat (w90% zautomatyzowany) różnił się od pierwowzoru dwoma zasadniczymi elementami.  Pierwszy z nich to możliwość robienia zdjęć dwojakiego rodzaju.  Loreo 321 - bo tak został nazwany,  robił zarówno zdjęcia stereoskopowe 3d jak i "normalne" 2d.  Super sprawa,  na sąsiednich klatkach dwie takie same a jakże różne fotografie...  Wszystko zależało od ustawienia małej wajchy z tyły aparatu.  Drugą różnicą był układ samego zdjęcia,  tak zwany układ krzyżowy (opisując stereopary wyjaśnię niedługo co to takiego).  Loreo 321 ma futurystyczny wygląd co sprawiało i sprawia,  że trzymając go w ręku jest się obiektem "dziwnego" zainteresowania osób postronnych.  Nie znam się na prawach autorskich i licencjach,  ale coś mi się wydaje,  że ktoś z kogoś coś zerżnął (a może odkupił).   Porównajcie to zdjęcie ze zdjęciem zamieszczonym w poście z 11 września 2007 roku.  Czyżby znowu bliźniacy???

  

Loreo 321    2001

czwartek, 13 grudnia 2007

Loreo

Mechanizm nasadek do fotografii 3d został wykorzystany na dalekim wschodzie.  Gdzieś w egzotycznym Hong-Kongu firma Loreo rozpoczęła produkcję kompaktowych aparatów stereoskopowych pozbawionych klasycznych obiektywów. Ich rolę zastąpił układ luster zbierających i przetwarzających obraz na film małoobrazkowy.  Masowa produkcja i niska cena sprawiły,  że aparaty cieszą się do dzisiaj powodzeniem.  Jasne, że jakość otrzymanych zdjęć jest delikatnie mówiąc słaba,  ale  czego chcieć więcej od tej plastikowej zabawki.  Najważniejsze jest to,  że efekt stereoskopowy osiągamy w bardzo prosty sposób,  bez skomplikowanych urządzeń i programów komputerowych.  Dla szarego,  prostego "pstrykacza" wystarczy.  Człowiek robi zdjęcie,  oddaje film do laboratorium,  odbiera gotowe odbitki,  wkłada w dołączany do aparatu stereoskop (a stereoskop jest na prawdę super !!!)  i cieszy się,  że widzi na przykład teściową w kąpieli 3d.  Mała korekta,  w kąpieli jest zawsze jedna d... więcej.

  

Loreo     1990

  

Loreo     1990

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Nasadki

Potrzeba jest matką wynalazków a ojcem podobno przypadek... Ktoś mądry pomyślał,  że i jednym aparatem można zrobić zdjęcie stereo w ruchu. Wystarczy... no właśnie,  wystarczy założyć na obiektyw lub zamiast obiektywu specjalną nasadkę,  która za pomocą sprytnie rozmieszczonych luster podwaja obraz na klatce,  jednocześnie zachowując lekkie przesunięcie o którym pisałem ostatnio.  Nasadki takie produkowane były i są na różne średnice obiektywów i  na rozmaite mocowania (gwinty, bagnety) bezpośrednio do body aparatu.  Są nasadki do aparatów tradycyjnych jak i do cyfrówek.  Zaletą ich jest prostota użycia i faktycznie osiągnięcie w prosty sposób zamierzonego efektu. Wadą tych urządzeń jest owe dzielenie naświetlanej klatki na pół.  Zdjęcie będzie zrobione zawsze w pionie. Nie ma innej możliwości.  Ogranicza to bardzo inwencję twórczą fotografującego,  ale podobno "lepszy rydz niż nic".  Polecam to początkującym amatorom fotografii  trójwymiarowej w celu bliższego zapoznania się z tą techniką.

  

Zenit 122 z nasadką SKF-1

  

Nasadka stereoskopowa Stereo-Tach

  

Nasadka stereoskopowa Asahi Pentax

piątek, 7 grudnia 2007

Szyna

Czy przy pomocy jednego aparatu można robić zdjęcia stereoskopowe?  Odpowiedź brzmi.... oczywiście, że tak.  Jak to praktycznie wygląda?  Jak wiemy z teorii stereofotografii musimy zrobić  (przynajmniej) dwa zdjęcia tego samego obiektu z lekkim (6-8 cm) przesunięciem w jedną lub drugą stronę.  Ważne jest,  by to przesunięcie nastąpiło z zachowaniem linii poziomej.  Do tego zalecana jest specjalna szyna (vel sanki),  którą ustawiamy na statywie.  Do szyny mocujemy aparat,  pstrykamy,  przesuwamy i pstrykamy ponownie ten sam obrazek.  Przy nabraniu odpowiedniej wprawy można obyć się i bez szyny robiąc zdjęcia przestępując z nogi na nogę (tak, jakby nam się siusiać chciało).  Wszystko jest w porządku,  gdy obiekt fotografowany się nie rusza (jakaś bardzo martwa natura).  Gorzej jest natomiast, gdy chcemy uchwycić na przykład wujka pięknie spadającego z drabiny.  Jedno zdjęcie - wujek na górze.  Drugie - wujek na dole.  Jedynie co wyjdzie stereoskopowo to drabina, o ile sie nie przewróci.  W tym celu niezbędny jest drugi (możliwie taki sam) aparat,  który umieszczamy obok pierwszego na wspomnianej wcześniej szynie. Największym kłopotem jest takie zsynchronizowanie migawek w obu aparatach, by strzeliły one w tym samym czasie.  O ile w aparatach analogowych jest to do przeskoczenia bez większego problemu,  to w cyfrówkach zaczynają się "schody".

  

Gallus  Stereo    1925

środa, 5 grudnia 2007

Podział

Tyle juz postów poświęciłem stereoskopowym aparatom fotograficznym,  a nie pokusiłem się jeszcze o dokonanie jakiegoś systematycznego ich podziału.  Tylko jak tu podzielić tradycyjne (analogowe) stereoaparaty,  według jakich kryteriów???  Wieku? - stare i nowe,  ceny? - drogie i tanie,  walorów estetycznych? - ładne i brzydkie, funkcjonalnośći?  -  wspaniałe i do du...  Można też podzielić fachowo,  według wielkości naświetlanego obrazu - małoobrazkowe (w tym też miniaturowe),  średnioformatowe i wielkopłytowe (przyjmuje sie od 4x5 cali - 1 cal to 2,5 centymetra).  A może ze względu na konstrukcję (stałe - sztywne i składane),   wielkość (ręczne i studyjne),  materiał z którego zostały zrobione korpusy (drewniane, metalowe, z tworzyw sztucznych) czy ilość obiektywów (dwa, trzy, cztery i więcej).  Mozna też je podzielić pod względem rodzajów celowników (przeziernikowe, dalmierzowe),  migawek (szczelinowe, centralne),   przysłon (otworkowa, tęczówkowa),  rozwiązań budowy (tradycyjne i lustrzanki).  W tych wszystkich podziałach występują dalsze podpodziały tak,  że wszystko jest bardzo płynne i miesza się jak w shakerze.  Najważniejsze,  że z tego shakera wychodzi fantastyczny drink (czytaj: aparat stereoskopowy) stworzony wedle upodobań, chęci i możliwości pijącego (czytaj: użytkownika).  I tu nasuwa mi się refleksja...tylko szkoda,  że barmanów (czytaj: firm produkujących aparaty stereoskopowe) coraz mniej !!!

  

Jumelle Bellieni     1905

niedziela, 2 grudnia 2007

Block Notes

Kiedyś wspominałem o aparacikach stereoskopowych z lat pięćdziesiątych na film 16 mm.  Takie miniaturki aparatów produkowane były i wcześniej,  kiedy film zwojowy nie był jeszcze tak popularny,  a głównym materiałem światłoczułym była płyta szklana.  Dzięki pomysłom konstruktorów udało się stworzyć aparaty,  które po złożeniu można było swobodnie ukryć,  by nie rzucały się w oczy.  Jednym z takich stereoskopowych karzełków był Stereo Block Notes,  produkt bardzo znanej we Francji firmy L. Gaumont & Cie.  z Paryża.  W 1928 roku firma miała także swoje przedstawicielstwo w Warszawie na ul. Śniadeckich 7 m 4.  Aparat ten robił zdjęcia formatu 4,5x10,7 cm.  a sam złożony miał wymiary 13,5x6x3,5  cm.  Po rozłożeniu "grubiał" do 7,5 cm.  Wszystko to dzięki kartonowemu mieszkowi,  którego konstrukcję wzmocniono materiałem.  Lekkie przesunięcie płyty czołowej ustawiało celownik oraz powodowało naciągnięcie migawki.  Teraz tylko pozostawało zrobić zdjęcie i co było najbardziej żmudną i nielubianą czynnością,  wymienić płytę na nienaświetloną.  James Bond na pewno by zwariował,  gdyby musiał pracować takim sprzętem.

  

Stereo Block Notes     1924

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...