piątek, 27 stycznia 2012

Impresje z tatrzańskich szlaków

"Impresje z tatrzańskich szlaków" to tytuł wystawy,  którą można od wczoraj oglądać w Warszawskim Fotoplastikonie.  Autorami stereopar są Kasia i Borys Wasiuk,  małżeństwo,  które łączą dwie wspólne pasje.  Pierwszą z nich jest fotografia trójwymiarowa a drugą miłość do gór.  Efektem ich wieloletniej fascynacji są zdjęcia prezentowane na wystawie.  Obrazy,  które powstały w latach 1992 - 2011 ukazują piękno tatrzańskiego krajobrazu,  ale nie brakuje w nich także grozy i tajemnicy.  Różnorodność  Tatr,  majestatyczne szczyty,  skaliste granie,  poszarpane turnie,  spokojne doliny,  stawy,  w których przegląda się niebo...  Tatry dzikie i nieokiełznane,  a jednocześnie bliskie,  bo fotografowane sercem.  To są właśnie zdjęcia Kasi i Borysa.  Zapytałem ich czy mieszkając w Warszawie czują się "ludźmi gór".  Usłyszałem,  że tak!  Wszak,  jak powiedział ksiądz Roman Rogowski,  "Człowiekiem gór nie jest ten,  który umie i lubi chodzić po górach,  ale ten,  który górami potrafi żyć w dolinach,  po zejściu z gór".  Przyjdźcie więc do Warszawskiego Fotoplastikonu i obejrzyjcie tatrzańskie impresje.  Wystawa potrwa do 26 lutego.  Zapraszam!

 

Plakat wystawy "Impresje z tatrzańskich szlaków"

 

 Kasia i Borys na wernisażu w Warszawskim Fotoplastikonie

 

Tatrzańskie impresje Kasi i Borysa

    

 

  

 

sobota, 21 stycznia 2012

ViviCam T135

Weźmiemy dziś na warsztat  kompaktowy aparat stereoskopowy Vivitar ViviCam T135.  To taki międzynarodowy konglomerat.  Amerykańska firma produkuje aparat od 2011 roku w Chinach głównie na angielski rynek.  Nie przypuszczam,  żeby zamiarem producenta było konkurowanie z Fujifilm Real 3D,  bo Vivitar nie jest aparatem wysokich lotów.  Dwa obrazy z dwóch obiektywów (baza 62 mm.) rejestrowane są na jednej matrycy o rozdzielczości 12,1 megapikseli.  Za jednym obiektywem umieszczony jest filtr w kolorze niebieskim a za drugim w kolorze czerwonym,  efektem czego jest gotowy anaglif zapisywany na karcie SD w  formacie JPEG.  Ekran o przekątnej 2,7 cala wyświetla także anaglif,  który można obejrzeć za pomocą dołączonych do Vivitara okularów.  Minimalna rozdzielczość uzyskanego obrazu to 640x480 pikseli a maksymalna 4000x3000 punktów.  Oprócz zdjęć kompakcik robi także i filmy w rozmiarach od 320x240 do 1280x720.  Aparat ma wbudowaną lampę błyskową  (niestety,  błyska ona tylko w trybie 2D) i pięciokrotny zoom cyfrowy (działa tylko w trybie zdjęciowym).  Co do możliwości technicznych to jak widzicie "Vivi" nie powala na kolana.  Przebogata jest natomiast paleta kolorów w jakich produkowany jest sprzęcik.  Do wyboru,  do koloru:  czarny,  srebrny,  czerwony,  fioletowy,  różowy,  granatowy,  błękitny i żółty.  Chyba kolory aparatu rekompensują straty barw w anaglifach!  Podsumowując,  ViviCam T135 nie jest na pewno sprzętem dla profesjonalisty.  Nadaje się za to do zabawy w 3D choćby z tego powodu,  że nie obciąża zbytnio i tak chudego ostatnio portfela.

 

 

Opakowanie zestawu ViviCam T135

 

Vivitar ViviCam T135                      2011

 

PS.  Bardzo dziękuję Pani Annie i Panu Rafałowi.  Właśnie to dzięki nim Vivitar dojechał do mnie z Londynu.  Jak to dobrze mieć znajomych!

 

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Chęciny - Viewer 3D

Kiedy w październiku zeszłego roku jechałem do Krakowa na plener 3D,  zboczyłem nieco z trasy,  żeby obejrzeć zamek w Chęcinach.  Gdy dojechałem pod zamkowe wzgórze oczom moim ukazała się niezliczona ilość budek z pamiątkami,  a w budkch drewniane miecze,  hełmy,  tarcze,  wisiorki,  rzemyczki,  pocztówki i inne duperelki.  Uwagę moją zwrócił tak zwany "potykacz" reklamujący "Widokownik Viewer 3D"!  Zaintrygowany  zapytałem sprzedawcę w jednym z kramów co to jest i czy to ma.  "A mam" - odpowiedział i podał mi małą książeczkę.  Na pierwszej stronie przeczytałem:  Widokownik Viewer 3D Chęcińskiego zamku...  z chęcińskimi rycerzami.  W środku wydawca i poducent KreADor zamieścił krótką historię Chęcin (miasteczka i zamku) oraz Chęcińskiej Drużyny Rycerskiej a wszystko zilustrował kolorowymi anaglifami.  Autorem zdjęć jest Adam Dębek i Piotr Biesaga,  a całość jest efektem projektu realizowanego przez Regionalną Organizację Turystyczną Województwa Świętokrzyskiego.   Skontaktowałem się z Grupą KreADor i dowiedziałem się,  że w planie są dwie następne książeczki.  Pierwsza - "Odleć ze mną w trzeci wymiar... Pałacu Kieleckiego.  Dziewczynka w czerwonej sukience zaprasza" i druga - "O osadzie średniowiecznej pod Świętym Krzyżem".  Oba wydawnictwa mają być gotowe już niedługo,  na początku tego roku.  Wracając do "widokownika" z Chęcin to zachęcam do jego obejrzenia.  Zdjęcia są ładnie wyrównane,  ujęcia ciekawe a efekt trójwymiarowy w pełni zauważalny.  To najlepsza pamiątka z Chęcin,  którą warto mieć.  Co prawda to nie moje słowa tylko autora broszury,  ale w pełni się z tym zgadzam.  Wolę to niż jakiś badziewny miecz!

 

Viewer 3D Chęcińskiego zamku          2011

 

 

środa, 11 stycznia 2012

Verascope Richard Stereoscope Brevete

Dawno nie było starego ręcznego stereoskopu.  Prawda?  Właśnie nadarza się okazja do nadrobienia zaległości,  bo z Czech przyjechał do mnie śliczniutki i starutki stereoskop Verascope Richard.  Przeglądarek tej firmy były dziesiątki a może i setki.  Duże i małe,  ręczne i stołowe,  proste i fikuśne,  stałe i składane, drewniane i kartonowe.  Do wyboru,  do koloru.  Ta dzisiejsza to prosta,  drewniana skrzyneczka na diapozytywy 4,5 x 10,7  cm.  z początku dwudziestego wieku z regulowaną ostrością,  blokadą zapobiegającą wypadnięciu szklanej płytki i z wysokiej jakości soczewkami.  W swojej prostocie ma jednak to coś,  przez co zwraca na siebie uwagę.  Kiedy zobaczyłem ją na jednej z czeskich aukcji od razu pomyślałem,  że muszę ją mieć.  A jak się coś bardzo chce...  Tak więc stoi sobie teraz  koło innych podobnych skrzyneczek.   Matowa,  lekko popękana,  stanowi przykład solidnej roboty francuskich rzemieślników.   Myślę,  że nie była ozdobą salonów.  Brak na niej błyszczącej politury czy wymyślnej intarsji.  Nie uświadczysz w niej skomplikowanych ozdób czy świecących chromowanych zdobień.  Wyobrażam sobie,  że mieszkała raczej na Montmartre,  dzielnicy bohemy artystycznej Paryża.  Może uprzyjemniała życie jakiemuś niespełnionemu poecie,  który szukając natchnienia wchodził za jej sprawą w krainę trzeciego wymiaru?  Może...  No dobra!  Schodzę już na ziemię!  Na dzisiaj koniec!

 

Stereoskop Verascope Richard            1915

 

 

Tabliczka producenta na przeglądarce

 

sobota, 7 stycznia 2012

DXG-018

Pamiętacie co było pod choinką na zdjęciu w wigilijnym poście?  Był Mikołaj,  był szalony doktor i było jeszcze coś.  To coś,  to  blister z zapakowanym cyfrowym aparatem stereoskopowym - zabawką.  W czasach gdy w telefonach komórkowych montowane są aparaty o rodzielczości 3-5  a nawet 8 megapikseli,  coś o rozdzielczości 0,3 megapiksela wywołuje tylko uśmiech na twarzy.   A taką właśnie rozdzielczość ma chiński aparat 3D  DXG-018.  To cudo zasilane dwoma bateriami AAA rejestruje na karcie pamięci SD  zdjęcia,  które po wydruku (4x6 cm) idealnie pasują do dołączonego w zestawie stereoskopu.  Rejestrowany obraz widoczny jest (niestety tylko w 2D) na monitorze o przekątnej 1,44 cala.  Aparacik produkowany jest w pięciu pastelowych kolorach:  zielonym,  pomarańczowym,  żółtym,  różowym i fioletowym.  O ile DXG-018 nie powala parametrami technicznymi to jego wygląd i wykonanie jest na bardzo wysokim poziomie.  Nawet ja,  mimo że nie jestem amatorem produktów "made in China" byłem bardzo miło zaskoczony jakością tego urządzenia.  Co prawda parę lat temu wyrosłem z wieku dziecięcego,  jednak z przyjemnością wziąłem do ręki DXG-018 i zrobiłem nim kilka zdjęć.  Super design,  miłe w dotyku,  nie skrzypiące w palcach  tworzywo,  a przede wszystkim udane (małe bo małe) zdjęcia trójwymiarowe  -  to wszystko sprawia,  że zabawa w świecie 3D wciągnąć może nawet naszych milusińskich.  Czego z całego serca życzę i Wam i sobie!

 

Zestaw -  stereoskopowy aparat fotograficzny DXG-018 i trzy przeglądarki.     2011

 

DXG-018 z przodu...

 

...  i z tyłu.

 

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Myszka Miki II

Witajcie moi Drodzy w Nowym Roku!!!  Jak tam?  Czy jesteście silni,  zwarci i gotowi by dzielnie przyjmować moje stereoskopowe newsy?  Jeżeli tak,  to zaczynamy!  Zastanawiałem się długo co pokazać w pierwszym poście 2012 roku a zdecydowałem się w ostatniej chwili.  Przyczynkiem do tego stała sie dzisiejsza poranna audycja w radiowej "Jedynce",  w której to zdawano relację z zakopiańskiech Krupówek.  Otóż jak donosi Polskie Radio , kręcą się tam panowie przebrani za typowe "góralskie" maskotki,  czyli za Gumisie i Myszkę Miki ( za moich czasów był tylko biały miś) i nie miło,  często bardzo agresywnie wymuszają na turystach "dyszkę" za fotkę.  Owi "pozoranci terenowi",  bo tak ktoś kiedyś nazwał tę profesję,  maja dość nieświeże oddechy (pewnie duszno im w tych strojach)  i robią wszystko,  żeby stężenie pewnego wszystkim znanego związku chemicznego w ich krwi stale rosło.  Chciałbym więc zrobić im konkurencję i za zupełną darmochę dam obejrzeć a nawet skopiować Myszkę Miki.  Powiecie,  że się powtarzam!  Owszem,  była już u mnie "mycha" ale nie ta!  Kiedyś pisałem o stereoskopach View - Master z maskami i faktycznie pokazywałem przeglądarkę z twarzą Mickey Mouse.  Popatrzcie uważnie - czym różnią się obie myszki?  Na pierwszy rzut oka niczym,  ale jak się tak dobrze przyjrzeć różnią się okularami.  Prawda,  że ta po prawej ma większe i bardziej kwadratowe patrzałki?  Nie jest to jedyna różnica.  W obu zastosowano różne modele View - Masterów.  W jednej (tej,  którą miałem wcześniej) użyto amerykański model L,  a w drugiej,  tej dzisiejszej,  europejski model J.  Niby mała różnica a dla kolekcjonera to jest coś!  No,  a jak do tego dodać jeszcze wersję "zakopiańską" - to jest w czym wybierać!!!

 

View - Mastery z maskami.  Po lewej wersja amerykańska, po prawej europejska.

 

Myszka Miki na bazie belgijskiego...

 

...  View - Mastera typu J.                             1974-93

 

 

 

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...