czwartek, 31 stycznia 2013

Auschwitz - Birkenau 3D

W niedzielę 27 stycznia tego roku odbyły się centralne uroczystości 68 rocznicy wyzwolenia niemieckiego,  nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz.  W tym samym dniu Dwór Zieleniewskich działający w strukturach Trzebińskiego Centrum Kultury zaprosił swoich gości na otwarcie wystawy fotografii trójwymiarowych autorstwa Jacka Gniewka i Michała Grzywacza "Auschwitz - Birkenau 3D".  Wystawa jest fotograficznym zapisem dokumentującym obecny stan muzeum Auschwitz-Birkenau,  tym ciekawszym,  że wykonanym w technice stereoskopowej.   Ponad osiemdziesiąt osób obecnych na wernisażu podziwiało wielkoformatowe wydruki,  ukazujące miejsce,  które do dziś dla świata jest symbolem zagłady i okrucieństw II wojny światowej.  Zastosowana technika anaglifowa spotęgowała dodatkowo odbiór przekazu i pobudziła wyobraźnię,  skłaniając do refleksji nad tym,  do czego zdolny jest człowiek,  by pognębić i zniewolić drugiego człowieka.  Tandem Gniewek - Grzywacz (znani jako "Strefa 3D") to autorzy,  którzy przyzwyczaili nas do obrazów stereoskopowych z górnej półki.  Wspaniałe kompozycje,  nienaganna technika i jeszcze to coś...  co przyciąga oko.  I nie inaczej jest w przypadku wystawy "Auschwitz - Birkenau 3D" ,  wystawy którą naprawdę warto zobaczyć.  Spieszcie się,  bo w Trzebini powisi tylko do 12 lutego.  Aha!  Tylko tutaj jako bonus zobaczycie jeszcze trojwymiarowe obrazy zarejestrowane na miejscowym kirkucie.  Warto!



Plakat wystawy "Auschwitz - Birkenau 3D"



Na wernisaż do Dworu Zieleniewskich przybyły tłumy gości.

(fot.  Karolina Gniewek)



Dyrektor Trzebińskiego Centrum Kultury Mirosław Witoń,  przedstawia autorów trójwymiarowych fotografii - Jacka Gniewka i Michała Grzywacza.

(fot.  Karolina Gniewek)



Wystawa "Auschwitz - Birkenau 3D".

(fot.  Karolina Gniewek)



(fot.  Karolina Gniewek)



(fot.  Karolina Gniewek)



Artykuł z lokalnej gazety "Przełom" opisujący wystawę (kliknijcie na zdjęcie,  żeby przeczytać).

niedziela, 27 stycznia 2013

Aiptek 3D is2

Zabieram Was znowu do Chin,  gdzie w 2011 roku rozpoczęto produkcję cyfrowego,  kompaktowego aparatu fotograficznego Aiptek 3D is2.  Kompakcik ten przystosowany jest do zapisywania obrazów i filmów stereoskopowych.  Jak pisze producent,  w dwóch oddzielnych soczewkach posiada dwa 5-megapikselowe przetworniki obrazu.  2,4 calowy wyświetlacz zapewnia natychmiastowy podgląd i odtwarzanie obrazów 3D bez żadnych dodatkowych okularów.  Zdjęcia i filmy aparat zapisuje na kartach pamięci SD lub SDHC (do 32 GB) w rozdzielczościach 4000x3000,  2560x1920 i 2048x1536 (fotki - JPEG) i 1280x720 (video).  Aiptek ma wbudowaną lampę błyskową,  czterokrotny zoom cyfrowy,  wyposażony jest w baterię,  kabel USB,  oprogramowanie,  pasek i tego rodzaju dupersznyty.  W praktyce ten malutki aparacik (104x69x21 mm) nie powala na kolana.  Mała,  bo czterocentymetrowa baza mocno ogranicza głębię,  którą możemy uzyskać.  Przyciski (też jak na moje oko i palec... za małe),  działają bardzo ciężko i nie pozwalają się skupić na rzeczy najważniejszej,  czyli na fotografii.  Obsługa niby intuicyjna,  ale trzeba się nieco wgryźć w panel sterowania,  żeby potem w miarę przyzwoicie móc korzystać z tej trójwymiarowej "syfróweczki".  A zresztą,  czego tu chcieć od takiego maleństwa?  Ogólnie jak na "chińszczyznę" to całkiem,  całkiem.  W rękach nie trzeszczy,  a do zabawy z trójwymiarem może być!!!



Opakowanie trójwymiarowej "syfrówki".



Aiptek 3D is2...



..."Made in China"                  2011.

Wszystko wskazuje na to,  że już niedługo będę miał okazję odwiedzić kraj  producenta Aipteka.  Może nawet spróbuję "Kaczkę po pekińsku"...  W każdym bądź razie,  obiecuję relację w 3D.

wtorek, 22 stycznia 2013

Sous le ciel de Paris

Zakończyła się aukcja Warszawskiego Fotoplastikonu na rzecz WOŚP.  Obserwowałem przebieg licytacji i muszę stwierdzić,  że walka była bardzo zażarta.  Szczególnie emocjonująca była ostatnia minuta a już ostatnie 8 sekund to istne szaleństwo! Ostatecznie zwyciężył Allegrowicz o nicku Cyanide94 i to właśnie on wybierze sobie dowolną wystawę i zaprosi na nią wszystkich swoich znajomych,  a cała wylicytowana kwota zasili konto najwspanialszej orkiestry na świecie!  A jak już mowa o Fotoplastikonie to trzeba powiedzieć o nowej wystawie,  która prezentowana jest w oficynie w Alejach Jerozolimskich 51.  "Sous le ciel de Paris" to 48 obrazów Paryża lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku.  Część z nich prezentowana była w 2009 roku na wystawie "Paryż jakiego już nie ma",  ale większość to zdjęcia po raz pierwszy pokazywane gościom Fotoplastikonu.  Patrząc w mosiężne okulary przenosimy się do magicznego Paryża,  kulturalnego centrum Europy.  Odwiedzamy znane ze szlaków turystycznych miejsca w stolicy Francji by zaraz przenieść się w malownicze zaułki,  nie pokazywane na co dzień odwiedzającym.  Po paradach przy Łuku Triumfalnym odpocząć możemy w tętniących życiem ulicznych kafejkach,  by przy kieliszku francuskiego wina posłuchać dźwięków akordeonu lub wdać się w dyskusję z miejscową bohemą.  Ogrom atrakcji,  liczne zabytki i specyficzny klimat miasta,  to wszystko sprawia,  że Paryż odwiedza rocznie około trzydzieści milionów turystów.  Wy też możecie.  Wystarczy przyjść do Fotoplastikonu.  Wystawa trwa do 13 lutego.



Plakat wystawy.



Galeria Lafayette (stereopara krzyżowa).



Uliczna kawiarenka.



Moulin Rouge.

Podziękowania dla Pana Pawła Brząkały z Warszawskiego Fotoplastikonu za udostępnienie zdjęć prezentowanych na wystawie.

piątek, 18 stycznia 2013

Fotoplastikon Warszawski - wystawa na życzenie

Uwaga,  uwaga!!!  Jeszcze tylko trzy dni będzie trwała na Allegro specjalna aukcja Warszawskiego Fotoplastikonu na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.  Zwycięzca aukcji wybierze kolekcję 48 fotografii, która zostanie pokazana specjalnie na jego życzenie w wybranym dniu.  Wygrywający będzie mógł zaprosić przyjaciół i pokazać im wystawę.  W trakcie wizyty goście będą mieli okazję usłyszeć historię Fotoplastikonu,  obejrzeć go od środka,  spędzić niepowtarzalny czas przy podwieczorku w magicznym miejscu.  Każdy z gości otrzyma pamiątkową pocztówkę z fotografią oraz plakat archiwalny.  Spieszcie się bo naprawdę warto!!!

http://aukcje.wosp.org.pl/fotoplastikon-warszawski-wystawa-na-zyczenie-i730643





wtorek, 15 stycznia 2013

TDC Stereo Vivid

Trzecim i ostatnim modelem aparatu ze stajni TDC był Stereo Vivid.  Aparat wyprodukowany został tym razem w Stanach Zjednoczonych w zakładach Three Dimension Co. w Chicago także w 1954 roku.  Na rynek wypuszczono około 20 tysięcy egzemplarzy tego modelu,  co przy 130 tysiącach Realistów i 110 tysięcy Kodaków wydawać by się się mogło niczym.  Stereo Vivid na filmie małoobrazkowym robił dwa zdjęcia formatu 23,82 x 25 mm.  Obiektywy Tridar Anastigmat 1:3,5 / 35 mm.  leżały w odległości 65,15 mm od siebie.  Przy tak małej jak na aparat małoobrazkowy bazie,  żeby kolejne klatki nie nachodziły na siebie,  film przechodził przez dodatkowy wałek,  który nieco "przedłużał" drogę przewijania.  Migawka w formie gilotyny w zakresie od 1/10 do 1/100 sekundy i B sprawowała się całkiem dzielnie,  a poziom światła regulowała tęczówkowa przysłona od wartości 3,5 do 16.  Nowością w stosunku do poprzednich "niemieckich" modeli była poziomica zamontowana przy celowniku oraz gniazdo do lampy błyskowej,  specjalnie dedykowanej do tego aparatu.  Swoistą ciekawostką w TDC Stereo Vivid był mechanizm ułatwiający dobranie odpowiednich wartości ekspozycji oraz poręczny wskaźnik efektu 3D w zalezności od odległości z jakiej fotografowalo się obiekt.  Taki manualny "komputerek" ułatwiał życie początkującemu fotografowi.  Te wszystkie pokrętełka i wskaźniki sprawiły,  że spust migawki umieszczono na przedniej ścianie aparatu pod obiektywem.  Dość ciężko jest się do tego przyzwyczaić,  ale jak już się pozna urządzenie,  nie pozostaje nic innego jak tylko strzelać w 3D na lewo i prawo.  Hola,  hola!  Trochę opamiętania!  To nie cyfrówka!



TDC Stereo Vivid               1954.



Zakładanie filmu sprawiało trochę kłopotu ze względu na dodatkowy wałek.



Poziomica zamontowana przy celowniku.



Masa pokręteł i wskaźników na górnej ścianie aparatu.



TDC Stereo Vivid razem z lampą błyskową.

czwartek, 10 stycznia 2013

Makro 3D

W maju zeszłego roku miałem przyjemność zaprezentować Wam sylwetkę Andrzeja Antonowicza z Krosna Odrzańskiego,  który z okazji "Nocy Muzeów" pokazywał wtedy konwersje starych fotografii swojego miasta.  Wspomniałem wówczas,  że drugą stereoskopową pasją Andrzeja jest makrofotografia.  Poprosiłem,  żeby podzielił się z Czytelnikami mojego bloga swoimi osiągnięciami w tym temacie.  A jest się czym chwalić,  bo Andrzej (tu uchylę rąbka tajemnicy) zbudował bardzo sympatyczną przystawkę do trójwymiarowych zdjęć makro.  Oddaję więc mu głos.  "Moja przystawka jest prosta jak budowa cepa.  Prawdę mówiąc pomysł podsunąłeś mi Ty,  odsyłając mnie do strony http://www.cyclopital3d.com/ , gdzie prezentowana jest przystawka do Fujifilm Real 3D.  Ponieważ zapragnąłem robić zdjęcia takie,  jakie zobaczyłem na Deutsche Gesellschaft fur Stereoskopie,  a szczególnie zrobione przez Sigmunda Herntiera,  więc zacząłem zastanawiać się nad skonstruowaniem własnej przystawki.  Jak wiesz,  istotą konstrukcji jest zmniejszenie bazy (odległości pomiędzy osiami optycznymi obiektywów).  Im mniejsza,  tym lepiej,  bo można wówczas wykonywać zdjęcia z mniejszej odległości,  a o to chodzi w makrofotografii.  W przypadku wykonywania zdjęć obiektów statycznych,  można po prostu zrobić jedno zdjęcie,  a następnie nieznacznie przesunąć aparat i zrobić drugie,  ale niestety owadów nie sposób tak fotografować (żywych oczywiście). Pierwsze moje próby wypadły fatalnie.  Przyczyną były niewłaściwe lusterka. Z pomocą przyszedł mi kolega Adam z portalu PKS,  który dał mi lustra napylane powierzchniowo,  za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.  Główną trudnością techniczną było zachowanie precyzji ustawienia układu optycznego.  Dysponując amatorskimi technikami obróbki materiału,  z którego miała być wykonana przystawka (myślałem o aluminium lub drewnie),  nie byłem w stanie zapewnić wymaganej dokładności.  Zastosowałem więc metodę korygowania odchyleń,  przy pomocy prostej ławy optycznej,  w kolejnych etapach pracy.  Jako materiału użyłem ostatecznie drewna,  bowiem wcześniej miałem z nim już nieco do czynienia,  a ponadto mogłem liczyć na pomoc znajomego stolarza.  Jak wyszło - widać na zdjęciach,  a efekty mojej pracy (makro 3D) można ocenić na stronie www.jedrek3d.fkr.pl.  Moja przystawka podobnie jak Cyclopital redukuje bazę do 25 mm. i mam wrażenie,  że więcej wycisnąć się nie da.  Do wiosny chciałbym wykonać ulepszoną wersję przystawki na bazie luster z kserokopiarki.  Wbrew pozorom robienie zdjęć stereoskopowych owadom nie jest łatwe.  Jestem szczęśliwy jeśli na sto wykonanych ujęć choć jedno jest do zaakceptowania.  Szczególnie kłopotliwe jest zachowanie ostrości obu obrazów oraz pojawiająca się konwergencja tła.  Moje plany na przyszłość to zdjęcia owadów w locie.  Problemem,  który próbuję rozwiązać jest odpowiednie oświetlenie.  Lampa ledowa,  którą widać na zdjęciach mojej przystawki rozjaśnia obiekt,  ale przy kiepskich warunkach pogodowych nie wystarcza.  Zastanawiam się nad zastosowaniem lampy błyskowej wyzwalanej fotocelą.  Idealnie byłoby dobrać taką siłę błysku,  aby obiekty pierwszego planu były dobrze naświetlone,  zaś tło pozostawało czarne.  Mam nadzieję,  że zdążę do wiosny,  kiedy pojawią się pierwsze owady". Życzę Andrzejowi zrealizowania swoich zamierzeń i sukcesów na niwie makro-stereo.  A sobie życzę,  żeby taka przystawka trafiła i w moje,  niskie progi.  Andrzeju,  przeczytaj to ostatnie zdanie.  Proszę!



Przystawka makro do aparatu Fujifilm Real 3D W3 autorstwa Andrzeja Antonowicza. Widok z przodu...

(fot.  Andrzej Antonowicz)



... i z tyłu.

(fot.  Andrzej Antonowicz)



Andrzej przy pracy.

(fot.  Marek Kozłowski)



Przykładowe stereopary (krzyżowe) wykonane przy pomocy przystawki.

(fot.  Andrzej Antonowicz)



(fot.  Andrzej Antonowicz)

sobota, 5 stycznia 2013

TDC Stereo Colorist II

Kolejnym modelem TDC Stereo Colorista był Stereo Colorist II.  Aparat wyprodukowany także w 1954 roku,  różnił się od pierwszego nieco innym wyglądem i tym,  że miał wbudowany dalmierz.  Obiektywy,  przysłona i migawka były identyczne.  Dwójka była o 57 gramów cięższa od jedynki (717 gramów),  baza szersza o 1,62 mm (72,52) a klatka chudsza o 0,1 mm (22,40 x 24,10).  Wadą obu modeli był bardzo mały celownik ale i do niego można było się przyzwyczaić.  Gorąca stopka do lampy błyskowej i gwint do mocowania statywu (obie rzeczy były w jedynce) to elementy standardowego wyposażenia aparatów z lat pięćdziesiątych,  więc może niepotrzebnie o nich piszę.  Co poza tym?  Aparacik bardzo przyjemny w dotyku i eksploatacji,  miły ale nie podniecający i bardzo starannie wykonany przez co do dzisiaj zwraca na siebie uwagę.  Na rynku kolekcjonerskim nie osiąga może zawrotnych wartości,  ale i do najtańszych też nie należy.  Myślę,  że każdy kto zbiera aparaty stereoskopowe bez wątpienia ma ten model w swojej kolekcji.



TDC Stereo Colorist II                     1954



Nazwa aparatu na frontowej ścianie.



Porównajcie sami oba modele.



London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...