sobota, 30 listopada 2013

Stereocamera PinLo 135

W sierpniu tego roku pokazywałem aparat otworkowy 3D skonstruowany przez Janusza Brzezickiego. Minęły trzy miesiące a już mogę pokazać kolejne urządzenie, które wyszło spod jego rąk a zasiliło mój zbiór. Oto także stereoskopowy otworkowiec, tym razem na film małoobrazkowy. Konstrukcja jest bardzo podobna do poprzedniej, choć niektóre rzeczy bardzo się różnią. Przede wszystkim zastosowany film małoobrazkowy "zmusił" konstruktora do opracowania patentu przewijania klatek. O ile w poprzednim pinholaku nie było problemu, bo numerację zdjęć widać przez czerwone wizjerki (tak to jest przy szerokim filmie), o tyle tutaj trzeba było wymyślić jakiś wskaźnik uniemożliwiający przypadkowe nałożenie na siebie obrazów. Jak zwykle najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Janusz zastosował kółko "liczące" perforację na błonie. Jeden obrót kółka to jedna klatka. Przewijanie więc wygląda następująco: jeden obrót (zdjęcie), drugi obrót (zdjęcie) trzy obroty (zdjęcie), jeden obrót (zdjęcie) i tak dalej, i tak dalej. A skoro obrazy są w układzie A, B, A, B, C, D, C, D to łatwo stwierdzić, że baza wynosi 7,3 cm. (dwa razy szerokość klatki i 1 milimetr na margines). Proste i genialne zarazem! Co jeszcze? Zupełnie inne jest wykończenie aparatu. Obudowa to swoiste dzieło sztuki. Autor ozdobił ją gustownym decoupage, wykorzystującym motywy starej gazety. Nieźle to sobie wymyślił! Przy długim czasie naświetlania można sobie co nieco poczytać albo pouczyć angielskiego, bo gazeta jest właśnie w tym języku. Tak to właśnie fotografia pomaga w nauce!



Stereocamera PinLo 135        2012



Gazetowy decoupage.



Małe kółeczko, a jak ułatwia życie.



A oto dowód, że aparat naprawdę robi zdjęcia!

(fot. Janusz Brzezicki)



(fot. Janusz Brzezicki)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Chełm w fotografii 3D

I kolejne miasto promuje się z wykorzystaniem fotografii stereoskopowej. Wpadł mi niedawno w ręce album "Chełm w fotografii 3D" wydany w tym roku dzięki wsparciu Urzędu Miasta Chełm i miejscowych sponsorów. Autorem wszystkich zdjęć jest Paweł Klajnert, absolwent Akademii Sztuk Wizualnych w Poznaniu, członek Foto-Klubu Ziemi Chełmińskiej, autor kilku wystaw indywidualnych i zbiorowych oraz albumów fotograficznych. Pan Paweł fotografuje od dwunastego roku życia a zawodowo fotografią zajmuje się od 2004 roku. W podzielonym na siedem rozdziałów albumie możemy obejrzeć 49 trójwymiarowych obrazów ukazujących walory Chełma i jego okolic. Sama książka jest bardzo estetycznie wydana (na kredowym papierze, z bardzo dobrej jakości wydrukami) a już wyeksponowanie na czarnym tle anaglifów to strzał w dziesiątkę! Do samych fotografii (a właściwie do techniki ich wykonania) miałbym kilka zastrzeżeń. Jak dla mnie niektóre trochę za mocno nasycone są kolorami (czerwone gryzie miejscami w oczy), a w niektórych warto byłoby poprawić wyrównanie w poziomie a nawet i w pionie. Widać, że autor posługiwał się jednym aparatem, bo na paru zdjęciach obiekty ruchome po prostu się rozjechały (mają takie prawo, bo to w końcu obiekty ruchome ;-) ). Absolutnie nie mówię tego złośliwie (powiecie zaraz: Ale burak! Tylko krytykuje i krytykuje...). Pragnę jedynie zwrócić uwagę na przyszłość, żeby nie popełniać takich błędów, bo mam nadzieję, że to nie jest ostatni album fotografii 3D pana Pawła! Ogólnie wydawnictwo zrobiło na mnie duże wrażenie i uważam, że jest jednym z lepszych tego typu, wydanych w naszym kraju. Gratuluję autorowi i wydawcy. Bardzo chętnie obejrzę następne!



Album "Chełm w fotografii 3D"    2013.



Czarne strony fantastycznie uwypuklają głębię anaglifów.



Paweł Klainert - autor trójwymiarowych fotografii Chełma.

(fot. Joanna Sadowska, źródło - www.dziennikwschodni.pl)

środa, 20 listopada 2013

"Kawa po turecku" w Łomży

Ciężko jest pisać o wydarzeniu, w którym brało się bezpośrednio udział, a szczególnie wtedy, kiedy było się jedną z głównych jej postaci. Wybaczcie mi więc dzisiaj brak samokrytycyzmu, częściowy narcyzm i samochwalenie. To wszystko spowodowane jest przemiłą uroczystością, w której miałem przyjemność uczestniczyć wczoraj, 19 listopada, w łomżyńskiej w Galerii N. Właśnie tam, punktualnie o godzinie 18,00 odbyło się otwarcie wystawy "Kawa po turecku... czyli Riwiera Turecka w 3D". Zdjęcia autorstwa Krzysztofa Ostrowskiego i mojej (nieskromnej dzisiaj) osoby, zostały pokazane szerokiej publiczności dzięki uprzejmości Regionalnego Ośrodka Kultury w Łomży oraz miejscowego Klubu Wojskowego. Wernisaż otworzył ppłk. Ryszard Matuszewski - kierownik klubu, oraz dyrektor ROK - Jarosław Cholewicki, który złożył na moje ręce podziękowania i życzenia dalszych sukcesów na niwie artystycznej. Jejku! Zrobiło mi się miło. Poczułem się jak ktoś naprawdę bardzo, bardzo ważny i doceniony. Wierzcie mi, że jest to przesympatyczne uczucie! Co było dalej? Potem rozgadałem się ja. Musiałem przecież mówić za siebie i Krzysztofa (nieobecnego niestety na wernisażu). Opowiedziałem o kulisach powstania wystawy, o tym jak zaraziłem się wirusem 3D, przybliżyłem w wielkim skrócie historię obrazowania stereoskopowego oraz tajniki wykonywania zdjęć trójwymiarowych. Goście nie zasnęli - z czego jestem niezmiernie dumny! Po tych wszystkich przemowach można było już spokojnie, z lampką wina w dłoni i okularach na oczach odwiedzić Turecką Riwierę. Zdjęcia się bardzo podobały i zachwycały ową głębią, której na próżno szukać w płaskich obrazach. Na zakończenie była jeszcze jedna niespodzianka - mini recital Agnieszki Żemek, laureatki  XL Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie. Zrobiło się swojsko, sielsko i anielsko.  Wszyscy poczuli się jak u siebie w domu i naprawdę trudno było się rozstać. Jeszcze długo będę wspominał tą uroczystość, tym bardziej, że organizatorzy zadbali o wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Nie zapomnieli nawet o wydrukowaniu katalogu, którym obdarowali każdego przybyłego na wernisaż. Z całego serca pragnę więc podziękować gospodarzom za tak wspaniałe przygotowanie wystawy oraz gościom za ich liczne przybycie. Jako ciekawostkę dodam, że  w dwudziestoletniej historii Galerii N, zdjęcia stereoskopowe prezentowane były po raz pierwszy. Mam nadzieję, że nie ostatni... czego sobie i Wam serdecznie życzę. Wystawę w Łomży można oglądać do 20 grudnia. Zapraszam!





Otwarcie wernisażu. W środku ppłk. Ryszard Matuszewski - kierownik Klubu Wojskowego w Łomży, po prawej dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, Jarosław Cholewicki. Ten spięty po lewej to ja!

(fot. Emilian Kudyba)



Gościnna sala Galerii N.



Kilka obrazków z wystawy.











Katalog, okulary i księga pamiątkowa - gospodarze naprawdę zadbali o wszystko.



Wernisaż uświetnił koncert Agnieszki Żemek.



No i typowa prywata i lokowanie produktu!

(fot. Emilian Kudyba)



Podziękowanie, jakie dostaliśmy z Krzysztofem od organizatorów. Jeżeli jesteście ciekawi, co tam jest napisane - kliknijcie na zdjęcie.

 

czwartek, 14 listopada 2013

Nasze Polskie ZOO - ciąg dalszy

Ani się nie spostrzegłem, a mój fotograficzny żart ze zwierzątkami "Naszego Polskiego ZOO" zyskał niespodziewanie przychylność i aprobatę widzów. Po zaprezentowaniu wystawy w Łomży pokazuję ją na własnych śmieciach, czyli w Gminnym Ośrodku Kultury w Krasnosielcu. Tutaj właśnie od 8 do 18 listopada po założeniu czerwono-niebieskich okularków można przenieść się w skojarzeniowy "świat zwierząt". Czekają na was sępy (panowie pod sklepem GS-u), kogut (sygnalizator na policyjnym radiowozie), szopy (rozwalające się drewniane komórki), żuraw (studnia) czy żółwik (dwie dotykające się w przyjaznym geście pięści). Jest biedronka, mysz, okularnik, małpka, zebra, orka i wiele, wiele innych zwierząt, które na stałe otaczają nas w codziennym życiu. Trzeba było tylko troszeczkę pomyśleć, skojarzyć i sfotografować. A żeby jeszcze to wszystko wyszło bardziej realistycznie, sfotografować oczywiście w trójwymiarze. Wyszło fajnie... A zresztą to nie ja powinienem oceniać, tylko widzowie. Sądząc jednak po ich reakcjach...bingo!



Sympatyczny plakacik zachęcający do odwiedzenia krasnosielckiego GOK-u.



I kilka migawek z wystawy.

(fot. Patryk Rolka)



(fot. Kazimierz Mackiewicz)



(fot. Patryk Rolka)



(fot. Patryk Rolka)

PS. Przy okazji serdecznie zapraszam na wystawę anaglifów "Kawa po turecku...czyli Riwiera Turecka w 3D", która prezentowana będzie w "Galerii N" w Klubie Wojskowym w Łomży przy Alei Legionów 133. Zobaczycie trójwymiarowe zdjęcia, które wspólnie z Krzysztofem Ostrowskim zrobiliśmy w czasie naszego przypadkowego spotkania na bazarze w Alanyi. Wernisaż punktualnie o godzinie 18,00.

niedziela, 10 listopada 2013

Stereoskop - zaproszenie

7 października tego roku w budynku Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza 17, miało miejsce spotkanie z okazji jubileuszu 75-lecia pierwszej emisji telewizyjnej w Polsce. W 1938 r. zainstalowano nadajnik i antenę do emisji sygnału telewizyjnego na warszawskim drapaczu chmur Prudential, w którym ulokowano również studio telewizyjne. 5 października 1938 przeprowadzono pierwszą próbną emisję.  Emisję publiczną przeprowadzono rok później, 26 sierpnia 1939 r. na dorocznej Wystawie Radiowej. Pokazano wtedy występ aktorki Ireny Zaleskiej oraz krótki film dokumentalny, promujący Polskie Radio. Działania te przerwała II Wojna Światowa.  Dopiero wiele lat później można było wznowić prace nad funkcjonowaniem telewizji – mówił podczas uroczystości  prezes Telewizji Polskiej, Juliusz Braun. Podkreślił, że celem  obchodów jest przypomnienie dorobku II RP w zakresie telewizji. Były wspomnienia, podziękowania i odznaczenia. Organizatorzy spotkania przygotowali dodatkowo nie lada niespodziankę. Otóż zamiast szablonowego zaproszenia, goście otrzymali kolekcjonerski, kartonowy stereoskop z konwersją trójwymiarową przedwojennego zdjęcia budynku Towarzystwa Ubezpieczeniowego Prudential, z wielką anteną na dachu. Sama przeglądarka ozdobiona jest zdjęciami ilustrującymi historię polskiej telewizji i znakiem TVP.  Ładne, estetyczne i ciekawskie! Co prawda nie byłem obecny na jubileuszu, ale udało mi się zdobyć ten bardzo interesujący mnie gadżet. I co? Znowu jest co położyć na półkę!



Kartonowy stereoskop - zaproszenie    2013.





Prudential jak za starych, dobrych czasów.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rzutnik 3D

Z większości Ogólnopolskich Weekendowych Plenerów Trójwymiarowych przywoziłem do domu jakieś trójwymiarowe ciekawostki. To jakiś stereoskop, to jakieś okulary czy zdjęcia. Ale to, co przywiozłem z Katowic, przerosło moje oczekiwania. Tuż przed plenerem zadzwonił do mnie Mirek z Wrocławia z pytaniem, czy mam trochę miejsca w domu, bo che mi coś dać. Dawaj - powiedziałem. Dom mam duży i wszystko się zmieści! Na miejscu okazało się, że Mirek przywiózł do Katowic rzutnik do zdjęć stereoskopowych własnej konstrukcji. Cała maszyneria powstała w latach osiemdziesiątych, kiedy to Mirek skleił sobie dwie Smeny 8 i zaczął przygodę z trójwymiarem. Zdjęcia trzeba było jakoś obejrzeć, a że znudził się ręczny stereoskop, Mirek postanowił oglądać zdjęcia 3D na wielkim ekranie. Z dwóch popularnych rzutników na slajdy "Diapol" sklecił jeden z dwoma obiektywami. Pomyślał o wszystkim. O filtrach polaryzacyjnych, o regulacji obiektywów "góra-dół" i "lewo-prawo", o zasilaniu dwóch żarówek i o specjalnej ramce, w którą wkłada się pojedyncze slajdy (osobno lewy, osobno prawy). Niejeden pewnie zapyta dlaczego pojedyncze? Otóż w tamtych czasach zdobycie w Polsce podwójnej ramki na slajdy graniczyło z cudem. Trzeba było sobie jakoś radzić! Mirek poradził sobie doskonale. Rzutnik działa i wierzcie mi, że nie ustępuje jakością innym firmowym sprzętom produkowanym seryjnie w tamtych czasach. Na pewno dzisiaj w dobie rzutników cyfrowych, taki sprzęt budzi śmiech i lekceważenie, ale nie śmiejcie się! To jest bez wątpienia kawał historii obrazowania stereoskopowego, a dla mnie tym cenniejszy, że jeden jedyny na świecie! Mirku, dziękuję Ci bardzo!!!



Rzutnik stereoskopowy produkcji Mirka Majchera z Wrocławia.







A tutaj rzutnik i Mirkowa Smena 8 Stereo.

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...