wtorek, 29 czerwca 2010

Mars Augsburg

O ile o poprzednim Lilipucie miałem jakieś dokładniejsze informacje,  o tyle o dzisiejszym aparacie wiem mało!  Krótki opis ze zdjęciem znalazłem na stronie 171 katalogu aparatów fotograficznych Hansa Dietera Abringa.  Mars Augsburg,  bo o nim dzisiaj słów kilka,  to składany aparat stereoskopowy na płyty szklane formatu 9 x 18 cm.  Skonstruowany został w 1902 roku najprawdopodobniej w Niemczech.  Między obiektywami o ogniskowej 105 mm.  zamontowana jest dźwignia,  dzięki której ustawia się dwustopniową przysłonę,  o wartościach 8 i 16.  To pokrętełko nad jedną z soczewek to naciąg migawki,  migawki o sześciu czasach (niestety nie mam zielonego pojęcia jakich).  Co ten aparat jeszcze w sobie ma?  Lustrzany celownik,  spust i dwie regulowane nóżki umożliwiające ustawienie całego ustrojstwa stabilnie na podłożu.  To chyba wszystko.  A nie,  przepraszam!  Ciekawostką tego egzemplarza jest tabliczka znamionowa sklepu,  w którym był kupiony.   A kupiony był w Odessie,  w magazynie Karola Szella.  Popatrzcie,  ile kilometrów zrobił zanim do mnie dotarł.  Jedna granica,  druga granica,  potem spowrotem.  A między czasie jeszcze pewnie pokręcił się po Polsce by ostatecznie na stare lata odpocząć wśród swoich młodszych i starszych kolegów w wygodnej oszklonej witrynce....

 

Mars Augsburg w katalogu Hansa Dietera Abringa.

 

Mój (!) Mars Augsburg         1902

 

Reklama sprzedawcy na opisywanym egzemplarzu.

czwartek, 24 czerwca 2010

Liliput

A co tam słychać na moich półeczkach?  Otóż powolutku zapełniają się nowymi eksponatami,  które  obiecuję systematycznie pokazywać.  Na dzień dzisiejszy przygotowałem aparat stereoskopowy produkcji niemieckiej firmy Ernemann Werke A.  G.  Dresden,  Liliput Stereo.  Dlaczego stereo?  Tego chyba nie muszę tłumaczyć!  Dlaczego Liliput?  Powiem tylko jedno,  że jest to gabarytowo najmniejszy aparat o formacie klatki 4,5 x 10,7 cm.  Jego wymiary po złożeniu to 6,5 x 14 x 2,2 cm.  Jak na swój wiek,  a wyprodukowany był w 1914 roku prezentuje się całkiem nieźle.  Mimo swoich niezbyt wysokich parametrów (migawka gilotynowa 1/50 i B oraz  dwa dość ciemne achromatyczne obiektywy o stałej przysłonie)  jest przykładem bardzo oryginalnej "myśli technicznej".  Zazwyczaj w składanych aparatach fotograficznych miech usztywniany jest zewnętrznym szkieletem.  Tutaj jest odwrotnie.  Wsporniki miecha w postaci dwóch metalowych blaszek są w środku aparatu i żeby się do nich dostać bezwzględnie trzeba zdjąć matówkę.  Ta ostatnia też jest bardzo nietypowa,  bo z celuloidu.  Widziałem dużo starych i nowych aparatów,  ale celuloidowej matówki nie widziałem w żadnym.  I ostatnia rzecz wyróżniająca go od innych urządzeń tego typu to...  gigantyczny celownik ramkowy dodający Liliputowi powagi i optycznej wielkości.  To tak jakby niskiemu mężczyźnie ktoś założył buty na koturnie i cylinder.  Taki "mały,  wielki człowiek".  Przepraszam najmocniej!  Mały,  wielki stereoaparat!

 

Ernemann Liliput Stereo     1915

 

Metalowa blacha usztywniająca mieszek od środka.

 

Celuloidowa matówka Liliputa.

 

Logo firmy na płycie czołowej.

 

sobota, 19 czerwca 2010

Spacer z Walerią

W czasie,  kiedy ja bawiłem w Gorzowie Wielkopolskim w podwarszawskim Milanówku miała miejsce bardzo miła uroczystość.  Otóż w sobotę 29 maja o godzinie 12,00 w Teatrze Letnim rozpoczęła się promocja albumu "Spacer w Walerią" opracowanego z wielką starannością przez artystę plastyka,  absolwenta warszawskiej ASP,  Mariusza Koszutę.  Przyczynkiem do wydania albumu były odnalezione po latach stereoskopowe fotografie z przełomu XIX i XX wieku autorstwa Rufina Morozowicza.  Tytułowa Waleria,  artystka Operetki Warszawskiej,  to  prywatnie żona autora stereopar,  wybitnego aktora tamtych czasów.  Oboje oprowadzają nas po Milanówku,  prezentując jego uroki.  Album podzielony jest na cztery główne części.  W pierwszej odwiedzamy rodzinę Państwa Morozowiczów ich ogród i willę "Waleria",  w  drugiej podziwiamy Letnisko Milanówek,  w trzeciej gościmy na Wystawie Przemysłowo-Rolniczej z 1913 roku,  która odbyła się właśnie w tym mieście a w czwartej przenosimy się do Warszawy z przełomu wieków.  Wydawnictwo różni się znacznie od wielu albumów tego rodzaju a to za sprawą zamieszczonych w nim zdjęć stereoskopowych.  Klasyczne stereopary zostały przerobione na anaglify dzięki czemu bez skomplikowanych przeglądarek możemy wejść w głąb stuletnich obrazów i porównywać zmiany,  jakie zaszły w Milanówku przez ostatni wiek.   Właśnie Milanówek,  jego mieszkańcy,  historia i architektura to tematy przewodnie promocji "Spaceru z Walerią" a wszystko z  muzyką Chopina w tle.  Ze "światka 3D" na promocji albumu obecni byli Tomasz Chudy - właściciel Warszawskiego Fotoplastikonu oraz przedstawiciel Muzeum Powstania Warszawskiego - Paweł Brząkała,  który opowiedział przybyłym gościom o historii fotografii stereoskopowej i jakże popularnej kiedyś "Kaiserpanoramy"  (fotoplastikonu).  Na  koniec był tort i gruzińskie wino.   Żałuję bardzo,  że nie mogłem (a naprawdę chciałem) w tym uczestniczyć.  Na osłodę pozostał przepiękny album z dedykacją Mariusza Koszuty,  za który z całego serca dziękuję autorowi.  Wierzę,  że pewnego dnia dane nam będzie wspólnie pospacerować po Milanówku,  oczywiście razem z Walerią...

 

Album "Spacer z Walerią"

(fot. Marcin Koszuta   2010)

 

Autor albumu,  Mariusz Koszuta,  w czasie prezentacji "Spaceru z Walerią".

(fot.  Marcin Koszuta   2010)

 

Paweł Brząkała opowiada o historii fotoplastikonu

(fot.  Marcin Koszuta   2010)

 

Już na spokojnie,  po gali,  Mariusz Koszuta ze swoim "dzieckiem".

(fot.  Wiesława Koszuta   2010)

wtorek, 15 czerwca 2010

Jubilat

Dzisiaj dwie wiadomości,  dobra i zła.

Dobra  -  skończyłem pięćdziesiąt lat!!!

Zła  -  skończyłem pięćdziesiąt lat!!!

 

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Lista nieobecności

10 czerwca czyli dokładnie dwa miesiące po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w Warszawskim Fotoplastikonie została zaprezentowana wystawa "Lista nieobecności",  zorganizowana w hołdzie wszystkim,  którzy zginęli na pokładzie TU-154.  Na wystawie pokazane zostały fotografie autorstwa Macieja Chojnowskiego (fotografa prezydenckiego) i Julii Sielickiej (z Muzeum Powstania Warszawskiego) przedstawiające osoby związane z historią i działalnością Muzeum,  które straciły życie 10 kwietnia 2010 roku.  Zobaczyć więc można zdjęcia pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich,  ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego,  dyrektora Biura Kadr i Odznaczeń w Kancelarii Prezydenta Barbary Mamińskiej,  szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksandra Szczygło,  aktora Janusza Zakrzeńskiego,  wiceministra kultury Tomasza Merta i  sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Pawła Wypycha.  Fotografie przybliżają także sylwetki gen. Stanisława Nałęcza-Komornickiego,  ks. Romana Indrzejczyka,  Janusza Krupskiego,  Sławomira Skrzypka,  Janusza Kurtyki,  Krzysztofa Putry, Władysława Stasiaka i wielu,  wielu innych tragicznie zmarłych w następstwie wypadku.  Jak powiedział dyrektor MPW Jan Ołdakowski: "Ta ekspozycja jest rodzajem pożegnania. Chcieliśmy te osoby zatrzymać choćby w kadrze,  by jak najdłużej pamiętać  i oddać im hołd.  Ich fotografie postanowiliśmy pokazać jako zdjęcia trójwymiarowe,  przez co dające maksymalne złudzenie realności".   Wystawa z jednej strony bardzo dostojna,  z drugiej zaś bardzo smutna.  Warto obejrzeć!

 

Plakat wystawy "Lista nieobecności".

 

czwartek, 10 czerwca 2010

Bezbronna

Pozostańmy jeszcze na jakiś czas w Gorzowie Wielkopolskim.  W trakcie trwających akurat "Dni Gorzowa nad Wartą" w starym spichlerzu zainstalowała się "Galeria Bezbronna".  Zapytacie dlaczego bezbronna?  To pierwsza na świecie galeria,  która nie ma "sił" bronić się przed twórcami i artystami,  nie posiada nadzoru kuratorskiego i nie może narzucić i zabronić nikomu niczego.  Nie ma ona żadnych granic tematycznych i formalnych tak samo jak charakter sztuki współczesnej,  której granic jeszcze nikt nie ustanowił.  Każdy uczestnik sam dba o montaż swojej prezentacji.  Sam wybiera miejsce w budynku oraz sam zaopatruje się w potrzebne mu narzędzia i ewentualne urządzenia.  Właśnie w tej galerii wystawił swoje prace obrzydliwie młody,  dobrze zapowiadający się fotografik 3D,  Krzysztof Jakubczak.  Tak,  tak!  Ten sam,  który zorganizował gorzowski plener stereoskopowy.  O Kamelu - bo taką ma ksywkę,  pisałem już w sierpniu 2009 roku i myślę,  że jeszcze nie jeden raz napiszę  bo ma chłop moc pomysłów a co najważniejsze,  konsekwentnie  je realizuje.  Na wystawionych przez Krzysztofa anaglifach obejrzeć można głównie trójwymiarowe panoramy Gorzowa Wielkopolskiego fotografowane ze szczytu budynku Urzędu Wojewódzkiego,  choć nie tylko.  Przyjedźcie,  to zobaczycie.  Wystawa cieszy się dużą oglądalnością co cieszy zarówno autora jak i wszystkich fanów fotografii 3D.  Krzychu,  tak trzymaj!

 

"Bezbronna" instaluje się w budynku starego spichlerza.

(fot.  Krzysztof Jakubczak 2010)

 

Kolejka po okulary.

(fot.  Krzysztof Jakubczak 2010)

 

Autor ze swoimi pracami.

(fot.  Krzysztof Jakubczak 2010)

 

 

 

 

niedziela, 6 czerwca 2010

Plener w Gorzowie

Już jestem!  Wróciłem cały i zdrowy a co robiłem i gdzie byłem zaraz opowiem...  W piątek 28 maja pojechałem z moją córką na kolejny już Weekend Fotografii Stereoskopowej,  tym razem do Gorzowa Wielkopolskiego.  Krzysztof,  główny organizator spotkania zakwaterował nas w przepięknym pałacyku w Rogach.  Tam też odbywały sie pokazy fotografii 3D i zażarte dyskusje  gdzie,  jak,  kiedy i co robić,  żeby nie wychodziło płasko.  Ot,  takie skrzywienie hobbystyczne...  Nie mogło zabraknąć czasu i na fotocenie jak na prawdziwym plenerze przystało.  Celem naszych podwójnych fotografii miał być Gorzów Wielkopolski i był,  ale nikt nie spodziewał się,  że oprócz fotografowania miasta dane nam będzie wstąpić do Miejskich Zakładów Komunikacyjnych gdzie w sobotę zorganizowano "Foto Day".   Na czym polega taka imprezka?  Otwiera się jakiś ciekawy zakład pracy lub obiekt gdzie normalnie szary,  prosty Kowalski nie ma prawa wstępu i  zaprasza się zwiedzających  z błogosławieństwem "a pstrykajcie sobie do woli".  I wiecie co?  Przychodzą ludziska,  zaglądają w każdą dziurę i dokumentują co im wpadnie w obiektyw.  Nie ważne czy dzierżysz w dłoni najnowszego cyfrowego Canona czy starego, wysłużonego,  analogowego Zenita.  Nie ważne czy masz lat pięć czy sto pięć.  Nie ważne czy fotografujesz dobrze czy źle, w 3D czy w 2D.  Ważna jest pasja fotografowania.  I oto właśnie chodzi.  Podobny cel mają plenery organizowane przez członków Polskiego Klubu Stereoskopowego.  Cieszy,  że spotyka się na nich coraz więcej nowych twarzy.  Ktoś musi przejąć pałeczkę...

 

Uczestnicy pleneru 3D w Gorzowie.

 

Krzysztof - główny sprawca tego całego zamieszania.

 

Marcin,  Krzysiek,  Zbyszek i Mariusz usiłują wytłumaczyć Julii,  że niebezpiecznie jest kręcić stojąc na środku torowiska.

 

Janusz i jego naśladowca w czasie Foto Day w gorzowskim MZK.

 

Mirek,  Agnieszka i Krzyś na wieży pałacu w Rogach.

 

Kasia i Adam wśród stereoskopów.

 

Kiedy Mariusz w Januszem dyskutują o sposobach zamontowania dodatkowego źródła światła w Fuji Real 3D,  Konrad (tyłem) ze stoickim spokojem montuje swój zestaw Canonów.

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...