Pokażę Wam dzisiaj piękny album wydany przez London Stereoscopic Company. Jego premiera miała miejsce 25 maja tego roku, a więc niewiele ponad miesiąc temu. Jest to bardzo wyjątkowe wydawnictwo, prezentujące oryginalne, bardzo osobiste zdjęcia angielskiej grupy Queen, od jej powstania w latach siedemdziesiątych, aż po dzień dzisiejszy. Dlaczego osobiste? Dlatego, że autorem ich (mam na myśli zdjęcia) jest Brian May, gitarzysta zespołu, a równocześnie fotograf i to w dodatku specjalizujący się w fotografii stereoskopowej. Przez specjalną przeglądarkę możemy podziwiać takie muzyczne sławy jak Freddie Mercury, John Deacon, Roger Taylor czy sam Brian May. Książkę ilustruje ponad 300 zdjęć, z których większość jest trójwymiarowych. Dzięki swoim przestrzennym obrazom, Brian przenosi nas w czasie, byśmy mogli doświadczyć cudownej, 46-letniej podróży razem z zespołem. Oglądając zdjęcia czujemy się tak, jakbyśmy towarzyszyli grupie czy to w garderobie, czy w samochodzie, samolocie czy na scenie na Madison Square Garden. Książka ta, to nie lada gratka dla fanów grupy Queen, choć nie tylko. Do albumu dołączony jest stereoskop, który swoim żółtym kolorem nawiązuje do scenografii słynnego koncertu zespołu na stadionie Wembley. Przysłowiową wisienką na torcie jest bez wątpienia lentikular z solistą grupy, boskim Freddiem, przyklejony na obwolucie! Patrzysz na niego, a w uszach słyszysz "I Want to Break Free". Naturalnie patrzysz i słyszysz w... stereo!
Queen in 3D 2017r.
Barwne stereopary i...
... żółty stereoskop "zgłębia" historię zespołu.
poniedziałek, 26 czerwca 2017
poniedziałek, 19 czerwca 2017
Damoy Omnium po raz drugi
Dwa lata temu (24 kwietnia 2015 roku) pisałem o takiej malutkiej francuskiej przeglądareczce Damoy Omnium z 1910 roku. Kupiłem ją niekompletną w USA za mardzo małe pieniądze w nadziei, że jakiś miejscowy fachman dorobi do niej rączkę. Niby drobiazg! Niestety przez ten czas nikt nie potrafił mi tego zrobić. Wytoczyć z drewna uchwyt to nie był problem. Największy kłopot był ze zrobieniem okucia, które wchodziłoby w otwór w stereoskopie. No cóż - pomyślalem - pożyjemy, zobaczymy. Pożyliśmy... i w zeszłym tygodniu na bardzo popularnym portalu aukcyjnym na literę "A" zobaczyłem podobne urządzenie. Tym razem rączka była w doskonałym stanie, a uszkodzona była część z soczewkami, a właściwie nie było jednej soczewki (ktoś nieźle pastwił się nad biednym Omnium). Nie namyślałem się długo i kupiłem tego dawcę oganów. Czasami warto uzbroić się w cierpliwość i czekać na okazję uzupełnienia niekompletnego eksponatu. Jestem tego najlepszym przykładem. Już nie raz w ten sposób wzbogacałem swój zbiór. Tak było z pięknym, stołowym stereoskopem, którego kupiłem bez soczewek (soczewki leżały w szufladce i czekały na lepsze czasy), czy z przepięknym aparatem ICA Palmos Stereo, który przyjechał do mnie z Grecji bez płyty czołowej (a płytę jako "przydasia" trzymałem w szafce na półce). Reasumując mój może trochę przy długi wywód, rączka od kupionego stereoskopu powędrowała do mojego egzemplarza. Zapytacie co zrobię z resztkami? Zostawię na wszelki przypadek. Może trafi się kiedyś taki Omnium zepsuty lub bez szkiełka. Będzie jak znalazł!
Kupiony zdekompletowany Damoy Omnium.
Autentyczna rączka... i oto nam właśnie chodziło!
Uchwyt i mój Omnium z 1910 roku.
Warto było czekać, bo rączka pasuje jak ulał.
Teraz wszystko bezpiecznie leży w oryginalnym pudełku.
Kupiony zdekompletowany Damoy Omnium.
Autentyczna rączka... i oto nam właśnie chodziło!
Uchwyt i mój Omnium z 1910 roku.
Warto było czekać, bo rączka pasuje jak ulał.
Teraz wszystko bezpiecznie leży w oryginalnym pudełku.
środa, 14 czerwca 2017
Viva España!
W Warszawskim Fotoplastikonie kolejna wystawa! Viva España! - Hiszpania na fotografiach z poczatku XX stulecia. To 48 fotografii przedstawiających Hiszpanię w obiektywie mistrzów fotografii stereoskopowej pracujących dla Kaiserpanoramy – A. Furhmana jednej z największych wytwórni zdjęć trójwymiarowych. Kolekcja będąca pierwotnie własnością Fotoplastikonu Warszawskiego, została podzielona na przełomie lat 50. i 60. Większa część zbioru trafiła do Muzeum Kinematografii w Łodzi, natomiast w Warszawie pozostało zaledwie 8 zdjęć ze stolicy Hiszpanii dołączonych do wystawy „Od Aten do Madrytu”. Teraz, po ponad 60 letniej rozłące znów mogą być zaprezentowane w całości stołecznej publiczności. Fotografie wykonane na szklanych, ręcznie kolorowanych szybkach pokazują malownicze i trudne do rozpoznania, historyczne ujęcia z tłumnie dziś odwiedzanych przez turystów rejonów Madrytu, Malagi i Grenady. Grube mury zespołu warownego w Alhambrze, Stare Miasto w Sewilli, a do tego tajemnicze wnętrza historycznych pałaców w stylu mauretańskim, monumentalne świątynie noszące ślady wielokrotnych przeobrażeń czy kameralne, ale jakże malownicze place i placyki tętniące życiem o każdej porze dnia i nocy. Poza nimi na wystawie odnaleźć można zdjęcia pokazujące sceny z życia codziennego mieszkańców półwyspu Iberyjskiego – ulicznych nosicieli wody, tragarzy przy pracy czy dzieci bawiące się przy ulicznej studni. Wystawa czynna od 14 czerwca, od środy do soboty, w godz. 10.00 - 18.00.
Plakat wystawy w Warszawskim Fotoplastikonie.
Grenada. Paseo del Salon. Pomnik królowej Izabelii Katolickiej i Cristobala Colon’a
Malaga. Widok z Paseo del Muelle Uno na Katedrę.
Sewilla. Plaza del Triunfo. Widok na Katedrę Najświetszej Marii Panny.
Malaga. De la Plaza de la Marina. Fontanna Trzech Gracji. Widok na Katedrę Wcielenia.
A 12 czerwca, na uroczystym wernisażu swoją obecnością zaszczycił organizatorów Ambasador Hiszpanii Jego Ekscelencja Agustín Núñez Martínez. Wystawę otworzył z-ca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, Paweł Ukielski. Niewątpliwie niesamowitą atrakcją wernisażu był występ zespołu flamenco "Los Payos" z gościnnym udziałem andaluzyjskiego śpiewaka Rubín de la Ana. Oczywiście muzyczno-taneczny pokaz odbył się we wnętrzu wiekowej machiny.
Dziękuję Muzeum Powstania Warszawskiego za udostępnienie materiałów będacych własnością Warszawskiego Fotoplastikonu. Autorem fotografii z wernisażu jest Marek Michalski.
Plakat wystawy w Warszawskim Fotoplastikonie.
Grenada. Paseo del Salon. Pomnik królowej Izabelii Katolickiej i Cristobala Colon’a
Malaga. Widok z Paseo del Muelle Uno na Katedrę.
Sewilla. Plaza del Triunfo. Widok na Katedrę Najświetszej Marii Panny.
Malaga. De la Plaza de la Marina. Fontanna Trzech Gracji. Widok na Katedrę Wcielenia.
A 12 czerwca, na uroczystym wernisażu swoją obecnością zaszczycił organizatorów Ambasador Hiszpanii Jego Ekscelencja Agustín Núñez Martínez. Wystawę otworzył z-ca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, Paweł Ukielski. Niewątpliwie niesamowitą atrakcją wernisażu był występ zespołu flamenco "Los Payos" z gościnnym udziałem andaluzyjskiego śpiewaka Rubín de la Ana. Oczywiście muzyczno-taneczny pokaz odbył się we wnętrzu wiekowej machiny.
Dziękuję Muzeum Powstania Warszawskiego za udostępnienie materiałów będacych własnością Warszawskiego Fotoplastikonu. Autorem fotografii z wernisażu jest Marek Michalski.
środa, 7 czerwca 2017
Kanada pachnąca... trójwymiarem!
Kanada (ang. i fr. Canada) to państwo położone w Ameryce Północnej, rozciągające się od Oceanu Atlantyckiego na wschodzie do Oceanu Spokojnego na zachodzie i Oceanu Arktycznego na północy. Na południu i północnym zachodzie graniczy ze Stanami Zjednoczonymi, zaś granice morskie ma na północy z Danią (Grenlandia) i na wschodzie z Francją (wyspy Saint-Pierre i Miquelon). Jest to drugie państwo świata pod względem powierzchni (po Rosji) oraz 36 pod względem ludności. Obszar obecnej Kanady zamieszkiwały od tysięcy lat ludy tubylcze (plemiona Indian i Inuitów). Rozpoczęte pod koniec XV w. brytyjskie i francuskie ekspedycje zbadały całe atlantyckie wybrzeże Kanady, co spowodowało stopniowe ich zasiedlenie przez brytyjskich i francuskich obywateli. W 1867 cztery kolonie wchodzące w skład Brytyjskiej Ameryki Północnej uchwaliły Konfederację Kanady i powołały do życia nowe państwo – Kanadę. Nazwa państwa pochodzi od słowa kanata (lub kanada) oznaczającego w języku Irokezów i Huronów wieś lub osadę. Kanada do dziś pozostaje monarchią konstytucyjną, z Elżbietą II jako głową państwa i utrzymuje demokrację parlamentarną. Jest krajem dwujęzycznym i wielokulturowym, w którym na poziomie federalnym obowiązują dwa języki oficjalne: angielski i francuski (w ich kanadyjskich odmianach). Kanada jest państwem uprzemysłowionym i zaawansowanym technicznie, o zróżnicowanej gospodarce w znacznym stopniu uzależnionej od własnych bogactw naturalnych i wymiany handlowej – zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, z którymi Kanada ma trwałe i liczne związki. A właściwie to dlaczego dzisiaj piszę tyle o Kanadzie? Dlatego, że wpadły w moje ręce stereoskopowe zdjęcia z lat 1900-1909, ukazujące ten jakże piękny i malowniczy kraj. Stereopary wyprodukowała firma Underwood & Underwood. Pierwotnie komplet zawierał 100 sztuk stereopar zapakowanych w "książkopodobne" pudełko. W moim zestawie zachowało się ich 72. No cóż… Mówi się trudno i… ogląda się dalej! Może się kiedyś uda dokupić resztę.
Zestaw stereopar z Kanady firmy Underwood & Underwood
W pudełku powinno być 100 fotografii.
Ja ma tylko 72.
Zestaw stereopar z Kanady firmy Underwood & Underwood
W pudełku powinno być 100 fotografii.
Ja ma tylko 72.
piątek, 2 czerwca 2017
Loreo 3D Lens in a Cap
W 2007 roku firma Loreo wypuściła na fotograficzny rynek nasadkę do zdjęć trójwymiarowych Loreo 3D Lens in a Cap. A tak niecałe dziesięć lat temu, na stronie www.fotografuj.pl opisywał ją pan Jarosław Zachwieja. Jeżeli szukamy bardzo nietypowego prezentu fotograficznego lub interesuje nas wykonywanie zdjęć trójwymiarowych, powinniśmy przyjrzeć się uważnie ofercie azjatyckiej firmy Loreo. Zapewne każdy z nas zetknął się kiedyś z trójwymiarową fotografią stereoskopową – najczęściej w postaci podwójnych zdjęć w kartonowych pudełkach, które oglądane przez specjalny wizjer z plastikowymi soczewkami sprawiały wrażenie trójwymiarowego obrazu. Fotografie takie może wykonać każdy z nas, jeżeli tylko potrafi precyzyjnie obliczyć wzajemne położenie obydwu kadrów tak, aby po nałożeniu ich na siebie (każdy dla osobnego oka) nasz mózg zinterpretował taki obraz jako przestrzenny. Jak się jednak okazuje, istnieją też urządzenia, które całą tę mozolną pracę wykonają za nas. Jednym z nich jest obiektyw 3D Lens in a Cap (dosł. "trójwymiarowy obiektyw w czapce") produkowany przez firmę Loreo z HongKongu. Jest to stałoogniskowa, manualna konstrukcja o ogniskowej 38 mm i jasności f/11. Rejestruje ona jednocześnie dwa bliźniacze obrazy z dwóch, nieco przesuniętych względem siebie punktów. Efektem tego jest uzyskanie na jednym zdjęciu dwóch obrazów składających się na zdjęcie stereoskopowe. 3D Lens in a Cap dostępny jest w wersjach dla systemów Canona, Nikona, Pentaksa, Minolty oraz analogowego Olympusa. Z uwagi na różnice w rozmiarach pola obrazowania dostępne są jego dwie wersje: dla systemów pełnoklatkowych (full-frame) oraz zmodyfikowana dla aparatów cyfrowych z przetwornikiem APS-C. Ta druga wersja nosi oznaczenie (T) i jest dwukrotnie droższa. W chwili obecnej niedostępne są wersje dla aparatów systemu Cztery Trzecie oraz dla lustrzanki Canon EOS 1D. Obiektyw można nabyć również w zestawie z urządzeniem do przeglądania wykonanych zdjęć za kwotę powiększoną o 24 dolary. Wszyscy zainteresowani mogą dokonać zakupu na stronie internetowej producenta za pośrednictwem systemu płatności PayPal. Producent zastrzega jedynie, że z uwagi na duże zainteresowanie produktem proces realizacji zamówienia może być dość długi. Przypomina ponadto, aby potencjalny nabywca koniecznie zapoznał się z dokumentacją produktu i wybrał odpowiedni dla swojego aparatu model. Zainteresowani powinni też uważnie zapoznać się z całą ofertą firmy Loreo, gdyż jest ona bogata i bardzo interesująca. Cena: Loreo 3D Lens in a Cap (T) – 93 USD, Loreo 3D Lens in a Cap – 48 USD. A jak już jesteśmy przy cenach, to dodam, że niespełna dwa tygodnie temu udało mi się kupić tą tańszą wersję za... 20 złotych. Zaczynam wierzyć, że tak silnej złotówki jeszcze nigdy nie było!
Loreo 3D Lens in a Cap 2007r.
Loreo 3D Lens in a Cap 2007r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...