Z większości Ogólnopolskich Weekendowych Plenerów Trójwymiarowych przywoziłem do domu jakieś trójwymiarowe ciekawostki. To jakiś stereoskop, to jakieś okulary czy zdjęcia. Ale to, co przywiozłem z Katowic, przerosło moje oczekiwania. Tuż przed plenerem zadzwonił do mnie Mirek z Wrocławia z pytaniem, czy mam trochę miejsca w domu, bo che mi coś dać. Dawaj - powiedziałem. Dom mam duży i wszystko się zmieści! Na miejscu okazało się, że Mirek przywiózł do Katowic rzutnik do zdjęć stereoskopowych własnej konstrukcji. Cała maszyneria powstała w latach osiemdziesiątych, kiedy to Mirek skleił sobie dwie Smeny 8 i zaczął przygodę z trójwymiarem. Zdjęcia trzeba było jakoś obejrzeć, a że znudził się ręczny stereoskop, Mirek postanowił oglądać zdjęcia 3D na wielkim ekranie. Z dwóch popularnych rzutników na slajdy "Diapol" sklecił jeden z dwoma obiektywami. Pomyślał o wszystkim. O filtrach polaryzacyjnych, o regulacji obiektywów "góra-dół" i "lewo-prawo", o zasilaniu dwóch żarówek i o specjalnej ramce, w którą wkłada się pojedyncze slajdy (osobno lewy, osobno prawy). Niejeden pewnie zapyta dlaczego pojedyncze? Otóż w tamtych czasach zdobycie w Polsce podwójnej ramki na slajdy graniczyło z cudem. Trzeba było sobie jakoś radzić! Mirek poradził sobie doskonale. Rzutnik działa i wierzcie mi, że nie ustępuje jakością innym firmowym sprzętom produkowanym seryjnie w tamtych czasach. Na pewno dzisiaj w dobie rzutników cyfrowych, taki sprzęt budzi śmiech i lekceważenie, ale nie śmiejcie się! To jest bez wątpienia kawał historii obrazowania stereoskopowego, a dla mnie tym cenniejszy, że jeden jedyny na świecie! Mirku, dziękuję Ci bardzo!!!
Rzutnik stereoskopowy produkcji Mirka Majchera z Wrocławia.
A tutaj rzutnik i Mirkowa Smena 8 Stereo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Rewelacja! jestem fanem takich konstrukcji.
OdpowiedzUsuń