Wielokrotnie w moim blogu miałem okazję przedstawiać historię przeglądarek View-Master i ich rozmaitych klonów. Wracam dzisiaj do tego tematu, bo niedawno udało mi się upolować egzemplarz może niezbyt "urokliwy", ale bardzo ciężko dostępny na rynku kolekcjonerskim. Jest to jeden z ostatnich modeli niemieckiego Stereoboxa. Starsze stereoskopy tej firmy zawsze kojarzyć mi się będą z przygodami rodziny misiów (jak ja nie lubiłem tych trójwymiarowych bajeczek) i przyznam, że nie chętnie biorę je do dzisiaj do ręki. Ten model produkowany był w Niemieckiej Republice Demokratycznej (oj, jeździło się tam po buty, sprzęty fotograficzne i na piwo!), przez firmę Kamenzer Spielwerken koło Drezna od późnych lat osiemdziesiątych do wczesnych dziewięćdziesiątych. Wyglądem przypominał nieco View-Mastera typu K i podobnie jak on dawał powiększenie 5,5 x. Przeglądarka nie była oznakowana żadnym logo, co mocno utrudniało jej identyfikację. Dość często była (i jest do tej pory) mylona właśnie z amerykańskim pierwowzorem. Ponieważ NRD cierpiała na braki surowcowe, do kolejnych partii przeglądarek używano tworzywa w każdym kolorze, jaki akurat był pod ręką. Enerdowskie przeglądarki nie były zbyt dobrej jakości. Tworzywo było lekko zmatowiałe, spasowanie elementów pozostawiało wiele do życzenia a całe urządzenie sklejone "na wieki wieków" nie nadawało się do ewentualnej naprawy. A z resztą po co naprawiać? Jak coś się stało to kupowało się nowe. Na kilka marek stać było nawet i wschodniego Niemca.
Stereobox z początku lat 90- tych.
sobota, 16 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz