niedziela, 5 lipca 2020

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał się na stronach w moim blogu, lecz ta publikacja nie ma nic wspólnego z już pokazywanymi. Książka, której pełna nazwa brzmi "London in 3D  Three-Dimensional Snapshots of  the iconic City" została wydana w 2012 roku na... Litwie. Autorem wydawnictwa jest Tadas Vidmantas - bardzo znany i popularny obecnie reżyser komedii filmowych. Tutaj sprawę potraktował całkiem na serio i we wspaniały sposób zebrał i ogarnął 106 czarno-białych anaglifów przedstawiających Londyn, jego mieszkańców, infrastrukturę, zabytki, i cały jego miejski klimat. Autorami zdjęć są wspomniany już Tadas Vidmantas oraz Gedmantas Kropis, Linas Justice, Neringa Rekasiute, Ronaldas Buozis, Paulius Gvildys i Lina Balciunaite. Wydawnictwo zostało opracowane w języku angielskim i chyba przeznaczone wyłacznie na tamtejszy rynek. Kiedy pokazałem album znajomemu Litwinowi, który interesuje się tematyką 3D, ten bardzo się zdziwił, jak go zobaczył. W jego rodzimym kraju nie było go wcale, choć autor jest osobą bardzo dobrze znaną. Polecam zatem zwiedzić wirtualnie Londyn, bez wcześniejszej i późniejszej kwarantanny. Wystarczy założyć dołączone do książki okulary i juz jesteśmy np. na Abbey Road. Co prawda sami, bo The Beatles juz wcześnie przeszli po pasach.


London in 3D  Tadasa Vidmantasa  2012




niedziela, 28 czerwca 2020

Słów parę o stereoparach

Od jakiegoś czasu skanuję zebrane stereopary i wstawiam je do wirtualnego Muzeum 3D. Takie skanowanie pozwala mi na usystematyzowanie i skatalogowanie zbioru. Wiem co mam, ile mam i  skąd mam. Przy okazji digitalizacji okazało się, że mam w swoich zbiorach kilkanaście zdjęć takich samych, ale i zdarzyły się przypadki, że zdjęcia były bardzo podobne. Zadałem sobie więc pytanie, jak to się stało, że niby takie same zdjęcia, oznaczone takimi samymi numerami okazywały się inne... Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie, więc z pomocą przyszła mi grupa kolekcjonerów stereopar z wujka FB. Okazuje się, że fotografowie działający na zlecenie wytwórni zdjęć stereoskopowych robili kilka ujęć tego samego obiektu. Wszystkie negatywy tego samego ujęcia  numerowane były prawdopodobnie tak samo i pakowane do pudełka. W wytwórni wybierano nalepszy negatyw, kopiowano go, a z kopii robiono pozytywy, numerowane tak samo jak negatyw. Zdarzało się, że oryginał negatywu ulegał zniszczeniu a kopii już brakowało. Wtedy sięgano po inny  negatyw (z tego samego pudełka) i kolejne pozytywy robiono już z niego. Zdjęcie różniło się nieznacznie ale numer pozostawał ten sam. Na zdjeciach poniżej pokażę Wam klka przykładów takich ujęć. Myslę, że różnice znajdziecie bez problemów. Jeżeli będziecie mieli jakieś problemy, napiszcie, Chętnie pomogę wskazać różnice.




niedziela, 21 czerwca 2020

Rost Mitast

Oto najnowszy mój nabytek. Nie znaczy to, że kupiłem go wczoraj. Kupiłem go jakiś miesiąc przed wirusem, czyli na przełomie stycznia i lutego. Tak jakoś zeszło z prezentacją, ale podobno lepiej późno niż wcale. Co to jest? Oto austriacki, kieszonkowy stereoskop, o dźwięcznej nazwie Rost Mitast. Urządzenie obsługuje stereopary rownoległe formatu 6x 13 cm. czyli dwa zdjęcia 6x6 cm. To pomarańczowe cudeńku datowane jest na lata siedemdziesiąte XX wieku, a odpowiedzialnym  za jego dystrybucję była austriacka firma R&A (Rudolf & August) Rost, Vetriebsgesellschaft m. b. H. w Wiedniu. Jak widać na zdjęciu Rost Mitast ma regulowaną bazę a ostrość ustawić sobie można odpowiednio wyginając nóżki urządzenia. W zestawie oprócz plastikowego etui jest szablon do "wyregulowania" ustawień, po skorzystaniu z którego możemy już spokojnie śmigać i delektować się zagłębieniami i wypukłościami oglądanych obrazów. To co? Zostawiam Was sam na sam z tym cackiem, a ja biorę się z skanowanie zdjęć do Muzeum 3D. Powiem Wam, że przy skanowaniu i dokładnym obejrzeniu pozornie takich samych stereopar znajduję bardzo ciekawe kwiatki, na które sam nie potrafię sobie odpowiedzieć... Ale o tym, to już następnym razem! Cierpliwości.


Stereoskop w plastikowym Etui.


Złożona przeglądarka. 


Rost Mitast  197?


Stereoskop ze stereoskopowym szablonem.





niedziela, 14 czerwca 2020

"Trzy wymiary Namibii" w Janowie Lubelskim

Dzień dobry! Witajcie po dłuższej nieobecności. Wreszcie po wirusowych obostrzeniach i ja wylazłem se skorupy i pojechałem aż do Janowa Lubelskiego, miasta położonego na pograniczu Roztocza Zachodniego, południowego skraju Wyżyny Lubelskiej oraz Równiny Biłgorajskiej, czyli północnego krańca Kotliny Sandomierskiej. To tutaj właśnie znajduje się jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne Muzeum Fotografii założone przez prawdziwego pasjonata "utrwalonego obrazu" - Antoniego Florczaka. Właśnie dzięki jego zaproszeniu moja anaglifowa wystawa "Trzy wymiary Namibii" zawisła w gościnnych murach muzealnej Galerii, a wernisaż (właściwie dwa wernisaże) miał (y) miejsce 12 czerwca. Zapytacie dlaczego dwa? Żeby zadowolić wszystkich gości chcących uczestniczyć w otwarciu wystawy trzeba było zrobić dwa otwarcia. W końcu obraz stereoskopowy to dwa obrazy, więc nie ma się czemu dziwić. Cała wystawa to czterdzieści osiem anaglifów formatu 30x40 cm. Goście oprócz środka dezyfekcyjnego (z "Covidem" nie ma żartow!) otrzymali okulary red-cyjan, które po obejrzeniu zdjęć (niestety) trafiały do kosza! Myślę, że wystawa się podobała zarówno ze względu na dośc egzotyczą tematykę jak i ze względu na technikę 3D zastosowaną w obrazach. Okrzyki "wooow!" czy "aaaa!" co chwilę wydobywały się z ust zwiedzających. I ja miałem swoje przysłowiowe "pięć minut", kiedy przez ponad godzinę opowiadałem o historii i technikach obrazowania stereoskopowego. Na zakończenie zostałem uhonorowany certyfikatem zaświadczającym o mojej wystawie w Galerii Muzeum Fotografii oraz drugim certyfikatem "Przyjaciela Muzeum Fotografii w Janowie Lubelskim". Nie ukrywam, że i z jednego i z drugiego jestem bardzo dumny i już szukam miejsca na ścianie, żeby je powiesić. To nie koniec niespodzianek! Dostałem także w przencie "urodzinową", koszulkę przypominającą o mojej niedługiej sześćdziesiątce! Panu Antoniemu i jego żonie bardzo dziekuję za wspaniałe przyjęcie, prawdziwie domową atmosferę, piękne wyeksponowanie moich prac i życzę, by Muzeum Fotografii rozrastało się i było w dalszym ciągu wspaniałą wizytówką Janowa Lubelskiego. A Was moi drodzy zapraszam do janowskiego Muzeum. Wystawa będzie wisieć do 3 lipca!!!


Muzeum Fotografii w Janowie Lubelskim


Kilka słów od autora
fot. Polikarp Lis


Oglądamy!!!



Część mojej kolekcji na stoisku 3D


Kosz na okulary :( :( :(




Certyfikaty wręczone!
fot. Polikarp Lis




No cóż. Sześćdziesiątka już na karku.
fot. Polikarp Lis


Cudowni gospodarze - Iwona i Antoni Florczak.



niedziela, 12 kwietnia 2020

Święta, święta... z wirusem w tle

Oj dawno się widzielismy, oj, dawno! Całe to wirusowe zamieszanie, izolacja i wszystkie wynikające z niego obostrzenia spowodowało to, co spowodowało. Nie muszę chyba tłumaczyć Wam, osobnikom z gatunku Homo Sapiens, że mamy w tej chwili większe problemy niż obrazowanie 3D. Dlatego też na jakiś czas postanowiłem wstrzymać się z blogiem, na rzecz wujka FB i Muzeum Trójwymiaru, które (o ironio) też padło niedawno ofiarą jakiegoś wirusa. Prace lecznicze są w trakcie, dezynfekcja i kwarantanna także, więc mam cichą nadzieję, że w ramach akcji "nie wychodzę z domu" odwiedzicie niedługo a co najważniesze bezpiecznie, moje muzeum. Tyle w kwestii usprawiedliwienia... Korzysztając z okresu światecznego składam Wam najserdeczniejsze życzenia Zdrowych Świąt, bo chyba spokojne i wesołe w tym roku one nie będą. Mam nadzieję, że już niedługo spotkamy się w zupełnie innych nastrojach, zdrowi, uśmiechnięci i patrzący z optymizmem w nadchodzącą przyszłość. A póki co, maseczki na twarz i żyjmy! Tego żadne rozporządzenie nam zabronić nie może!!!







niedziela, 1 marca 2020

Wien. Die Perle des Reiches.

Jakis czas temu w niemieckim antykwariacie udało mi się kupić czternastą już pozycję wydawnictwa Raumbild Verlag zatytułowaną "Wien. Die Perlen des Reiches". Album z 1941 roku opowiada o historii Wiednia, a co dla mnie najważniejsze, zawiera 100 stereopar formatu 6x13 cm. z obrazami tego przepięknego miasta oraz nożycowy stereoskop, dzięki któremu przenosimy się w magiczną przestrzeń dzisiejszej stolicy Austrii. W momencie wydania albumu Austria przyłączona była do Niemiec, przez co Wiedeń utracił funkcję stolicy na rzecz Berlina i stał się prowincjonalnym miastem na rubieżach Rzeszy. Nie dziwi więc na zdjęciach dużo faszystowskich symboli, bo w końcu album miał być (jak i wiele innych tego wydawnictwa) materiałem propagandowym promującym faszyzm i całą Rzeszę. Nie przeszkadza to w żaden sposób, żeby zachwycić się architekturą Wiednia i poczuć "dogłębnie" atmosferę tego czarownego miasta. Historyczne centrum Wiednia, pełne zabytków ze wszystkich epok historycznych z przewagą XIX - wiecznego historyzmu i secesji przełomu XIX i XX wieku, zostało w 2001 roku wpisane na listę światowego dzidzictwa UNESCO. Ze względu na bogactwo atrakcji należy do najchętniej odwiedzanych miast Europy. A ja bez wyjeżdżania z domu mogę zwiedzić Wiedeń. No, trochę brakuje wiedeńskiej kawy i sernika... ale coś za coś!



Wien. Die Perle der Reiches  1941




Stereoskop i sto stereopar z obrazami Wiednia...


...a wszystko to schowane w okładce albumu.


sobota, 8 lutego 2020

Kraków przez uchylone drzwi

"Kraków przez uchylone drzwi - stereoskopowy obraz miasta na zdjęciach z XIX i XX wieku", to pozycja wyjątkowa na polskim rynku. Wyjątkowa dlatego, że niewiele takich można spotkać (szczególnie u nas), bo o ile Kraków to miasto bardzo znane i lubiane, o tyle obrazowanie stereoskopowe to temat totalnie niszowy. Połączenie obu tych elementów nie daje stuprocentowej pewności osiągnięcia sukcesu. Stąd też wielkie ukłony należą się autorom wydawnictwa. Jerzy Przybyło i Sławomir Mikrut stworzyli rzecz niezwykłą, arcyciekawą i fascynującą. A dlaczego? Kraków prez uchylone drzwi to podróż do zaginionego miasta, które w postaci ukazanej na zamieszczonych fotografiach nigdy nie istniało. Fotografia jest iluzją.Nigdy, czytelniku, nie wierz w to, co zobaczysz na zdjęciach. Ktoś chce ci przekazać swoją wizję i każe w nią uwierzyć... Fotografia stereoskopowa miała być prawdziwym wizerunkiem świata - powstała w połowie XIX wieku. przez sto lat gościła w mieszczańskich alonach. Molierowski pan Jourdain odkrył, że od czterdziestu lat mówi prozą, podobne odkrycie zrobili fotografowie: zapragnęli zostać prozaikami. Swymi stereoskopowymi zdjęciami chcieli okiełznać otaczającą ich przestrzeń i pokazać prawdę. jak się to udało. oceń sam. W książce oprócz zawartego na wstępie wprowadzenia w istotę tworzenia obrazów przestrzennych, ukazano wybór zdjęć stereoskopowych Krakowa, zrobionych nie tylko przez uznanych fotografów, lecz również, przez bezimiennych amatorów. Widzimy tu zarówno prowincjonalne XIX wieczne miasto, jak i rozwijającą się w początkach XX wiekumetropolię. Ale najważniejsi na zdjęciach są ludzie. Oni przemijają. Polecam Wam moi mili tą pozycję. Nie traktujcie jej tylko jak album 3D. Owszem, to książka o trójwymiarze, ale przede wszystkim to pięknie napisana opowieść o Krakowie, mieście z bogatą historią, wspaniałymi zabytkami i tym czymś, co każdy zgłębić powinien. Przeczytajcie i obejrzyjcie a na pewno nie będziecie żałować!


Kraków przez uchylone drzwi    2019




Miło dostać podziękowanie od autora.


London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...