Niedawno pokazywałem pięcioobiektywową machinę rodem z Hong Kongu. Dzisiaj jej nieco uboższy krewny. Dwuobiektywowy, kompaktowy aparat do zdjęć trójwymiarowych 4D Magic 135 Plus z 2005 roku. Aparat należy do typu "aparatów dla szympansa", w którym wszystko robi sie automatycznie. Pstrykasz a zdjęcie prawie zawsze wychodzi poprawnie. Specjalnie używam słowa poprawnie a nie bardzo dobrze lub wspaniale, bo czego można spodziewać sie po tym "plastiku-fantastiku"? Skromniutkie obiektywy o ogniskowej 28 mm (niektóre źródła podają że 30) tworzą na małoobrazkowym filmie obrazy formatu 24x27mm. Malutka baza (tylko 27mm) zmusza do robienia zdjęć z bliska, żeby uzyskać jakikolwiek efekt trójwymiaru. Najlepsze efekty uzyskuje się fotografując "cosie" lub "ktosie" z odległości 1,2 do 3 metrów. Migawka jest stała 1/60 a przysłona ustawia się samoczynnie w zależności od okoliczności (5,6 i 11). Wbudowana lampa błyskowa włacza się automatycznie przy słabym oświetleniu. Podobnie automatycznie przewija sie film zarówno w te jak i wewte. Czyżbym o czymś zapomniał? Aha! Na klasycznym małoobrazkowym filmie można zrobić 24 stereopary. Aparat jeszcze czasami bywa w sprzedaży. Teraz "nówka" kosztuje około 90 dolarów. W życiu bym tyle nie zapłacił!
Dwuobiektywowy 4D Magic 135 Plus 2005r.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz