Przy przeszukiwaniu rozmaitych stron internetowych poświęconych historii fotografii natrafiłem na bardzo ciekawy wpis. Przeczytajcie proszę fragment tekstu ze strony www.kolorowyswiatnessy.blogspot.com poświęcony fotografii pośmiertnej. Myślę, że dzisiejszy dzień to najlepszy czas na takie tematy... Zwyczaj fotografowania ludzi po ich śmierci miał swój początek w latach czterdziestych XIX wieku. W drugiej połowie XIX wieku, jak i na początku XX wieku było to wręcz zjawisko nagminne, charakterystyczne przede wszystkim dla wiktoriańskiej Anglii. Gdy zmniejszyła się umieralność ludzi, a warunki bytowe uległy polepszeniu i śmierć przestała towarzyszyć człowiekowi na co dzień, zwyczaj post mortem zaczął szybko zanikać. Gdy teraz patrzymy na te zdjęcia, często czujemy wstręt i obrzydzenie. Szokuje nas, że kiedykolwiek można było robić coś podobnego. Zjawisko stało się tabu, odbieramy je jako wulgarne i obraźliwe. Ale właściwie dlaczego? Zdjęcia te nie były przecież robione dla zabawy, świadczyły wręcz o dużym szacunku dla zmarłego oraz tym, że był on dla swoich bliskich kimś niezmiernie ważnym i kochanym. Czy fotografia post mortem istniała tylko po to aby zachować pamięć po zmarłym? Nie tylko. Przypominała także o tym, że śmierć to nieodłączny element życia człowieka, coś, co łączy wszystkich ludzi, co spotka każdego. Na samą myśl o tym pewnie dostajecie gęsiej skórki. Nic dziwnego. Podejście do wszystkiego, co związane jest z przemijaniem diametralnie się zmieniło. Co prawda śmierć towarzyszy nam na co dzień (w telewizji dowiadujemy się, że ktoś umarł właściwie co kilka sekund), ale nie jest ona tak namacalna i bezpośrednio dotycząca nas samych tak jak kiedyś. Rzadko umiera ktoś, kogo znamy, kto jest nam naprawdę bliski. A gdy już się to dzieje, to nie my najczęściej jesteśmy tego świadkami i potem nie my zajmujemy się ciałem. Zmarły ze szpitala trafia od razu do kostnicy, a potem do grobu. Coraz rzadziej rodziny proszą o możliwość przeprowadzenia ceremonii pogrzebowej z otwartą trumną. Dawniej zwłoki przebywały od śmierci do pogrzebu w mieszkaniu wraz z domownikami. Były przez nich myte, ubierane, szykowane do pogrzebu. Nieraz zmarłe dziecko musiało z braku miejsca dzielić łóżko z resztą rodzeństwa. Umierało się w nocy, we śnie, obok żywych. Nie było lekarza, diagnostyki chorób. Fotografia post mortem była zatem wyrazem miłości rodziny do zmarłego. Czuli oni potrzebę posiadania blisko kogoś, kto stanowił istotny element ich życia. Takie zdjęcie dawało złudzenie, że czas się cofnął. Aby iluzja była silniejsza, czasem ustawiano zwłoki tak, żeby zmarły sprawiał wrażenie jakby wciąż żył. Zdjęcie często wykonywane było w studio fotograficznym przez wyspecjalizowanego fotografa. Zanim przystępował on do pracy, odpowiednio przygotowywał zmarłego; ubierał go, malował, czesał, czasem również rysował źrenice na powiekach. Następnie ustawiał zwłoki w określonej pozie. Do zachowania prawidłowej postawy stojącej wykorzystywał specjalny stelaż, rękę zmarłego opierał o poręcz fotela lub kogoś z rodziny pozującej do zdjęcia. Często zmarłemu kładziono na rękach lalkę bądź książkę, aby jeszcze bardziej upodobnić go do osoby żywej.[...] Trójwymiarowe fotografie zrobione po śmierci nie trafiają się często. Dla przykładu poniżej zdjęcie Papieża Leona XIII zrobione w Watykanie w 1903 roku...
...oraz niemowlęcia zmarłego pod koniec XIX wieku.
niedziela, 1 listopada 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz