"Волшебные очки" czyli "Czarodziejskie okulary" to mała, niepozorna książeczka wydana w 1961 roku w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Jest to zbiór wierszy o zwierzętach napisanych przez Henryka Weniaminowicza Sapgira ilustrowanych trójwymiarowymi fotografiami S. S. Gurewicza (imię i imię ojca znane wydawcy). Mimo tego, że technologia druku w tamtych czasach ( i w tamtym kraju) nie była na zbyt wysokim poziomie i jakość zdjęć pozostawia dzisiaj wiele do życzenia, to nałożywszy niebiesko-czerwone okulary dołożone do książki, natychmiast widać ich czarodziejską moc. Z płaskiej kartki papieru wyłazi nam przed oczami głowa poczciwego morsa czy głupia gęba antylopy gnu. Oglądając dzisiejsze anaglifowe wydruki człowiek śmieje się z tych z przed ponad pięćdziesięciu lat. Myślę jednak, że w tamtych czasach taki obraz był mistrzostwem świata i pozostawiał niezatarte wspomnienia szczególnie u tej najmłodszej części czytelników. Zresztą i samo przygotowanie anaglifu było czynnością o wiele bardziej skomplikowaną niż dzisiaj i wymagało naprawdę dużej wiedzy, doświadczenia i znajomości sztuki. Dzisiaj przy dobrze zrobionych stereoparach wystarczy jedno kliknięcie klawisza i anaglif gotowy. Tak więc obejrzyjcie poniższe fotografie i choć pośrednio zapoznajcie się z produktem wydawnictwa "Dziecięcy świat". A jak się spodoba, zapraszam do siebie na oglądanie!
Czarodziejskie okulary 1961.
Anaglify - sami oceńcie jakość.
Przestrzenne ilustracje przygotowane do druku i wydrukowane według metody S.S.Gurewicza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz