sobota, 3 listopada 2012

Duchessa Stereo

W latach 1913 - 1926 niemiecka fabryka Contessa,  a później Contessa Nettel produkowała bardzo ciekawy aparacik stereoskopowy na płyty szklane formatu 4,5 x 10,7 cm.  Sprzęcik nazywał się Duchessa Stereo i mimo swojego niepozornego wyglądu był naprawdę znakomitym aparatem.  Najważniejszą częścią każdego aparatu jest obiektyw (zwolennicy fotografii otworkowej powiedzą zaraz,  że szerzę herezję,  bo i bez obiektywu wyjdą piękne zdjęcia) a tych w Duchessie było co nie miara.  To znaczy zawsze były dwa,  ale w zależności od...  właściwie to nie wiem od czego,  producent stosował inne rodzaje.  Można więc było spotkać Tessary (f:4,5 / 6,5),  Dagory (f:6,8 / 6,5),  Citonary (f:6,3 / 6,5),  Helloplasty,  Citoplasty czy Taronary.  Właśnie te ostatnie ( f:5,4 / 6,5) ma model,  który Wam dzisiaj prezentuję.  W celu osiągnięcia jak najlepszej plastyki obrazu w Duchessie zastosowano bazę 6,5 cm.  Centralna "compurowska" migawka pozwalała naświetlać zdjęcie w zakresie czasów 1 sekunda,  1/2,  1/5,  1/10,  1/25,  1/50,  1/100,  1/250 sekundy oraz T (tutaj oznaczone symbolem D) i Z.  Przysłona tęczówkowa w dość rzadko spotykanych wartościach 5,4,  7,7,  9,  12,5,  18 i 25 bardzo płynnie regulowała dopływ światła na emulsję szklanej płyty,  a ostrość zdjęcia regulowana była od 2 metrów do nieskończoności.  Zamiast dyfuzora dzielącego obraz na dwie części producent zastosował dwa mieszki,  które po złożeniu sprawiały,  że aparat miał tylko 3 cm. grubości.  Bez problemu można było go wsadzić w kieszeń palta,  by potem,  niezauważony przez nikogo utrwalać w trzech wymiarach napotkane sytuacje.  Może trochę niewygodna była zmiana płyt,  ale nie z takimi problemami nasi dziadkowie dawali sobie radę.

 

Duchessa Stereo                  1913 - 26.

 

Dwa mieszki w aparacie eliminowały separator.

 

Złożona Duchessa,  płaska jak naleśnik.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...