Aparat, który dzisiaj pokażę może nie należy do sprzętów z wyższych półek, ale z kolekcjonerskiego obowiązku trzeba wspomnieć i o nim. Mam na myśli kompaktowy, stereoskopowy "aparat dla szympansa" o dźwięcznej nazwie Trylogy 3D 1000. Urządzenie to sprzedawane było także jakiś czas jako Image Tech Stereo Camera 3D 1000. Prawda jakie poważne i dostojne nazewnictwo? Jeszcze jakby sprzęt był tak porządny jak się nazywa to byłoby bardzo dobrze. Niestety, ten sprzedawany od 1990 roku aparacik nie reprezentuje sobą "ideału myśli stereoskopowej". Korzysta on z tradycyjnego, małoobrazkowego filmu, który rejestruje powstały obraz na trzech klatkach formatu 24x18 mm. Dlaczego na trzech? Otóż to super sprzęcicho docelowo robi materiał pod folię lentikularną (producent zaleca przesłanie filmu do swojego specjalnego laboratorium i gwarantuje, oczywiście za odpowiednią opłatą, wykonanie stereoskopwych odbitek pod folią soczewkową), choć nie tylko. Dwie skrajne fotki można oglądać w klasycznym stereoskopie jako stereopary. Obiektywy (proste soczewki) o ogniskowej 33 mm. niezbyt czysto i wyraźnie rysują obraz na kliszy, ale czego chcieć od takiego aparaciku. Dwie przysłony o wartościach 5,6 dla lampy błyskowej i 11 dla światła dziennego na pewno nie sprawią kłopotu użytkownikowi, bo i jaki mogłyby sprawić? Wbudowany silniczek sam przewija film w te i nazad, a lampa błyskowa świeci po oczach w zależności od tego czy przestawiliśmy odpowiedni guziczek czy nie. Szczęśliwy posiadacz ogranicza się więc tylko do założenia filmu (najlepiej 400 ISO) , ustawienia aparatu poziomo i naciśnięcia spustu migawki. Z takim sprzętem życie staje się prostsze... ale czy ciekawsze?
Trilogy 3D 1000 1990
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz