Podobno jest coraz większa szansa dla Polaków zniesienia wiz do USA. Tak gdzieś przeczytałem... A póki co, zapraszam Was do Stanów Zjednoczonych oczywiście bez wizy i paszportu. W 2009 roku roku wydawnictwo Voyageur Press wypuściło na rynek kilka ciekawych albumów ze zdjęciami stereoskopowymi. Chyba pokazywałem kiedyś album z Indianami i album z Gettysburga. Kolejnym z tej serii jest album o bez wątpienia najludniejszym dzisiaj mieście w Stanach Zjednoczonych, a zarazem centrum jednej z najludniejszych aglomeracji na świecie. Nowy Jork, bo o nim mowa, a właściwie wszystko, co się w nim znajduje, wywiera znaczący wpływ na światowy biznes, finanse, media, sztukę, modę, badania naukowe, technologię, edukację oraz rozrywkę. Będąc między innymi siedzibą Organizacji Narodów Zjednoczonych, stanowi ważne centrum spraw międzynarodowych i jest powszechnie uważany za kulturalną stolicę świata. Tak jest teraz a kiedyś... Obszar współczesnego Nowego Jorku, zamieszkiwany pierwotnie przez indiańskie plemię Delawarów, został odkryty przez Europejczyków w 1524 roku. Na czele wyprawy stał wówczas Giovanni da Verrazzano będący na usługach francuskiego dworu królewskiego. Verrazzano nadał tym ziemiom nieoficjalną nazwę „Nouvelle Angoulême” (Nowe Angoulême). Zasiedlanie regionu przez Europejczyków rozpoczęło się w 1614 roku, wraz z utworzeniem na południowym krańcu dzisiejszego Manhattanu holenderskiej osady handlu futrami. W konsekwencji, obszary te zyskały przydomek Nieuw Amsterdam (Nowy Amsterdam). W 1626 roku Peter Minuit, wykupił wyspę Manhattan od plemienia Delawarów za dobra o wartości 60 guldenów holenderskich (w 2006 roku była to równowartość tysiąca dolarów). Jedna z obalonych legend mówi, że Delawarowie odsprzedali wyspę za szklane paciorki, których wartość szacowano na 24 dolary. Pod koniec II wojny angielsko-holenderskiej, w 1664 roku, Holendrzy przejęli kontrolę nad wyspą Run na morzu Banda, w zamian przekazując Anglikom władzę nad Nowym Amsterdamem. Ci z kolei zmienili jego nazwę na New York (Nowy Jork), na cześć Jakuba II Stuarta – księcia Yorku. I tak Nowy Jork pozostał do dzisiaj, mimo walk o niepodległość i Wojny Secesyjnej. Jeżeli macie ochotę obejrzeć to miasto na fotografiach z przełomu XIX i XX wieku (oczywiście w trójwymiarze), zerknijcie do albumu. Książka o tyle ciekawa, że stanowi w całości stereoskop z wymiennymi zdjęciami. Wystarczy zgiąć okładkę, w której sprytnie schowane są soczewki i oddać się atmosferze tamtych lat, bez szybkobieżnych pociągów, samochodów, syren policyjnych, i ciągłego hałasu! To się nazywa magia fotografii... szczególnie fotografii trójwymiarowej!
New York City in 3D 2009r.
Okulary zamontowane w okładce albumu.
Można oglądać!
Jak widać "drapacze chmur" to nie wytwór ostatnich lat!
czwartek, 14 stycznia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz