sobota, 12 września 2015

Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell

Cudnie jest dostawać prezenty…  Zwłaszcza prezenty niezapowiedziane! Wielkim zaskoczeniem dla mnie był wczorajszy telefon mojego pana listonosza. Treść rozmowy była krótka - „Mam paczkę dla Pana”. Niczego nie zamawiałem, niczego nie kupowałem, dlatego z wielką ciekawością pojechałem na pocztę. Duża, ciężka, z Poznania… nadawcy nie znam. Ciekawostka, myślę sobie. Otwieram… i oczy przecieram ze zdumienia. Czy ja dobrze widzę? Dobrze, dobrze! Oczom moim ukazuje się przepięknie wydany album ze zdjęciami stereoskopowymi „Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell” autorstwa Briana May’a, Denisa Pellerin’a i Pauli Fleming. Niewtajemniczonym przypomnę, że Brian May to nikt inny jak tylko gitarzysta legendarnej gupy  Quenn, którego druga pasją po muzyce jest obrazowanie stereoskopowe. Dobra, słuchajcie dalej… Otwieram album i czytam: Dla Tomka z dedykacją Brian May, Dennis Pellerin! Bomba! Nie dość, że mam książkę to jeszcze z imienną dedykacją autorów! Powoli zaczyna do mnie docierać jaki skarb mam przed sobą, powoli też zaczynam kojarzyć fakty. Kilka dni wcześniej napisał do mnie ze Szkocji mój przyjaciel Maciek Samulski ( o Maćku już nie raz pisałem w blogu z racji jego podobnych zainteresowań) i przesłał zdjęcie z festiwalu filmowego z Cambridge, gdzie siedzi w towarzystwie wcześniej wymienionych panów.  Przed nimi leży album, a oni patrzą na mnie uśmiechnięci. Szczęściarz – pomyślałem – ma fotkę z Brianem! Też bym chciał! Dopiero teraz zrozumiałem, że to zdjęcie i album na zdjęciu jest dla mnie! Maciek! Zrobiłeś mi wielką niespodziankę. Nie wiem jak dziękować! Bardzo się cieszę, tym bardziej, że od pewnego czasu miałem chęć kupić to wydawnictwo by stanęło na półeczce obok wcześniejszego albumu May’a „A Village Lost and Found” (2011). Wróćmy jednak do „Diabełków”. Od 1860 roku we Francji rozpoczęto wydawanie zdjęć stereoskopowych z serii „Les Diableres”. Zdjęcia były robione z technice „tissue”,  to znaczy, że w świetle odbitym widać było obraz w sepii, natomiast w świetle przenikającym ukazywał się kolorowy diapozytyw. Monochromatyczny obraz utrwalony był na cienkiej bibułce a za nią czyjeś cierpliwe ręce na drugiej bibułce podmalowywały elementy. Efekt był iście nieziemski . A jak jeszcze połączono to  z „piekielną” tematyką – sukces musiał być zapewniony. Owe diabełki, kościotrupy i inne maszkarony miały w satyryczny sposób odzwierciedlać dekadencki styl życia francuskiej burżuazji  za czasów Napoleona III. Nie będę szczegółowo opisywał kto, jak i dlaczego. Myślę, że jeżeli kogoś zainteresuje ten temat znajdzie wszystkie informacje w internecie, a jak nie to napisze do mnie. W albumie znajdują się wysokiej jakości reprodukcje około 180 „diabłów” powstałych w latach 1860-1890, które ogląda się dołączonym do książki stereoskopem.  Książka drukowana była we Włoszech a lentikular naklejony na obwolutę zrobili fachowcy w Hong Kongu.  Całość prezentuje się rewelacyjnie. Jest co oglądać w długie zimowe wieczory. Ciekawe, co powie na to mój ksiądz proboszcz- egzorcysta zresztą…  A może lepiej mu się nie chwalić!

Brian1

Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell  2013

Brian2

Album ze stereoskopem.

Brian31

Jedna ze stron albumu.

Brian32

A tak się prezentuje stereoskop dołączony do książki.

Brian4

Stereopara w świetle odbitym...

źródło - www.londonstereo.com

Brian5

...i w świetle przenikającym.

źródło - www.londonstereo.com

brian10

Dla mnie i tylko dla mnie!

Brian6

Od lewej Dennis Pellerin, Maciej Samulski i Brian May. Na środku "moja" książka!

1 komentarz:

  1. Gratuluję Tomku : )))
    Myślę że jesteś najbardziej odpowiednią osobą która powinna dostać taki prezent.( a chcieliby wszyscy :) )

    OdpowiedzUsuń

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...