piątek, 10 stycznia 2014

Pan Jerzy

Udowodnię dzisiaj, że stereoskopowa pasja nie musi się wcale przejawiać gromadzeniem wszystkiego co w "stereo" albo ciągłym bieganiem z aparatem 3D. Można być także fanem trzeciego wymiaru robiąc kilkadziesiąt zdjęć w roku. Ale od początku. W sierpniu 2012 roku dostałem bardzo sympatycznego maila. Napisał do mnie pan Jerzy Szproch z Kielc z pytaniem, czy nie wiem, gdzie można kupić ramki do slajdów stereoskopowych do Belplaski. Ramki jakoś udało się zdobyć i teoretycznie temat można by uznać za zakończony. Ale nie. Korespondencja z panem Jurkiem przetrwała do dnia dzisiejszego i właśnie dzisiaj obaj dojrzeliśmy do tego, by przedstawić Wam, moi drodzy, jego sylwetkę i zainteresowania trzecim wymiarem. Zrobię to poprzez publikację kilku jego listów. A więc: Jestem od ponad trzydziestu lat kolejarzem. Już mogłem być emerytem, ale po prostu się boję odejść na - jak mi się zdaję zasłużoną emeryturę, bo myślę, że dogoni mnie bieda. Przez całe lata prowadziłem pociągi, a teraz jestem dyspozytorem, a ponieważ mam tylko jedną umowę o pracę na czas nieograniczony, to całe życie zawodowe już opisałem. Ot, życie spokojne, praca spokojna. W domu sielanka. Dlatego ja  się nie odnajduję w tej nowej sytuacji. A jeżeli chodzi o fotografię (…) to już od młodych lat bardzo mnie interesowała. Zaczynałem od Druha a skończyłem na Praktice.  Na początku była to fotografia czarno-biała. Do dzisiaj z tamtych lat mam dwa zdjęcia czarno-białe o wymiarach 100x50 cm. Potem bawiłem się kolorem.  Najczęściej były to slajdy (z czasów złotej ery ORWO).  W 1978 lub 1979 r. okazyjnie od kolegi kupiłem Belplascę. Rozstawał się z nią z ciężkim sercem. W chwili sprzedaży powiedział mi, że drugi taki aparat ma jego szwagier, który mieszka w Lublinie. Tak się ucieszyłem, że po kilku dniach specjalnie pojechałem do Berlina na trójwymiarowe zakupy. Kupiłem ramki i przeglądarkę. A można było tylko wymienić 200 marek DDR. W Berlinie zaopatrywałem się we wszystko, co mi było potrzebne do fotograficznej pasji: teleobiektyw do mojej lustrzanki, flesz, ale także w kolejkę TT-kę (ja też lubiłem się nią bawić!). Niestety marek zawsze było za mało w stosunku do potrzeb. Pierwsze slajdy 3d  zrobiłem 1979r. Kolejne slajdy powstawały w momencie jak udało mi się zdobyć film i ramki "stereo-diarahmen mit glas” w cenie 12 marek DDR (i komu przeszkadzała ta cena?). A kiedy ich brakowało to wycinałem je z tektury tak, by były niesymetryczne, żeby nie pomylić klatek (prawej i lewej) . Fotografowałem tylko rodzinę w różnych sytuacjach. Potem starałem się robić jeden film na rok (bo już byłem żonaty i musiałem wydatki dzielić na rodzinę i zainteresowania). W osiemdziesiątych latach było bardzo ciężko o diapozytyw. W Kielcach nie wszystkie zakłady przyjmowały filmy do obróbki, bo brakowało odczynników. Po połączeniu Niemiec już nie jeździłem do Berlina. A kiedy zapasy ramek się skończyły, ja też skończyłem robić 3d, bo w Kielcach pozamykali zakłady wywołujące slajdy. I już do dzisiaj nikt nie interesuje się wywoływaniem filmów. Na świat przyszły dzieci, potem wnuki, więc miałem i mam komu robić zdjęcia. Zmieniła się jednak i fotografia. Cyfrówka wyparła amatorskie analogi a mnie pozostała moja Belplasca. Chciałem wrócić do tradycyjnej fotografii stereoskopowej ale brak ramek był największą barierą. Od czasu do czasu szukałem kogoś, kto interesuje się trójwymiarem. Parę osób odpowiedziało mi na zapytania. Ale kiedy rozmawialiśmy o konkretach to temat się urywał.  Aż do kontaktu z Panem. I razem się udało. Już zrobiłem cały film i w wolnej chwili  wyślę go do obróbki. A potem (tak myślę) będzie sama radość . Bardzo serdecznie dziękuję za okazane mi zainteresowanie. Pozdrawiam Jurek. Widzicie, wystarczy zrobić jedną rolkę negatywu rocznie by się spełnić trójwymiarowo! Panie Jerzy! Życzę Panu wszystkiego co najlepsze w realizacji swoich jakże niewygórowanych marzeń. Spełnienia, samozadowolenia i oczywiście pełnej akceptacji ze strony najbliższych. Pozdrawiam!



Jerzy Szproch ze swoją ukochaną Belplascą.

(fot. Jerzy Szproch)



"Domowe" obrazy w ramce domowej produkcji.



A tutaj w oryginalnych ramkach produkcji DDR.

2 komentarze:

  1. Nie po raz pierwszy i pewnie nie pierwszemu pomógł pierwszy stereoskopowy fotografik Rzeczpospolitej Tomek Bielawski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzajmy z tym rankingiem, nie przesadzajmy! :)

    OdpowiedzUsuń

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...