Cały ostatni tydzień byłem ze starszym synem w Turcji. Podziwiałem krajobrazy, poznawałem miejscową kulturę, piłem tureckie piwo i jadłem tutejsze dania. Naturalnie to wszystko starałem sie utrwalić w trójwymiarze (no, może z wyjątkiem piwa). Co z tego wyszło jeszcze nie wiem. Dopiero dzisiaj mój wysłużony komputer będzie sie pocił składając, korygując, ustawiając i zapisując gotowe stereopary. W czasie mojego pobytu zdarzyła mi się ciekawa przygoda. W zeszły piątek wybrałem się na lokalny targ. Uwielbiam takie klimaty. Egzotyczne owoce, prości ludzie, ciekawe stroje i zero "Cepelii". Wszystko naturalne i nie skażone komercyjną ofertą dla turystów. Chodzę więc sobie wśród kramów z bananami, pomarańczami, truskawami i arbuzami. Ślina mi leci, bo wszystkiego chciałoby się spróbować, ale dzielnie fotografuję moim "sterełkiem" i nagle patrzę i oczom nie wierzę. Jakiś facet trzyma identyczny aparat jak mój, foci w 3D i na dodatek jeszcze woła - Cześć Tomek! O rany! To przecież Krzysztof Ostrowski, mój warszawski kolega, członek Polskiego Klubu Stereoskopowego. Tak jak i ja wybrał się na Riwierę Turecką. Prawda co za zbieg okoliczności? Rzadko się zdarza, żeby dwa tysiące kilometrów od domu spotkać znajomego i to jeszcze pasjonującego się tym samym co ty. W portowej kafejce, przy filiżance tureckiej herbaty i kawy stwierdziliśmy obaj, że to spotkanie może być przyczynkiem do organizowania przez PKS zagranicznych plenerów fotografii stereoskopowej. Może to wcale nie głupi pomysł? PKS-owcy! Co Wy na to?
Alanya od strony portu.
Krzysztof robi mi zdjęcie.
A ja w tym samym czasie robię jemu.
(fot. Krzystof Ostrowski)
A tu chłopaki jak z obrazka!
(fot. Magdalena Ostrowska)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz