Z okazji 70 rocznicy ataku na Pearl Harbour, 7 grudnia 2011 roku w budynku Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego otwarta została ciekawa wystawa zatytułowana „Pancernik USS Arizona w 3D”. Wystawa powstała z inicjatywy Oficyny Wydawniczej Kagero z Lublina, przy współpracy z Ambasadą USA i ukazuje trójwymiarowe obrazy amerykańskiego okrętu zatopionego 7 grudnia 1941 roku przez flotę japońską. Autorem anaglifów jest Waldemar Góralski (pisałem o nim w październiku zeszłego roku z racji obrazów innego okrętu – Bismarcka), hobbysta, z ogromną pasją robiący to, co uwielbia robić. Tak pisze o sobie, swojej pasji i swojej wystawie: Mam 52 lata, mieszkam w Poznaniu. Od 40 ponad lat moim hobby są okręty. Zawsze chciałem pokazać innym jak to paskudztwo (ale za to jakie piękne) wyglądało. Kolega mojej Córki pokazał mi 8 lat temu jak otworzyć program do 3D i kilka pierwszych kroków w nim. Reszta to było uczenie, uczenie, wkurzanie się, ale nadal uczenie. Efektem tego po pół roku pracy z programem, będąc straszliwie zawziętym facetem, zacząłem dłubać swój pierwszy okręt, uwielbiany japoński Pancernik Hiei. Nie skończony do dziś (tak na marginesie). Zobaczył to jeden z wydawców i zaproponował, bym zrobił dla niego U-boota typ VII C, do książki. I poleciało. Zajmuje się modelowaniem okrętów dla wydawnictw militarnych ( AJ Press, Modelarstwo Okrętowe, Kagero). Na swoim koncie mam 14 modeli. Zabawę z 3D zacząłem od Bismarcka. Wpadłem na pomysł i szukałem jak go rozwiązać. Model jest na tyle dobry i zdetalizowany, że pomysł wypalił. Nie chcąc zbyt rozpieszczać oglądających, bo przyzwyczaić odbiorców do czegoś jest bardzo łatwo, a odzwyczaić jest niemożliwe, nie pokazywałem publicznie moich 3D. Dopiero niedawno po porozumieniu z Ambasadą Amerykańską na temat USS Arizona w jego 70 rocznicę zagłady, moje 3D zostały upublicznione. To tak w wielkim skrócie wszystko o mnie. Teraz ciut o pracy z 3D. Model, który buduję w komputerze zajmuje mi około pół roku ( Bismarck prawie rok). Same tworzenie obrazów z modelu jest mozolnym ustawieniem świateł, kamer, detali i kilku rzeczy, których nie rozumiem, ale mam instrukcję, co i gdzie i jak wpisać. Koledzy mi w tym pomogli. Jeden obraz komputer liczy od jednej godziny do nawet 14 godzin. Mam potwora z 8 rdzeniami i 24 GB RAM i nie da się tego zrobić szybciej. Obraz stereoskopowy tworzyłem najpierw zmieniając ustawienie 2 kamer nie zmieniając ustawienia ich "celu - Targetu" ale obecnie są już podprogramy do automatycznego tworzenia 3D. Czas robienia jednego obrazka to minimum 3 godziny. Problem z drukiem jest też niemały. Robię obraz w komputerze jako RGB, a do druku musi być zamieniony na CMYK i tu dopiero zaczynają się schody. Cyjan w Cmyku nie istnieje i trzeba się nakombinować by obraz się nie rozłaził, trzymał spójność a co najważniejsze by efekt mozolnej pracy był taki jak zamierzaliśmy. Na modelu unika się czerwieni i zbliżeń do cyjanu, bo natychmiast obraz się "gryzie". Na szczęście jakoś to opanowaliśmy z Wydawcą i teraz w miarę dajemy radę. Anaglify do wystawy „USS Arizona” są wydrukowane w formacie 1,5 x 1 metra, naklejone na podkłady z plastiku i przy tej wielkości widać wszystko jak na dłoni. Waga całej wystawy, to podobno 130 kg. No, nieźle, nieźle!!! Trochę to dla szarego Kowalskiego może i skomplikowane, ale najważniejszy jest efekt, a tu efekt jest znakomity. Wystawę można będzie oglądać do końca stycznia 2012 r. a potem... kto wie? Może pojedzie do USA??? Tego życzę z całego serca autorowi!
Zaproszenie na wystawę anaglifów Wademara Góralskiego
Wernisaż wystawy - autor anaglifów w środku. Pierwszy po lewej - Attache Kulturalny Ambasady USA w Warszawie Frankie Sturm.
(fot. Mariusz Wachowicz)
Jak widać publiczność dopisała.
(fot. Mariusz Wachowicz)
A potem to, co najprzyjemniejsze dla każdego autora. Wywiady, wywiady...
(fot. Mariusz Wachowicz)
Pancernik Arizona w obrazie Waldemara Góralskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz