Wiecie dlaczego Robin Hood? Bo mało jadł! Głupi dowcip! Ale jeszcze głupsze według mnie było nazwanie aparatu stereoskopowego przezwiskiem bohatera z lasu Sherwood. Co autor chciał przez to powiedzieć? Nie wiem. Fakt pozostaje faktem, że w 1954 roku w wytwórni Standard Cameras Ltd. w Birmingham (Anglia) przyszedł na świat niepozorny i dość prymitywny aparat o takiej właśnie nazwie. Urządzenie robiło zdjęcia na pojedynczej kliszy formatu 6x13 cm. Bardzo ciemne obiektywy (f:16) o ogniskowej 80 mm. leżały od siebie w odległości 53 mm. Migawka też nie była rewelacyjna (1/50 sekundy), gilotynowa, naciągana za pomocą dźwigni zamocowanej pod obiektywami. Nad prawą soczewką (patrząc na aparat od przodu) konstruktorzy umieścili drugą dźwignię, którą ustawiało się czy zdjęcie ma być zrobione jednym, drugim czy obydwoma obiektywami. To chyba jedyna bardziej skomplikowana rzecz w tym aparacie. Całe urządzenie zrobione było z czarnego bakelitu z kolorowymi paciajkami. Razem z Robin Hoodem producent dołączał w zestawie kartonowy stereoskop (też szczyt techniki), instrukcję obsługi, kilka klisz ciętych dopasowanych do formatu aparatu i (uwaga!!!) specjalnie wygięty kawałek drutu do wsadzania i wyjmowania kliszy. Bo zapomniałem dodać, że aby zrobić zdjęcie za każdym razem należało w ciemności wsadzić kliszę, pstryknąć, wrócić do ciemni, wyjąć kliszę, założyć nową, pstryknąć i tak dalej i tak dalej... Ileż to kalorii tracił fotograf (musiał się przecież biedak nachodzić) przy robieniu serii zdjęć! Może właśnie dlatego chudł! Och ty Robin!!!
Robin Hood 1954
Fragment frontowej ściany aparatu
Stereoskop kartonowy do Robin Hooda
PS. Jeżeli chcielibyście zobaczyć mnie i część moich zbiorów zapraszam na:
http://www.onet.tv/rozrywka-i-kultura,5,wszystkie,1,kanal.html#m=8618804,c=5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz