czwartek, 12 listopada 2009

Zorka Stereo

O ten aparat wierciłem dziurę w brzuchu Jurkowi Mazurowi chyba ze dwa lata.  Na ostatnim plenerze fotografii stereoskopowej w Orzeszkowie Jerzy nie wytrzymał i pękł.  Nie dziwię mu się zresztą,  bo i ja nie wytrzymałbym gdyby ktoś cały czas stał mi nad głową i gadał  "daj,  daj,  daj,  daj,  daj"!  Jestem upierdliwy i nic na to nie poradzę a zresztą "cel uświęca środki".  W każdym bądź razie stereoskopowa Zorka jest już w moim posiadaniu i stoi obok innych podobnych urządzeń domowej roboty.  A więc cóż to właściwie jest?  Jest to jeden aparat  powstały na bazie dwóch Zorek wyprodukowanych w latach sześćdziesiątych (naturalnie dwudziestego wieku).  Obie składowe zostały nieco skrócone i połączone w jedno urządzenie.  Ostrość zdjęcia reguluje się w obu obiektywach naraz (Jupitery 12 2,8/35) za pomocą układu kół zębatych.  Naciąg filmu jest połączony z naciągiem migawki lewej części tej piekielnej machiny (pokrętło po lewej stronie),  zaś prawą migawkę naciągamy osobnym pokrętłem wystającym pośrodku.  Zarówno czas naświetlania jak i przysłonę ustawiamy osobno dla obu połówek.  Spust migawek to ta poprzeczna listwa z wygrawerowanym nazwiskiem autora.  To nic,  że maszyneria waży prawie 2 kilogramy.  To nic,  że baza wynosi 11 centymetrów.  Liczy się produkt finalny oraz  zrobione,  wywołane i obejrzane zdjęcie stereoskopowe.  A w przypadku tego aparatu cel został osiągnięty!!!  Teraz już jako eksponat muzealny może do późnej starości stać w szafce i być odkurzany przez nowego właściciela.  Jurku,  jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!!!

 

Zorka Stereo - made by Jerzy Mazur.

 

A co tam w środku?

 

Wiwat autor,  wydawca i dzieło!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...