Kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu, pokazałem zdjęcie tego aparatu, ale nie napisałem o nim nawet słowa. Warto nadrobić zaległości, tym bardziej, że jest to urządzenie, które wpisało się wilekimi literami w historię fotografii stereoskopowej. Oto Stereflektoskop 6x 13, lustrzanka trzyobiektywowa firmy Voigtlaender. Aparat ten wyprodukowany został w Niemczech w 1925 roku (mniejszy format 4,5x10,7 powstał już w 1914, ale o nim napiszę później). Przystosowany był do płyt szklanych jak również do błon ciętych, zarówno pojedynczych jak też do pakietów w specjalnych magazynkach. Mocną stroną tego urządzenia były obiektywy Helliar, pięciosoczewkowe cacka, ostrzące jak przysłowiowa żyletka. Przy jasności przysłony 4,5 i ogniskowej 75 mm sprawowały się w Stereflektoskopach fantastycznie, czego najlepszym dowodem była ilość wyprodukowanych i sprzedanych ich egzemplarzy. Obsługa aparatu nie była zbytnio skomplikowana. Ostrość regulowano pokrętem z prawej strony płyty czołowej na podstawie wskazań dalmierza, bądź na podstawie obrazu na matówce, obsługiwanej przez środkowy obiektyw. Migawka Compur obejmowała czasy od 1 do 1/250 sekundy plus B, przez co mogła spełniać wymagania nawet najbardziej wymagającego fotografa. Całe urządzenie wykonane była całkowicie z metalu, pokrytego czarną skórą. Aparat trzymało się zazwyczaj na wysokości pasa. Rozmieszczenie wszystkich pokrętełek, guziczków i innych „duperelków” zaprojektowano w ten sposób, żeby ich obsługiwanie nie było zbyt uciążliwe. Udało się to znakomicie. Aparat fantastycznie leży w dłoni… właściwie w dłoniach, bo jest dosyć ciężki. Co roku producent wprowadzał jakieś drobne udoskonalenia, co sprawiło, że na rynku do tej pory trafić można na przeróżne modele tego aparatu. O klasie Stereflektoskopa niech świadczy fakt, że na jego wzór inna firma (Franke&Heidecke) zaczęła produkcję innego bardzo znanego aparatu – Heidoskopa a zaraz potem Rolleidoskopa… dziadka późniejszego Rolleiflexa!
Stereflektoskop 6x13 1925.
wtorek, 27 października 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz