10 października minęła pierwsza rocznica funkcjonowania Fotoplastykonu Poznańskiego. W tym czasie Galeria Miejska „Arsenał” wraz z Wydawnictwem Miejskim Posnania zorganizowały dziewięć ekspozycji, podczas których prezentowano trójwymiarowe fotografie związane z takimi tematami, jak przedwojenny i powojenny Poznań, Święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, I i II wojna światowa, początki stereofotografii, a także codzienność dzieci na początku XX w. czy najsłynniejsze koncerty muzyczne lat 80. W dniu pierwszej rocznicy nie trzeba było kupować biletu, co więcej można było załapać się na urodzinowy torcik przygotowany specjalnie na tę okazję przez cukiernię Papillon – Torty Artystyczne.
Niestety, nie dane mi było uczestniczyć w tak dostojnym wydarzeniu, gdyż zwyciężyła szarość dnia codziennego – praca zawodowa, zajęcia domowe (żona w sanatorium!) i opieka nad czworonogami. Od czego jednak są przyjaciele? Poprosiłem znanego Wam już z blogu Borysa Wasiuka (człowieka współpracującego z Poznańskim Fotoplastykonem) o podzielenie się swoimi wrażeniami ze stolicy Wielkopolski.... ... I wtedy stary wędrowiec rozpoczął z wolna swoją fascynującą opowieść: Gdy TAM wszedłem, nic nie wskazywało na nadchodzące wydarzenia. Sądziłem nawet, że pomyliłem dni lub miejsce… A jednak atmosfera nieśpiesznie zaczęła się zagęszczać. Przemknął ktoś z aparatem… coraz więcej oglądających gromadziło się przy „Beczce”...
(fot. Borys Wasiuk)
… aż kolejni nadchodzący nie znajdowali już przy niej miejsca i udawali, że przyszli tylko pooglądać książki na półkach kiosku. Kobiety niespokojnie nawoływały swoje pociechy a mężczyźni nieśmiało pohukiwali po kątach. Niektórzy przechodnie tylko zaglądali przez drzwi z ulicy i chyłkiem umykali. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się osoby z mikrofonami, a tłum – falując – odpłynął w tył, niby niechcący robiąc im miejsce na środku… Zaczął Pan Dyrektor (Galerii, Piotr Bernatowicz). Przywitał Szanowne Zgromadzenie i opowiedział własnymi – jak mniemam – słowami o barwnej historii Galerii Arsenał i pojawieniu się w niej Fotoplastykonu (tak, tak, choć to nieprawdopodobne, ale Poznaniacy używają tej nazwy z „Y”).
Głos po nim przejęła Pani Dyrektor (Wydawnictwa Miejskiego, Katarzyna Kamińska), ujawniając inne szczegóły tej historii i konkretne nazwiska osób ze ścisłego kierownictwa miasta Poznań, odpowiedzialnych za zmartwychwstanie Fotoplastykonu w siedzibie Galerii. Nie mówiła długo. Mikrofon przechwycił w końcu Odwieczny Właściciel (maszynerii 3D) – pan Antoni Rut.
(fot. Borys Wasiuk)
Wyjawił, jak to jego ojciec, wiedziony przemożną pasją do 3D, nabył i uruchomił Fotoplastykon w początkach XX wieku naszej nowożytnej ery, ku uciesze ówczesnych mieszkańców grodu Koziołków.
Tłum wciąż jeszcze milczał pod wrażeniem tych przemów, kiedy – nie wiadomo skąd – padło, oczekiwane przez niektórych od samego początku, hasło „Do Tortu!” Wtedy Tłum spokojnie sobie zafalował. Najpierw zapaleniu uległa świeczka. Dmuchał Pan Dyrektor z Panią Dyrektor – udało Im się zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia! Podniecony Tłum odśpiewał od razu „Sto lat” tyle razy, ile lat liczy sobie odrodzony Fotoplastykon (strach pomyśleć, co będzie za kilka lat). Potem w ruch poszły ostre narzędzia i papierowe tarcze, zwane tam talerzykami.
(fot. Borys Wasiuk)
Kiedy już wszyscy zostali obdzieleni, niektórzy po wielokroć, tort się skończył. Impreza w zasadzie też. Tylko najbardziej wytrwali, wytrwali trochę dłużej, zabijając czas wesołymi rozmówkami.
Było fajnie. Ciekawie i słodko. Na piątkę z plusem. Oby tak dalej! Borys Wasiuk.
Dziękuję Borysowi, a ze swojej strony także życzę Poznańskiemu Fotoplastykonowi wielu lat życia w zdrowiu i dobrej kondycji, nieskończenie dużo ciekawych ekspozycji i tłumu fanów!
PS. W poście wykorzystałem tekst i zdjęcia pochodzące z profilu Galerii Miejskiej "Arsenał" na FB.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...
-
Niedawno wpadł mi w ręce artykuł Pani Krystyny Pohl, którym chciałbym się z Wami podzielić, oczywiście za wiedzą i przyzwoleniem autorki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz