wtorek, 15 stycznia 2013

TDC Stereo Vivid

Trzecim i ostatnim modelem aparatu ze stajni TDC był Stereo Vivid.  Aparat wyprodukowany został tym razem w Stanach Zjednoczonych w zakładach Three Dimension Co. w Chicago także w 1954 roku.  Na rynek wypuszczono około 20 tysięcy egzemplarzy tego modelu,  co przy 130 tysiącach Realistów i 110 tysięcy Kodaków wydawać by się się mogło niczym.  Stereo Vivid na filmie małoobrazkowym robił dwa zdjęcia formatu 23,82 x 25 mm.  Obiektywy Tridar Anastigmat 1:3,5 / 35 mm.  leżały w odległości 65,15 mm od siebie.  Przy tak małej jak na aparat małoobrazkowy bazie,  żeby kolejne klatki nie nachodziły na siebie,  film przechodził przez dodatkowy wałek,  który nieco "przedłużał" drogę przewijania.  Migawka w formie gilotyny w zakresie od 1/10 do 1/100 sekundy i B sprawowała się całkiem dzielnie,  a poziom światła regulowała tęczówkowa przysłona od wartości 3,5 do 16.  Nowością w stosunku do poprzednich "niemieckich" modeli była poziomica zamontowana przy celowniku oraz gniazdo do lampy błyskowej,  specjalnie dedykowanej do tego aparatu.  Swoistą ciekawostką w TDC Stereo Vivid był mechanizm ułatwiający dobranie odpowiednich wartości ekspozycji oraz poręczny wskaźnik efektu 3D w zalezności od odległości z jakiej fotografowalo się obiekt.  Taki manualny "komputerek" ułatwiał życie początkującemu fotografowi.  Te wszystkie pokrętełka i wskaźniki sprawiły,  że spust migawki umieszczono na przedniej ścianie aparatu pod obiektywem.  Dość ciężko jest się do tego przyzwyczaić,  ale jak już się pozna urządzenie,  nie pozostaje nic innego jak tylko strzelać w 3D na lewo i prawo.  Hola,  hola!  Trochę opamiętania!  To nie cyfrówka!



TDC Stereo Vivid               1954.



Zakładanie filmu sprawiało trochę kłopotu ze względu na dodatkowy wałek.



Poziomica zamontowana przy celowniku.



Masa pokręteł i wskaźników na górnej ścianie aparatu.



TDC Stereo Vivid razem z lampą błyskową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

London in 3D - litewskie anaglify.

Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...