Na moich półkach miejsca ubywa! Z jednej strony to dobrze, bo kolekcja się rozrasta, z drugiej zaś strony już niedługo trzeba będzie pomyśleć o nowych szafach. A co przybyło? Otóż trafił mi się analogowy aparat z 1950 roku Iloca Stereo. Jest to pierwszy model tego aparatu (dwa lata później wyprodukowano podobny Iloca IA, a później zupełnie z innej bajki Iloca II) zrobiony w Hamburgu w zakładach Williama Witta. Obraz utrwalany był na filmie małoobrazkowym na klatkach rozmiaru 24x30 mm. Dwa obiektywy Illitar o ogniskowej 45 mm. rozstawione były w odległości 66,5 cm i wyposażone w przysłonę o wartościach od 3,5 do 16. Niestety ustawianie ostrości nie było w obiektywach zsynchronizowane co ulepszono w późniejszych modelach. Jak na aparat fotograficzny dla amatora Iloca miała całkiem niezły zasób czasów migawki (centralnej) od 1 sekundy do 1/200 i B. Nic tylko focić! Gniazdo do lampy błyskowej i samowyzwalacz jeszcze bardziej zwiększały komfort pracy tym aparatem. Jedynym mankamentem była i jest wymiana filmu. W większości tego typu urządzeń wystarczy odchylić tylną ściankę. Tutaj trzeba zdjąć dolną pokrywę korpusu i z pomocą kaset wsunąć "mały obrazek" w specjalną szczelinę. Czynność to dość niewygodna i przy braku wprawy mozolna i czasochłonna. Mimo swoich niezłych parametrów Iloca I nie zrobiła zawrotnej kariery. Może ze względu na małą jej serię, a może ze względu na wielką konkurencję jaka w latach pięćdziesiątych miała miejsce na rynku sprzętu 3D. Po prostu byli lepsi!
Iloca I Stereo 1950
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz