Moi mili! Ani się nie spostrzeglismy jak przeleciał nam 2019 rok. Dla jednych był wspaniały, dla drugich taki sobie, a dla innych zupełnie beznadziejny. Jaki będzie następny? Czego Wam mam życzyć, żeby zapokoić wszystkie wasze gusta i guściki? W nadchodzącym Nowym Roku życzę Wam przede wszystkim siły, bo to od niej zależy jaki ten rok będzie. Pamiętajcie wszystkie sukcesy ostatnich dwunastu miesięcy by móc je powtórzyć i wszystkie porażki, by móc ich uniknąć. Szczęście i zdrowie też nie zawadzą. Wejdźcie w ten Nowy Rok z radością w sercu. Aby nigdy nie odstępowała Was nadzieja w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Życzę także wszechogarniającej miłości zarówno od ludzi jak i do ludzi. Aby zawsze otaczały Was osoby, które będa dla Was motorem do działania. Szczęśliwego Nowego Roku!
wtorek, 31 grudnia 2019
środa, 18 grudnia 2019
Die Wies
W 1950 roku nakładem wydawnictwa Raumbild Verlag Otto Schonsteina, wydano album autorstwa Petera Dorflera, pod tytułem "Die Wallfahrtskirche Wies" Cale wydawnictwo, to 108 stronicowa książka opisująca historię kościała w Wies i jego stan obecny, stereoskop nozycowy i 30 stereopar formatu 6x13 cm, na których mozna obejrzeć w trójwymiarze cały obiekt i jego datale zarówno z zewnątrz jak i w środku. A jest co oglądać, bo kościół pielgrzymkowy pod wezwaniem Biczowanego Zbawiciela w Wies (Wieskirche) to przepiękna bawarska świątynia w południowych Niemczech, położona w malowniczym regionie Pfaffenwinkel, przez który przbiega słynny Szlak Romantyczny. Budowla wzniesiona została w latach 1745-1754 według projektu bawarskiego architekta Dominikusa Zimmermanna oraz jego brata, malarza i sztukatora Johana Zimmermanna. Miejsce w którym zbudowano kościół w 1738 roku było świadkiem cudu, kiedy to miejscowa chłopka Maria Lori ujrzała łzy w oczach drewnianej figury biczowanego Chrystusa. Na początku XIX wieku podczas sekularyzacji dóbr kościelnych zapadła decyzja o zniszczeniu kościoła, jednak po wstawiennictwie i interwencji mieszkańców Pfaffenwinkel udało się ocalić światynię od niechybnego jej zniszczenia. Kościół zachwyca przede wszystkim jasnością wnętrza oraz bogato zdobionymi sztukateriami i imponującymi freskami. Ołtarz główny, przedstawiający dzieciątko Jezus w otoczeniu Świętej Rodziny przed grobem Dawida wykonany został przed monachijskiego malarza Baltazara Augusta Albrechta. Uwagę zwraca także bogato zdobiona ambona, której dekoracje nawiązują tematycznie do zesłania Ducha Świętego. Świątynia uzaanwana jest za jedną z najpiękniejszych i najsłynniejszych tego typu rokokowych budowli w Górnej Bawarii i każdego roku odwiedzana jest przez tysiące turystów i pielgrzymów w całych Niemiec. W 1983 roku kościół w Wies został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To wszystko właśnie utrwalono na czarno-białych stereoparach. Mówię Wam, cudo!!!
Die Wies 1950
Stereoskop schowany w okładce...
...i 30 stereopar.
niedziela, 8 grudnia 2019
EHO Stereobox
EHO Stereobox to niemiecki, skrzynkowy aparat stereoskopowy na film zwojowy 120 z 1933 roku. Urządzenie na jednej rolce fimu robiło 10 pojedynczych zdjęć formatu 6x6 cm lub pięć stereopar 6x13 cm. Obiektywy o bardzo dla nas Polaków śmiesznej nazwie "Duplar" z ogniskową 7,5 cm rozstawione było w odległości 6,5 cm od siebie. Zastosowane dwa otwory przysłony o wartościach 11 i 18 nie pozwalały fotografowi wiele pokombinować z obrazem, tym bardziej, że migawka miała tylko jeden czas naświetlania - 1/25 sekudy. Soczewki pozwalały na ostre zdjęcia od 2 metrów do nieskończoności a fotografowany obraz widziało się albo w celowniku zwierciadlanym, albo w klasycznej metalowej ramce sprytnie schowanej w korpusie aparatu i w razie potrzeby wysuwanej na zewnątrz. Urądzenie produkowane było w Dreźnie, w zakładach pana Emila Hofera - stąd nazwa EHO. Sam pan Emil w 1927 roku przejął firmę "Photo Spezialhaus" Richarda Knolla (1892), która to w 1910 przeniosła się z Lipska do Drezna. W 1931 roku zmienił jej nazwę na EHO - Kamerafabrik GmbH. Długo jednak pod tą nazwą nie funkcjonowała. Po zmianie właściciela w 1940 roku, kiedy to szefem zakładów stał się Berthold Altmann firma działała pod nazwą Amca Werk Berthold Altmann by za rok przechrzcić się na Altissa Camera Werk. Tak, tak. Aparat EHO (oczywiście wersja mono) można rzec, był praszczurem tak bardzo popularnych później skrzynkowych aparatów Altissa. Niektórzy zresztą do tej pory łączą obie te nazwy, nie wiem co prawda czy słusznie. Pamiętam jak kilka lat temu zobaczyłem to stereoskopowe pudełko u znajomego. Aż skręcało mnie z zazdrości, że on go ma, a ja nie. Teraz niech on zazdrości, bo mój jest w o wiele lepszym stanie!
EHO Stereobox 1933.
niedziela, 1 grudnia 2019
Rotoreal Stereo Viewer
Dzisiaj pokażę Wam nieco inną przeglądarkę niż tą z poprzedniego postu. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku amerykańska firma Stereo Optical Co. z siedzibą w Chicago, wprowadziła do handlu bardzo ciekawy stołowy stereoskop na diapozytywy małoobrazkowe formatu ramki 41x101 mm. Rotoreal, bo tak nazwano to cudo, mieścił w sobie 18 slajdów, które transportowane były przed okulary za pomocą pokrętła umieszczonego z prawej strony obudowy (nie dla mańkutów). Okulary dzięki przekładni miały możliwość regulacji ostrości obrazu, który to podświetlany był dwoma żarówkami zasilanymi prądem zmiennym, jak na Stany Zjednoczone przystało, o napięciu 110 voltów. Stereoskop początkowo wykorzystywany był przez inne firmy jako gadżet reklamowy promujące rozmaite towary (np. telewizory firmy Motorola), by potem zakraść się do szarych obywateli USA i w domowych pieleszach cieszyć ich oczy fotografią trójwymiarową. Nie zyskał co prawda takiej popularności jak pokazywany kiedyś przeze mnie Airequipt, ale zapisał się dużymi zgłoskami w historii obrazowania 3D. U mnie stoi sobie bezpiecznie obok innych stołowych stereoskopów budząc wielkie zainteresowanie oglądających.
Rotoreal Stereo Viewer lata 50-te XX wieku
Pokrętło zmiany slajdów
niedziela, 17 listopada 2019
Voltra
Przeglądarka, ktorą dzisiaj zobaczycie, była przez wiele, wiele lat obiektem moich westchnień i niespełnionych marzeń. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności udalo mi się ją zdobyć na jednej z aukcji internetowych za naprawdę nieduże pieniądze. Ale nie o kasie ma być mowa tylko o sterełkach! Podziwiajcie więc przeglądarkę do zdjęć stereoskopowych o dumnie brzmiącej nazwie Voltra, wyprodukowaną około 1931 roku przez firmę pana Ernsta Leitza w Wetzlar. Ten przepiękny stereoskop służył do oglądania zdjęć 3D powstałych za pomocą nasadki Stereoly (naturalnie też firmy Leica), którą miałem już okazję pokazywać na stronach blogu. Można nią podziwiać głębię zdjęć bezpośrednio z diapozytywów na małoobrazkowej kliszy jak również ze specjalnie przygotowanych szklanych slajdów formatu 3,5x12 cm. Ostrość obrazu regulowało się osobno dla każdego oka za pomocą mechanizmu ślimakowego. Pomyślano także o regulacji bazy. Ogniskowa okularów wynosiła 5 cm, dzięki czemu uzyskano aż pięciokrotne powiększenie. Urządzenie z racji swojego wykonania (no i oczywiście producenta) można śmiało nazwać Rolls Roycem wśród produkowanych wówczas stereoskopów. Jakość, trwałość, ciekawy jak na owe czasy design, niezawodność sprzętu oraz limitowana produkcja, wpływały naturalnie na cenę. Fakt pozostaje faktem, że ja Voltrę mam i nie zamierzam się z nią rozstać. Ba, powiem nawet, że jestem dumny z jej posiadania!!! Trzeba się jakoś dowartościowywać. Nieprawdaż?
Voltra 1931r.
niedziela, 10 listopada 2019
Trzy wymiary Namibii
"Trzy wymiary Namibii" to moja najnowsza wystawa zdjęć stereoskopowych wykonanych w technice anaglifu. Co prawda zdjęcia były robione parę lat temu, ale wystawa jako taka przygotowana została specjalnie dla Miejskiego Centrum Kultury w Płońsku. Miało być coś ciepłego na długie jesienno-zimowe wieczory, więc co najbardziej odpowiadało? Oczywiście, że Afryka! "Trzy wymiary Namibii" to zapis mojej sześciotygodniowej podróży po drogach i bezdrożach tego przecudownego kraju, którą to podróż odbyłem w ramach projektu "Afryka Nowaka" w 2011 roku. W piątek, 8 listopada w sali wystawienniczej MCK w Płońsku miało miejsce uroczyste otwarcie wystawy, w skład której wchodzi 48 obrazów formatu 30x40 cm. Wernisaż otworzyła pani dyrektor płońskiej placówki Marzena Kunicka. Następnie głos zabrała Joanna Ruszkowska, która przybliżyła przybyłym na wystawę moją skromną (!) osobę. Po tym dostałem mikrofon w swoje ręce i... zaczęło się o stereofotografii. Było o historii, było o technikach oglądania, było o paralaksie, było o metodach fotografowania, było... miło, wesoło i na temat. Nie zabrakło również informacji o projekcie "Afryka Nowaka", o samym Nowaku i jego wyczynach. A wszystko w fantastycznej atmosferze, stworzonej przez gospodarzy i przybyłych gości. Za to wszystko bardzo serdecznie dziękuję, mając nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie. Jeżeli ktoś miałby ochotę obejrzeć wystawę, ma jeszcze sporo czasu, bo będzie ona wisieć w płońskim MCK-u do 31 grudnia. Zapraszam!
Dyrektor MCK w Płońsku Marzena Kunicka otwiera wystawę.
Dali mikrofon, to trzeba było gadać!
A było do kogo...
Potem było oglądanie i komentowanie.
A i dla ciała coś się znalazło!
Prezentowane zdjęcia pochodzą z profilu MCK Płońsk na facebooku.
środa, 30 października 2019
RETO 3D
W dobie rozwijajacej się dynamicznie fotografii cyfrowej, sprzęty analogowe odchodzą do lamusa. Rzadko kto produkuje klasyczne aparaty "na kliszę". W zeszłym roku malutka firma z Hong Kongu Reto Project, postanowiła powrócić do korzeni i pod hasłem "Reinvent Together" (wspólnie wymyślając na nowo) w 2019 roku stworzyła prosty, klasyczny aparat do zdjęć 3D. Aparat RETO 3D, bo tak ochrzczono ten produkt bardzo przypomina stereoskopowe "plastic fantastic" z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Ma trzy akrylowe obiektywy o ogniskowej 30 mm i stałej przysłonie o wartości 11, migawkę o czasie 1/125 oraz lampę błyskową zasilaną baterią AA. Aparat foci w stereo od 1 metra do nieskończoności a efektem naciśnięcia spustu migawki są trzy obrazy zapisane na filmie małoobrazkowym. Uzyskane zdjęcia można po obrobieniu oglądać jako stereoparę lub anaglif, wykorzystać do lentikularów lub do coraz popularniejszych dzisiaj ruchomych obrazków, tzw. gif-ów. Sprzęcik jest całkowicie manualny, od założenia filmu począwszy, poprzez naciąg poszczególnych klatek, przewijanie do początku i na wyjęciu błony skończywszy. Wszystko ręcznie, wszystko stałe, bez kombinacji z ostrością, jasnością i czasem. Taki aparacik dla szympansa zakochanego w fotografii trójwymiarowej. Plastikowe coś, bardziej do zabawy niż poważnego fotografowania w 3D. Przecież nie każdy musi mieć ekstra sprzęty. Kiedy przeczytałem o tym aparacie, od razu napisałem do producenta prośbę o przysłanie mi materiałów promujących ten model. Za dwa tygodnie dostałem... aparat. To mi się bardzo spodobało. Zachęcony takim obrotem sprawy, następnego dnia napisałem do Ferrari. Czekam!!! :)
Reto 3D w oryginalnym opakowaniu.
Reto 3D 2019
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
London in 3D - litewskie anaglify.
Kolejny album zdjęć stereoskopowych, którym chciałbym się z Wami podzielić, to "London in 3D". Tytuł ten już parokrotnie przewijał...
-
W dzisiejszych czasach gazety biją się o swoich czytelników i żeby jak najbardziej zwiększyć sprzedaż swoich tytułów kuszą rozmaitymi dodatk...
-
W latach siedemdziesiątych w sklepach Centralnej Składnicy Harcerskiej (A co? Były takie!), obok kultowych kolejek PIKO można było kupić bar...
-
Przyznam, że nie bardzo pamietam w jakich okolicznościach to "coś", co zobaczycie dzisiaj, trafiło pod mój dach. Fakt pozostaje fa...






























