sobota, 29 stycznia 2011

Heidoplast 2

W marcu zeszłego roku pokazywałem piękną przeglądarkę Heidoplast na stereopary formatu 6x13 cm.  Niedawno udało mi się zdobyć (co ja tam piszę za głupoty  -  zdobyć - kupiłem po prostu) bardzo podobną,  także fimy Planox,  także dedykowaną (nie lubię tego słowa) Heidoskopowi,  także machoniową i także wyprodukowaną w 1929 roku.  Czym się więc różnią od siebie oba Heidoplasty?  Pierwszy (duży) jest zarówno do klasycznych odbitek jak i do diapozytywów.  Drugi,  nie dość,  że mniejszy (na zdjęcia 4,5x10,7 cm.) to jeszcze przystosowany jest tylko i wyłącznie do slajdów.  Ciekawym rozwiązaniem w obu stereoskopach (nie pisałem o tym wcześniej) jest mocowanie bagnetowe okularów.  Dzięki temu okularki bardzo łatwo można zdemontować na przykład do wyczyszczenia albo do zastosowania ich pojedyńczo jako szkła powiększające,  by sprawdzić próbę złota rodowego sygnetu.  Ponieważ żadnego sygnetu nie posiadam,  gwarantuję,  że nie będę patroszył "ślipek" przeglądarkom.  Niech stoją sobie spokojnie obok siebie na półeczce i cieszą moje oczy.

 

Heidoplast 4,5x10,7 cm.           1929

  

 

Dwaj panowie "H" - mały i duży.

 

wtorek, 25 stycznia 2011

Sabałowa zima w trójwymiarze

Na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich do Zakopanego,  wybrała się w tym roku masa narodu.  Nie każdy lubi jednak tłum,  hałas i wuwuzele.  Co zrobić,  jeżeli chce się podziwiać Tatry w bajkowej scenerii z dala od rozbawionych miłośników sportów zimowych?  Odpowiedź jest jedna.  Wystarczy przyjść do Warszawskiego Fotoplastikonu,  gdzie od 20 stycznia prezentowana jest wystawa "Sabałowa zima w trójwymiarze".  Tutaj w ciszy i spokoju przy delikatnych nutach góralskiej muzyki przemierzyć można najpiękniejsze górskie szlaki od Zakopanego, przez Halę Gąsienicową,  Czarny Staw,  Poronin aż do Bukowiny Tatrzańskiej.  Na 47  stereoparach oglądamy Tatry lat pięćdziesiątych,  starą drewnianą zabudowę,  szałasy,  szopy,  architektoniczne detale,  ludzi,  zwierzęta i to co w górach najpiękniejsze,  czyli krajobrazy.  Patrząc na to wszystko,  możemy porównać jak bardzo zmieniły się nasze góry.  Jak komercja zaczyna zastępować autentyczny,  tatrzański świat.  Dzisiejsze pensjonaty nastawione "na turystów" nijak się nie mają do starych,  drewnianych chat,  a serwowana w restauracjach pizza na pewno nie zastąpi baraniny,  oscypka czy bryndzy.  Ale cóż,  świat idzie podobno z postępem i nie ma rady na to...  Dobrze,  że nikt nie wpadł jeszcze na pomysł,  żeby postawić na szczycie Mnicha masztu telefonii komórkowej albo stworzenia w Morskim Oku kompleksu basenów ze zjeżdżalniami i sauną.  Na razie nie,  ale co będzie za kilkanaście,  czy kilkadziesiąt lat?  Tego pewnie nie wiedzą nawet i najstarsi górale.  Hej!!!

  
Plakat wystawy "Sabałowa zima w trójwymiarze"

  
Kilka zdjęć "tamtych" Tatr.

  
   
   
   
   
  

czwartek, 20 stycznia 2011

Mars w 3D

Dzisiaj zabieram Was w stereoskopową podróż w kosmos,  a konkretnie na czwartą od Słońca planetę Układu Słonecznego,  jaką jest Mars.  Wszystko to za sprawą bardzo starannie wydanej w czerwcu 2010 roku broszury "Das neue Bild vom Nachbarn Mars".  Wydawnictwo  jest katalogiem wystawy zorganizowanej przez Niemieckie Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki,  gdzie można było obejrzeć  zdjęcia powierzchni Marsa sfotografowane za pomocą specjalnie skonstruowanego (w Niemczech naturalnie) aparatu HRSC  - High Resolution Stereo Camera.  Urządzenie zostało zainstalowane na ważącej (bagatela) 1223 kg sondzie kosmicznej,  która to wyleciała z Bajkonuru 2 czerwca 2003 roku.  Po blisko siedmiomiesięcznym locie sztuczny satelita Mars Express Orbiter osiągnął orbitę czerwonej planety a aparat zaczął pstrykać.  Trójwymiarowe fotografie pozwalają obejrzeć co się tam na Marsie dzieje,  jego powierzchnię,  niesamowite wręcz kształty zagłębień i wzniesień,  wulkany,  doliny,  pustynie i polarne czapy lodowe.  Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to,  że wszystko możemy zobaczyć nie wychodząc z domu.  Wystarczy tylko otworzyć broszurkę,  na nos założyć dołączone okulary red-cyjan i ...  na Marsaaa!  Gdyby pan Jules Verne to zobaczył,  pewnie zemdlałby z wrażenia.

 

Das neue Bild vom Nachbarn Mars        2010

 

High Resolution Stereo Camera

 

Fragment powierzchni Marsa (anaglif red-cyjan)

sobota, 15 stycznia 2011

Helioplast

No i już po problemie!  Kolejnym stereoskopem,  którym chciałbym się  Wam pochwalić,  jest niemiecki Helioplast.  Co to za cudo?  Otóż jest to przeglądarka tekturowo-płócienno-drewniana z zatrzaskami takimi jak w ubraniach (nie widziałem takiego patentu nigdzie indziej).  Jak jesteśmy przy patencie,  to na oprawie widnieją numery patentowe niemieckie,  węgierskie,  austriackie,  francuskie i angielskie.  Niestety nigdzie nie udało mi się odnaleźć producenta tej sprytnej maszynki.  Wiem o niej tylko tyle,  że wyprodukowano ją około 1900 roku.  Pasują do niej rozmaite formaty stereopar od 4,5x 10,7 cm.  aż do 9x18 cm.  Wyposażona jest w dwie soczewki pryzmatyczne podobne do tych,  jakie są w popularnych amerykańskich "Holmesach".  Złożona wygląda jak książka,  zaś po rozłożeniu zaczyna przypominać stereoskop.  Ma możliwość regulacji ostrości,  ale nie jest zbyt poręczna w użytkowaniu.  Zdjęcie bardzo łatwo wylatuje razem z wysuwaną szufladką.  Nie ma sprawy,  jeżeli oglądamy papierową fotkę,  ale gdy włożyliśmy do środka szklany diapozytyw jedna chwila nieuwagi i ... brzdęk!  Nie ma co zbierać.  A co?  Nikt nie zapyta mnie o co chodzi z tymi zatrzaskami?  Na zewnętrznych ścianach obudowy (napisałem na początku,  że złożony Helioplast jest podobny do książki,  czyli tak jakby na jej okładkach) zamocowane są "damskie" i "męskie" zatrzaski.  Rozkładając okładki zatrzaski łączą się ze sobą,  tworząc stabilną podstawę stereoskopu.  Czy zdawaliście sobie sprawę,  że zatrzaski znane były już sto lat temu?  Ja myślałem,  że nasi przodkowie mocowali się wtedy tylko z guzikami.

 

Helioplast złożony w "książeczkę"...                1900

 

...  i gotowy do oglądania stereopar.

 

 

piątek, 14 stycznia 2011

Awaria

Nie wiem czym jest to spowodowane,  ale nie mogę wkleić zdjęć do nowych postów.  Jak tylko się z tym uporam (ja,  albo portal) będziecie mogli mnie przeczytać i oglądać.  Przepraszam, Tomasz

niedziela, 9 stycznia 2011

Marzenia

Noworoczny wpis zakończyłem życzeniami spełnienia marzeń i właśnie o tych marzeniach chciałbym dzisiaj skrobnąć słów kilka.  Jedną z moich ulubionych lektur z czasów "średniego dzieciństwa" (ulubioną był naturalnie "Pan Samochodzik"),  była powieść Mariana Brandysa "Śladami Stasia i Nel" i "Z panem Biegankiem w Abisynii".  Akcja obu tych lektur toczyła się w trzech afrykańskich krajach,  gdzie główny bohater przeżywał wiele ciekawych i egzotycznych przygód.  Oj!  Jakby tak można było pojechać do Afryki i zobaczyć to co on.  Marzenie! I wiecie co?  Okazało się,  że to marzenie może mi się w tym roku spełnić.  A to wszystko za sprawą fotografii stereoskopowej...   No,  może nie bezpośrednio,  ale fotografia stereoskopowa odegrała w tej historii dość ważną rolę.  Otóż na jednym z plenerów 3D dowiedziałem się o bardzo interesującym projekcie "Afryka Nowaka".  Kazimierz Nowak  był to polski podróżnik,  który w latach 1931-1936 jako pierwszy człowiek objechał Afrykę na rowerze (w trakcie jazdy przesiadał się też na konia,  wielbłąda,  szedł pieszo i płynął czółnem)!  Po tym dość niezwykłym jak na owe czasy wydarzeniu (nawet w dzisiejszych czasach znajdźcie mi człowieka,  który porywa się na taki wyczyn) pozostały listy naszego krajana do żony,  liczne  zdjęcia i bogata dokumentacja.  Na podstawie tych wszystkich papierów udało się odtworzyć całą trasę jego afrykańskiej podróży.  Wydana została także i książka "Rowerem i pieszo przez czarny ląd",  w której możemy razem z Kazimierzem Nowakiem przemierzać drogi i bezdroża czarnego lądu.  Powstała także idea,  żeby ten wyczyn powtórzyć.  I co?  Udało się!  W listopadzie 2009 roku ruszyła sztafeta,  zadaniem której jest popularyzacja postaci wybitnego polaka i jego dokonań w kraju i na arenie  międzynarodowej,  propagowanie idei realizowania własnych marzeń oraz rozbudzanie podróżniczych pasji i na koniec popularyzowanie Afryki  - jej piękna,  różnorodności i prostoty życia.  I tak jak Nowak  ponad siedemdziesiąt lat temu,  tak teraz grupy 4-5 osobowe jadą na rowerach po Afryce.  W momencie,  kiedy kreślę te słowa nasi dzielni cykliści zdobywają Angolę.  Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują,  że w czerwcu i ja dołączę do sztafety Nowaka.  Etap będzie dość nietypowy,  bo nie będziemy pedałować tak jak pozostali.  Z siodełek rowerowych przesiądziemy się na siodła,  a po Namibii (bo tam się wybieram) nieść nas będą ogniste rumaki,   Prawda,  że brzmi to jak z bajki?  Tylko jak wytrzyma to moja "siądźka"?  Jedno wiem,  że zdjęć stereoskopowych przybędzie!  Oj,  przybędzie!  Tak oto marzenia stają się powolutku rzeczywistością.  A jak się spełnią,  to zaraz dorzucę garść nowych,  bo tylko one nadają życiu sens.

 

Stereopary z ok.  1915 roku zrobione w ówczesnej Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (obecna Namibia) przez R. Wywiasa z Windhuk.

 

A ja szykuję się do podróży...

Zapraszam na www.afrykanowaka.pl gdzie znajdziecie wszystkie informacje dotyczące afrykańskiej eskapady.  A osoby prywatne i instytucje zachęcam do wsparcia sztafety.  Wszelka pomoc jest bardzo mile widziana.

czwartek, 6 stycznia 2011

Trzech Króli

 Jak wykazały ostatnie badania,  Królowie też byli pasjonatami trójwymiaru.  Dlatego chodzili we trzech!