czwartek, 30 lipca 2009

Mirek

W swoim blogu staram się propagować fotografię trójwymiarową w różny sposób.  Pokazuję aparaty,  stereoskopy,  wyjaśniam mechanizmy ich działania,  omawiam teorię obrazowania stereoskopowego,  zapraszam na wystawy zdjęć,  przybliżam historię trójwymiaru  i naturalnie prezentuję ludzi zarażonych wirusem 3d.  Właśnie jednym z takich zarażonych jest Pan Mirosław Majcher z Wrocławia.  Jak pisze sam o sobie:  "Ze stereoskopią zetknąłem się bardzo wcześnie.  W wieku 7 lat dostałem od wujka w prezencie stereoskop,  bodajże niemiecki,  ciężki,  metalowy w formie pantografu z dużymi soczewkami,  chyba nawet regulowanymi.  Oczywiści  dołączona była do niego kolekcja czarno-białych fotografii (...)  Kiedy byłem już dużym chłopcem,  miałem może z 10 lat,  dostałem pierwszy aparat (6x9),  wielką czarną skrzynkę.  Byłem z niego bardzo dumny bo rówieśnicy nie wiedzieli o co chodzi.  Potem zabawa w ciemni i praca nad obróbką mych "dzieł".  Wcześnie poznałem "stereo" ale to co wiedziałem na ten temat nie wystarczało aby zrobić przezrocza i "rzucić" na ekran.  Do dziś pamiętam moją walkę,  wspólną zresztą,  bo czasami wspierał mnie mój wujek.  Choć sam był zawodowym fotografem to się poddał.  Teraz po latach widzę,  że go to za mało kręciło".  Najważniejsze,  że Mirek się nie poddał!!!  I tak fotografia w formie czysto amatorskiej towarzyszy mu cały czas.  Drugą pasją Mirka jest lotniarstwo a konkretnie paralotnie.  Wyobrażacie sobie co będzie jak oba zamiłowania się połączy?   Zdjęcia stereoskopowe robione z paralotni!!!  Bomba!  Muszę jeszcze wspomnieć,  że mój dzisiejszy bohater ma dodatkowo żyłkę majsterkowicza.  Z zawodu mechanik obróbki skrawaniem (u mnie na wsi jest takie powiedzenie:  "Hebluj syneczku,  hebluj,  a tata siekierką poprawi") sam projektuje i robi stereoskopy,  łączy aparaty do zdjęć stereo a co najważniejsze,  wszystkie jego konstrukcje działają.  Mają ludzie smykałkę.  Niestety mi Bozia pożałowała takich zdolności.  No cóż,  nikt nie jest doskonały...

 

Stereoskop Majchera a'la Holmes

(fot.  Mirosław Majcher   2009)

 

Podświetlenie (made in Mirek) do radzieckiej przeglądarki Saljut

(fot. Mirosław Majcher   2009)

 

Zderzenie epok - po lewej tegorocznie zespolone Canony A590 (z szyną własnej konstrukcji),  po prawej Smena 8  stereo - efekt Mirkowej nocnej dłubaniny z lat siedemdziesiątych.

(fot. Mirosław Majcher   2009)

sobota, 25 lipca 2009

Stereo-kicz

O ile ostatnio pokazywany włoski krewniak View-Mastera to urządzenie,  którym przyjemnie było się pochwalić,  to "to" co zobaczycie dzisiaj zaliczyć trzeba do kategorii ostatnich chłamów, dziadostw i totalnych niedoróbek.  Nie mam pojęcia jakim cudem to coś znalazło się w moim posiadaniu.  Podejrzewam,  że kupując hurtem większą ilość View-Masterów nieopatrznie kupiłem i tą "błękitną strzałę".  No cóż,  są na świecie rzeczy piękne i brzydkie,  eleganckie i tandetne,  użyteczne i nie spełniające swojej funkcji.  Ten stereoskop (bo chyba w zamierzeniach anonimowego producenta miał to być stereoskop) we wszystkich tych trzech kategoriach plasuje się raczej na drugim miejscu.  Urządzenie wykonane jest z bardzo niskiej jakości tworzywa sztucznego - uwaga na nieoszlifowane krawędzie!!!  Dźwignia przesuwu krążka jest tak cieniutka,  że bardzo łatwo ją złamać.  Krążki w ogóle nie chcą się obracać bo zaczepy przesuwające nie trafiają na perforację.  Sprężyna dzięki której dźwignia "wraca" do góry wydaje odgłos podobny do tego jakie wydają sprężyny w wersalce w momencie jej rozkładania,  a w środku coś tak trze,  jakbyśmy pociągnęli zębami o patyczek od loda Bambino.  Okropność!!!  Aż ciarki po plecach przechodzą!!!  Wszystko można by może i naprawić (naoliwić sprężynę,  ustawić zaczepy) gdyby nie to,  że producent sprytnie skleił obie połówki urządzenia klejem ( klej to chyba jedyna naprawdę super rzecz w tym badziewiu) stwarzając w ten sposób coś  nierozbieralnego i w efekcie jednorazowego.  Kto to zrobił,  gdzie,  kiedy i po jaką cholerę?  Tego nie wiedzą nawet i najstarsi górale z okolic Zakopanego!  Hej!

 

Błękitne "coś" niewiadomego pochodzenia

 

 

 

środa, 22 lipca 2009

RozPoznaj Warszawę

Od dzisiaj do 19 sierpnia Muzeum Powstania Warszawskiego zaprasza do Fotoplastikonu na wystawę "RozPoznaj Warszawę".  Na 48 stereoparach (konwersja 3d) zobaczyć można życie codzienne okupowanej stolicy,  przygotowania do walki i zniszczenie miasta.  Twórcami tych zdjęć (w znakomitej większości nigdy niepublikowanych) byli żołnierze,  których funkcję określano jako PSW - Prasowy Sprawozdawca Wojenny lub fotografowie - amatorzy,  działający na własna rękę. Nazwiska autorów wielu z nich są dzisiaj znane,  jednak bardzo dużo nie udało się zidentyfikować.  Wystawa towarzyszy wydaniu albumu pod tym samym tytułem,  zawierającego ponad 200 fotografii ze zbiorów Muzeum.

 

Powstańcy batalionu Parasol po przejściu kanałami do Śródmieścia

(fot.  autor nieznany  1944) - stereopara krzyżowa

 

Spotkanie przed pałacykiem w Królikarni przy ul. Puławskiej

(fot.  Władysław Martyka "Biskup"   1940) - stereopara krzyżowa

niedziela, 19 lipca 2009

Stereo-Rama

Wyjdźmy trochę na świeże powietrza z czeluści starych fotoplastikonów,  by nacieszyć się innymi "sterełkami".  Jakiś czas temu dość dużo postów poświęciłem amerykańskim przeglądarkom View-Master.  Opowiadałem o ich budowie i modelach.  Dzisiaj trafia się okazja do opisania  europejskiego klonu tego stereoskopu (nabyłem go drogą kupna na Allegro),  mianowicie włoskiej Stereo-Ramy.  Produkowana była ona w Mediolanie przez firmę Technofilm w latach pięćdziesiątych i szśćdziesiątych ubiegłego wieku.  Typowa dla włochów "ognista" stylizacja czyni tę bakelitową przeglądarkę dziełem sztuki samym w sobie.  Stereo-Rama "Standard" była dostępna w kolorze brązowym gładkim lub  marmurkowatym.  Odmiany nieznacznie różniły się między sobą kształtem dyfuzorów światła  ale główny design pozostał ten sam.  Przeglądarki współpracowały z krążkami View-Master,  choć istnieje wiele krążków Stereo-Rama produkowanych specjalnie do nich.  Włoskie krążki robione były na bazie filmu Kodakchrome,  dzięki czemu do dziś zachowały żywe i soczyste kolory.  Sam stereoskop jest teraz dość rzadkim i łakomym kąskiem dla  kolekcjonera,  stąd gdy wszedłem w jego posiadanie wydałem paszczą odgłos radości i zadowolenia.  Juhuuuu!  Mam nową zabawkę!!!

 

Stereo-Rama "Standard"        lata pięćdziesiąte XX wieku

 

 

 

wtorek, 14 lipca 2009

Wnętrzności 3

Stereoskop do którego środka zapraszam Was dzisiaj,  to Educa.  Jest to francuska skrzyneczka (a swoją drogą to francuzi bardzo dużo tego napłodzili),  w której zastosowano bardzo oryginalny patent.  Otóż wcześniej pokazywane fotoplastikony stołowe były na normalne stereopary (jeden na 4,5x10,7 cm.,  drugi na 9x18 cm.).   W Educe ogląda się  stereopary rozmiaru 3x6 cm.,  które umieszczone są na specjalnych taflach szklanych o wymiarach 13x18 cm.  Zdjęcia na płycie leżą w sześciu rzędach po dwie stereopary w rzędzie w układzie A, B, A, B,  czyli  łatwo obliczyć,  że na jednej tafli jest ich dwanaście.  Żeby obejrzeć  parę składową fotografii  przesuwa się okulary stereoskopu w lewo bądź w prawo.  Szklane płyty wkłada się do zamocowanej wewnątrz pudła drewnianej ramy przesuwającej się w górę i w dół co pozwala oglądać pary na każdym poziomie.  Ot cała tajemnica budowy... Okulary w lewo - pierwsze zdjęcie.  Okulary w prawo - drugie zdjęcie.  Wajcha przesuwająca płytę do góry  (przy okularach z prawej) - trzecie zdjęcie.  Okulary w lewo - czwarte.  Wajcha do góry o jedno zdjęcie (okulary z lewej) - piąte.  Okulary w prawo - szóste... i tak dalej.  Ileż to śmiesznych ruchów trzeba zrobić,  żeby obejrzeć panoramę starego Paryża... Ale wierzcie mi, warto!!!

  

Educa                                1920

 

Okulary z lewej strony.  Po prawej stronie na wysokości pokrętła regulacji ostrości widoczna jest dźwignia do podnoszenia ramki ze zdjęciami.

 

Okulary z prawej strony.

 

Ramka z płytą szklaną wewnątrz fotoplastikonu. Widok od tyłu po zdjęciu dyfuzora.

 

"Goła" płyta ze stereoparami.

czwartek, 9 lipca 2009

Wnętrzności 2

Podobny karuzelowy system przesuwu zdjęć został wykorzystany w stereoskopie,  do którego dzisiaj zajrzymy.  Ten fotoplastikon  ma dodatkowo jeszcze jeden mechanizm, umożliwiający działalność zarobkową!!!  Tak,  tak,  dobrze zrozumieliście.  A co to za darmochę będzie ktoś gołe baby w trójwymiarze oglądać?  Zapłać gościu i patrz!  Właśnie w tym pudle został zamontowany układ dźwigni i zapadek,  dzięki któremu po wrzuceniu monety każde zdjęcie można obejrzeć tylko jeden raz.  Nie ma możliwości cofnięcia obrazu,  a jak wszystkie fotografie przejdą przed okularami czyli jak każde zdjęcie obróci się o 360 stopni,  specjalna blaszka wpada w zapadkę i blokuje pokrętło przesuwu fotek.  Chcesz jeszcze raz obejrzeć,  musisz jeszcze raz wrzucić monetę do dziurki.  Nie muszę chyba dodawać,  że pudełko jest rozbieralne (zamki,  kluczyki i inne bajery),  bo jakby można było inaczej wyciągnąć z niego mamonę,  nie mówiąc o wymianie stereopar.   Jedyna rzecz,  która spędza mi sen z powiek to pytanie... "na jakie monety jest ten stereoskop?" "Na okrągłe i ciężkie" - nasuwa się odpowiedź.  A może zamiast wydawać pieniądze na te stereoskopowe duperelki,  zacząłbym wreszcie na nich zarabiać?  Wiecie,  że to wcale nie jest głupi pomysł!!!

 

Fotoplastikon francuski Mettez        1920

 

W tym stereoskopie, żeby dostać się do "flaczków" trzeba odsłonić przednią ścianę z okularami.

 

A tu się wrzuca monetę...

 

...która toczy się w tym metalowym korytku (na górze) i spadając swoim ciężarem podnosi dźwinię zwalniającą mechanizm przeglądania stereopar. 

 

Na koniec moneta spada na dno fotoplastikonu do "prawie pancernej" kasy.

sobota, 4 lipca 2009

Wnętrzności 1

Człowiek z natury rzeczy jest istotą bardzo ciekawą,  a pytanie "co tam jest w środku?" często nie daje mu spokoju.  Bezsenność,  nerwica,  zwiększona reakcja na bodźce a w końcowym etapie otępienie i głęboka depresja,  to symptomy niezaspokojenia swojej żądzy wiedzy.  Aby temu zapobiec kilka postów poświęcę opisaniu mechanizmów działania magazynowych stereoskopów stołowych będących w moim posiadaniu.  Pomysłowość ludzka nie ma granic,  co dzisiaj i w następnych postach udowodnię.  Zacznę od najprostszego mechanizmu "domowego fotoplastikonu" - mechanizmu karuzelowego.  Niby z karuzelą niewiele ma wspólnego,  ale tak się go określa.  Przypomina raczej mechanizm  koparek stosowanych w wyrobiskach węgla,  takich w których do pasa transmisyjnego przyczepione są łyżki drążące urobek.  Właśnie podobnie działa pierwszy z prezentowanych stereoskopów.  Między dwoma poziomymi osiami naciągnięte są obok siebie dwa  pasy połączone  specjalnymi ramkami na zdjęcia.  Zdjęć jest rozmaita ilość zależnie od modelu stereoskopu.  W tym akurat mieści się pięćdziesiąt fotografii.  Stereopary muszą mocno być zamocowane w ramkach bo przesuwając się podobnie jak "Diabelskim Młynie" ustawiane są pionowo ( w momencie osiągnięcia poziomu okularów) by zaraz potem opaść głową w dół.  Genialnie proste,  prawda?  Zdjęcia przesuwamy obracając gałkę górnej ośki o parę stopni.  Gdy chcemy wrócić do wcześniej oglądanej fotografii,  gałkę obracamy w drugą stronę, i tak do urzygu!!!  No to co?  Miłego oglądania!!!

Francuski stereoskop stołowy firmy Bruguierre        1930

Po odchyleniu górnej klapy odsłania się mechanizm karuzelowy urządzenia

Górna oś z ramkami na zdjęcia