niedziela, 22 listopada 2015

Łukasz i jego albumy

Zapewne przypominacie sobie jak chwaliłem się pojedynczymi albumami wydawnictwa Raumbild Verlag Otto Schönsteina. Z jaką dumą i pychą obwieszczałem wszem i wobec, że mam, że zdobyłem...pierwszy, drugi, trzeci i tak do ośmiu. Myślałem, że tylko ja mam monopol na te albumy! Ale do czasu... Trzy lata temu, w styczniu 2012 roku napisał do mnie pan Łukasz Krajewski z Poznania. Nasza korespondencja zaczęła się niewinnie od sprawy przeglądarki do jednego z albumów. Ja myśląc, że zjadłem wszystkie rozumy, podesłałem Łukaszowi jakieś artykuły dotyczące tego wydawnictwa. Mądrzyłem się, wygłaszałem swoje teorie i nagle... kubeł zimnej wody! Okazało się, że Łukasz jest wytrawnym kolekcjonerem albumów stereoskopowych Raumbild, wie na ich temat grubo więcej ode mnie i to on powinien mnie szkolić a nie ja jego. No tak. Moja pycha została ukarana, ale jest i dobry aspekt tej całej historii, bo... do dzisiaj utrzymuję z Łukaszem kontakt mailowy i choć nie znamy się osobiście, wiem dokonale co u niego nowego. A dużo, dużo i to dobrego, bo jest posiadaczem prawie wszystkich przedwojennych albumów stereoskopowych wydanych przez Otto Schönsteina.  A jak to się zaczęło? Niech opowie sam Łukasz:  Z wykształcenia jestem socjologiem, z zawodu pracuję w nieruchomościach, zarządzanie i administracja lokalowa oraz obrót nieruchomościami. Co do samego zainteresowania stereoparami  a konkretnie albumami Pana S. Pierwszy raz odkąd pamiętam z albumem Schönsteina, był to prawdopodobnie „Die Soldaten des Führers im Felde” – Żołnierze Führera na polu walki,  spotkałem się jeszcze jako dziecko bodaj pod koniec lat 80-tych (tytuł ustaliłem dzięki temu, że zapamiętałem duże zdjęcie Hitlera, które wyrwałem z albumu o co był wtedy niesamowity krzyk, bo album był pożyczony od znajomego mojej babci, który posiadał dwa lub trzy z najpopularniejszych stereoalbumów). Niemniej jednak była to wówczas tylko ciekawostka i jako małe dziecko, wówczas jeszcze przedszkolne, szybko o tym fakcie zapomniałem. Sprawa wróciła po latach. Po śmierci mojej babci w różnych szpargałach znalazłem pewne tajemnicze okulary, które do niczego nie pasowały. Nie szło nimi oglądać żadnych normalnie dostępnych zdjęć. Okulary te co ciekawe były jeszcze po moim dziadku, który co prawda nie miał nigdy albumów stereoskopowych ale okulary te posiadał (w jaki sposób wszedł w ich posiadanie dzisiaj już tego nie ustalę). On zaś używał ich zamiennie do lupy, której w czasach powojennych i późniejszej siermiężnej „komuny” dostać nigdzie nie szło. Niemniej jednak po latach, znajdując je w babcinych szpargałach zainteresowało mnie to dziwne znalezisko, które wcześniej było mi znane ale nie skupiało w wieku młodzieńczym mojej uwagi. Zacząłem więc szukać w internecie, czym że są, i ile mogą być warte. Chyba tylko dzięki temu, iż internet był wówczas już wszechobecny ustaliłem pochodzenie i przeznaczenie tychże okularów i tym samym dlatego nie poleciały one do śmietnika jako „popsute”. Co więcej od tego też czasu (był to rok 2008), zaczęło się moje zainteresowanie albumami Pana S. oraz powróciła retrospekcja, że przed wieloma latami spotkałem się już z podobną publikacją będąc jeszcze dzieckiem... Samo zachłyśnięcie się fotografią stereoskopową wyglądało następująco. Szukając informacji czym że jest owe Raumbild-Verlag zapisane na stereoskopowej przeglądarce dołączanej do albumów Schönstein – Verlag, wpadłem na notkę iż urządzenie to służy do przeglądania stereopar 6 x 13. Ponieważ wcześniej nie słyszałem o niczym takim,  jak mi się zdawało, a nie skojarzyłem wówczas jeszcze faktów z czasu wczesnego dzieciństwa, postanowiłem poszukać w internecie jakąś stereoparę i wydrukować ją w odpowiednim formacie żeby zobaczyć co to jest i jaki jest efekt drugowojennych zdjęć 3D (było to dla mnie nieco szokujące że tak dawno mogli wpaść już na taki pomysł, gdyż sama dziedzina fotografii stereoskopowej była mi wówczas całkowicie nieznana). Po wydrukowaniu kilku skanów zdjęć znalezionych gdzieś w internecie i użyciu tychże „popsutych” babcinych okularów, oniemiałem z wrażenia. Od razu wiedziałem, że muszę kupić jakiś album żeby zobaczyć faktyczną jakość i perspektywę, jaką dają oryginalne stereopary. Efekt był tak zdumiewający, że przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Pierwszym z albumów był Kampf im Westen, który nabyłem na jednym z portali aukcyjnych. Po obejrzeniu tychże zdjęć wiedziałem, że nie spocznę póki nie będę miał kompletu przedwojennych albumów Pana S., tym bardziej, iż zawsze interesowałem się historią okresu II wojny światowej, szczególnie w zakresie wojskowości i militaryzmu. Z kolejnym albumem „Die Soldaten...”, powoli przyszła do mnie myśl, że już wcześniej gdzieś to widziałem, już wcześniej gdzieś się spotkałem, zacząłem się zastanawiać, oglądać i przypomniałem sobie wówczas cała historię z dzieciństwa z wyrwanym zdjęciem Adolfa i chryją jaka z tego powodu mnie wówczas spotkała. Niemniej jednak poszukiwania kolejnych albumów były tylko kwestią czasu i znalezienia odpowiedniej oferty, (niestety ceny dużej części tytułów dostępnych od ręki są co by nie mówić dość spore) a potrzeba do tego cierpliwości i wytrwałości oraz znajomości dwóch języków, gdyż nie wszystko idzie znaleźć w dobrej cenie w krajach niemieckojęzycznych. Wiele rzeczy zostało wywiezionych jako trofeum przez żołnierzy alianckich do swoich domów i można je kupić o wiele taniej, gdyż jako nie kolekcjonerzy często ich rodziny traktują to jako zwykłą pozycję książkową, co ułatwia negocjacje i ustalenie racjonalnej ceny dla danego tytułu, która to nie zniszczy budżetu domowego.  Niekiedy warto też kupić album niekompletny bądź nieco uszkodzony tak aby była możliwość przywrócenia go do stanu pierwotnego oraz uzupełnienia pojedynczych brakujących zdjęć co też często robiłem. Oczywiście wtedy można dość łatwo negocjować cenę niemniej jednak trzeba zorientować się wcześniej co do ceny pojedynczych zdjęć i trudności ich nabycia (niektóre tytuły są po prostu nieosiągalne jako pojedyncze stereopary tak wiec nie ma sensu wtedy kupować niekompletnych albumów bo prawdopodobnie nigdy ich nie skompletujemy) oraz kosztów profesjonalnej naprawy albumu. Dzisiaj po 7 latach mam już niemal wszystkie przedwojenne tytuły albumów wydawnictwa Schönstein Verlag, w pełni rzecz jasna kompletne a nawet zawierające dodatkowe stereopary o które różniły się poszczególne wydania tych samych tytułów (jak kilka wydań Großdeutchlands Wiedergeburt, z Hessem i bez Hessa który to wyleciał z późniejszych wydań przez cenzurę i oskarżenie o zdradę po ucieczce do Anglii). Część z nich czeka na naprawę w konserwatorium skóry i papieru, co traktuję jako przywracanie wartości swojemu zbiorowi jak i ratowanie historii przed zapomnieniem. Nadal jednak nie posiadam  kompletu, aczkolwiek stawiam na swoją cierpliwość oraz liczę na łut szczęścia. I co tu więcej dodać? Myślę, że trzeba życzyć Łukaszowi jak najszybszego zapełnienia swojej półki brakującymi albumami. A mnie pozostało się tylko ślinić z zazdrości na widok tak wspaniałej kolekcji!

albumy

Albumy Łukasza. Oj, chciałoby się to mieć u siebie, oj, chciało!!!

paryż

Kilka perełeczek.  Album Paris Relief.

parteitad

Der Erste Großdeutsche Reichskriegertag.

kunst

Tag der Deutschen Kunst.

partei02

Najcenniejszy album Łukasza, Parteitag Großdeutschland.

partei01

(autorem wszystkich zamieszczonych dzisiaj fotografii jest Łukasz Krajewski)

1 komentarz:

  1. to tak jak nowy firm Zatwardzenie - widziałeś? - http://www.almoc.pl/img.php?id=3511

    OdpowiedzUsuń