poniedziałek, 30 czerwca 2008

Plastiki z USA

Pozwolę sobie dzisiaj pokazać Wam moi drodzy trzy współczesne stereoskopy produkcji amerykańskiej.  Wszystkie  są bardzo lekkie,  zbudowane z przezroczystego tworzywa sztucznego (słabo widać je na zdjęciach) i przeznaczone do oglądania stereopar w układzie równoległym.  Od razu uprzedzam,  że  nie są to "Mercedesy" wśród przeglądarek 3d.  Pierwszy,  ręczny (bardzo podobny do "lorgnon" mojej prababci),  soczewkowo-pryzmatyczny jest idealny do zdjęć o rozstawie do 7,5 cm.  Producent tego wynalazku jest mi zupełnie obcy,  wobec czego tajemnicze logo "AO" widniejące na rączce pozostanie wielką niewiadomą.  Drugi także ręczny wyposażony jest w uchwyt i składany wspornik ułatwiający wygodne oparcie na grzbiet nosa.  Bardzo ładnie ogląda się nim stereopary o szerokości do 18 cm.    Wyprodukowany został na Florydzie w zakładach The Added Dimension Inc. w Clearwater.  Trzeci trochę inny,  bo stołowy (typu "pocket") należy do grupy przeglądarek soczewkowych i różni się od dwóch poprzednich możliwością regulacji bazy w zakresie od 6 do 7 cm.  Produkt stworzony został w firmie Hubbard Scientific Company w mieście o wdzięcznej nazwie Chippewa Falls.  Ot,  takie trzy drobiazgi umilające życie entuzjastom fotografii stereoskopowej bez których z drugiej strony też można żyć!!!

  

Stereoskop 1

  

Stereoskop 2

  

Stereoskop 3

czwartek, 26 czerwca 2008

Stefan

Wielką korzyścią pisania bloga jest możliwość nawiązywania kontaktów.  Jedni piszą by otrzymać konkretną odpowiedź na konkretne pytanie,  inni by znaleźć materiały do prac lub publikacji,  jeszcze inni by po prostu... pogadać czy  pochwalić się swoimi osiągnięciami w danej dziedzinie (a co ja innego robię???).  Na początku czerwca napisał do mnie Pan Stefan Drobner  (baaardzo niespokojna dusza - oczywiście w  pozytywnym tego słowa znaczeniu!)  z wiadomością,  że jest w trakcie budowy lustrzanego stereoskopu.  Będzie to skrzyżowanie tradycji z nowoczesnością,  czyli w na zewnątrz stara dziewiętnastowieczna obudowa a w środku "megabajty i piksele".  Pan Stefan jest grafikiem,  projektantem form przemysłowych,  absolwentem krakowskiego liceum sztuk plastycznych i jak pisze: "Tak mi się zachciało zrobić,  może dlatego,  że pamiętam jeszcze czynny fotoplastikon w Krakowie (chyba na Jagiellońskiej),  gdzie byłem z moim Dziadkiem-Socjalistą(...) Miałem to skończyć dwa lata temu ale jakoś  zeszło...".  Gotowe cudo będzie atrakcją łódzkiego Cafe-Foto-Club 102 (ul.  Piotrkowska 102) gdzie bywalcy chwalą sobie klimat oryginalnego miejsca i klasę wysmakowanej fotografii przedstawianej na comiesięcznych wernisażach.  Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować Panu Stefanowi pomysłu i życzyć jak najszybszego zrealizowania zamierzonych planów.  A kiedy już wszystko będzie gotowe (postaram się informować na bieżąco o postępach prac) mam nadzieję,  że autor zaprosi mnie do kafejki  na zimne piwo bądź gorącą kawę (w zależności od pory roku) i pozwoli przytknąć oczy do swojego dzieła.

  

Stereoskop w budowie na zewnątrz...

  

... i w środku.

wtorek, 24 czerwca 2008

Ile czego?

Często osoby oglądający moje stereosprzęty zadają mi pytanie " Ile tego wszystkiego masz?".  Zawsze się długo zastanawiam,  bo tak naprawdę ilość eksponatów zmienia się z dnia na dzień.  Tak już jest,  coś ubywa a na to miejsce coś przybywa.  Oczywiście przedmiotów przybywających jest więcej niż ubywających,  stąd kolekcja z roku na rok  się powiększa.  Dla własnej i oczywiście Waszej ciekawości policzyłem to co byłem w stanie policzyć i wyszło mi co następuje.  Aparatów stereoskopowych mam 85,  nasadek do zdjęć stereo mam 3,  przeglądarek 81 nie licząc stojących stereoskopów stołowych,  których mam już 8.  Najtrudniej jest mi policzyć zdjęcia.  Nie skłamię chyba jak powiem,  że jest ich około dwóch tysięcy.  Poza tym trochę reklam starych sprzętów 3d,  książki,  czasopisma,  albumy,  katalogi aukcyjne i rozmaitego typu gadżety związane bezpośrednio i pośrednio z tą tematyką.  Dużo to czy mało?  Ocenę pozostawiam czytelnikom.  Aha,  jeszcze mała prośba.  Jeżeli coś podobnego do tego co tu pokazuję wala się u Was w dolnej szufladzie szafy,  napiszcie !!!

  

Stereoskop Unis-France  6x13  -  lata trzydzieste XX wieku

  

  

 Logo firmy na ebonitowej obudowie

 

 

 

sobota, 21 czerwca 2008

Jubileusz

Właśnie dzisiaj 21 czerwca mija równo 170 lat od chwili,   kiedy to angielski uczony profesor Charles Wheatstone (1802-1875)  pokazał publicznie w 1838 roku swój stereoskop lustrzany i zaprezentował odkrycia związane z widzeniem trójwymiarowym oraz sposobami jego odtwarzania przy użyciu płaskich obrazów.  O stereoskopie Sir Charlesa miałem okazję wspomnieć 31 stycznia,  nie miałem jednak okazji go pokazać,  co niniejszym czynię.   A oto jak po niespełna czterdziestu latach po prezentacji w Księdze Wynalazków, Rzemiosł i Przemysłów (Lipsk-Berlin 1877) zachwycano się stereoskopią: "Widzimy,  jak pola wznoszą się i rozpływają w oddali,  daleko wśród przestworzy szczyty wysokich gór przyciągają nasze spojrzenia,  pogrążamy się w niedostępnych głębiach wąwozów.  Przed nami pojawia się strome urwisko.  Czujemy,  że stoimy na nadwieszonej nad przepaścią skale,  nad nami zwieszają się rzucające cień gałęzie sosny, unosząc się tuż nad naszymi głowami.  Jeszcze większe zdumienie budzą widoki wnętrz budowli,  strzelistych katedr,  długich pałacowych amfilad lub obszernych sal pełnych najrozmaitszych przedmiotów.  Widzimy przestrzennie rowkowania na trzonach kolumn,  płaskorzeźby odcinają się od tła boazerii, a szczególne błyski światła,  rozsiewane wokół,  podkreślają wypukłości przedmiotów,  pozwalając poznać właściwości materiałów.  Muzeum rzeźby przyciąga nasze spojrzenia z każdej odległości.  Figury stoją w przestrzeni,  wychylają się ku nam,  wyzwolone z płaszczyzny papierowego obrazu;  z wszystkich stron otacza je prawdziwe, dostrzegalne powietrze, w którym unoszą się pyłki migoczące w promieniach słonecznych.  Oto widzimy starożytny posąg marmurowy,  a spękania zwietrzałego kamienia kuszą, by dotknąć ich palcami.  Tam znowuż stoi figura z brązu, której gładka powierzchnia, połysk i barwa zachęcają, by się jej dokładnie przyjrzeć. Z taką samą doskonałością, z którą ukazywane są tu nieożywione przedmioty, można również uwiecznić w obrazach stereoskopowych postacie ludzkie,  portrety itp. Czułość materiałów światłoczułych wzrosła tak dalece,  że możemy w jednym mgnieniu oka zatrzymać ruch na gwarnym targowisku,  ptaka w locie,  falujące morze,  by móc zobaczyć to w stereoskopie."

  

 Sprawca całego stereoskopowego zamieszania Sir Charles Wheatstone ...

  

 ...i jego stereoskop lustrzany z 1838 roku

 

 

środa, 18 czerwca 2008

Milka cd.

No i wreszcie mi się udało!!!  Po krótkim ale zaciętym boju wzbogaciłem swój zbiór o 33 pary zdjęć stereoskopowych z serii "Oczy Świata".  Fotografie te dołączane były w latach dwudziestych do czekolady.  Pisałem o tym 3 kwietnia tego roku.  Na odwrocie lewego zdjęcia napisano: " Chcąc oglądać niniejszą scenę w sposób najbardziej realistyczny i plastyczny należy kartki te rozdzielić oraz umieścić PRAWA w prawym otworze,  kartkę zaś LEWA w lewym otworze w tyle stereoskopu.  Rezultat jest zdumiewający,  gdyż ma się wrażenie jak gdyby scenę tę oglądano na miejscu.  Po nadesłaniu pod naszym adresem 20 kuponów wykrojonych z etykiet,  w których czekolady były zapakowane, wydamy bezpłatnie jeden aparat stereoskopowy".  Mylił się więc Pan Stanisław Lem twierdząc,  że potrzebny był komplet stereopar żeby dostać przeglądarkę.  Malutkie fotki o wymiarach 6x3 cm.  przedstawiają rozmaite zakątki kuli ziemskiej nie wyłączając terenów  ówczesnej i dzisiejszej Polski.  Największą wartość historyczną mają dla mnie  właśnie te  obrazy ze Lwowa,  Gdyni,  Poznania, Torunia czy Krakowa.  Dlaczego?  Jestem przecież Polakiem!!!

  

Lewa i prawa stereopara w układzie krzyżowym - Lwów,  Cmentarz Orląt

  

niedziela, 15 czerwca 2008

Mit-Hit-kit!!!

W miniony poniedziałek Poczta Polska mimo strajku dostarczyła do moich rąk niepozornie wyglądającą paczuszkę.  W środku,  owinięty w kilka warstw folii bąbelkowej (uwielbiam nią strzelać) leżał aparat stereoskopowy Stereo Hit produkcji japońskich zakładów Tougo-Do Optical.   Kupiłem go z premedytacją,  bo nie miałem jeszcze w swoich zbiorach "japończyka" (poza aparatem otworkowym stereo).  Muszę Wam jednak powiedzieć,  że trochę się zawiodłem na tym dalekowschodnim cudzie techniki z lat pięćdziesiątych.  Dlaczego?  Otóż rozczarowała mnie jego konstrukcja - migawka gilotynowa o stałym czasie naświetlania (nawet nie bardzo wiadomo jakim),  bardzo ciemne obiektywy (przysłona 9 i 16) i dość toporna budowa (metal plus bakelit) a przy tym wszystkim urządzenie bardzo ciężkie i niewygodne w eksploatacji.  A żeby jeszcze zupełnie zdołować konstruktorów dodam,  że Stereo Hit przystosowany był do specjalnego filmu,  na którym można było zrobić 8 stereopar lub 16 zdjęć "normalnych" o wymiarach  3x4 cm.   Tak trzymam ten aparat w ręku,  patrzę na niego i zaczynam się zastanawiać czy aby ta japońska dokładność i doskonałość to nie kolejny mit?  A może wyjątek potwierdza regułę? 

  

Stereo Hit        1955 

czwartek, 12 czerwca 2008

Krążki

O krążkach typu View Master wspominałem już 24.10.2007 roku przy okazji pokazywania aparatów o tej samej nazwie.  Właśnie takie krążki o średnicy 9 centymentów mają zastosowanie w przypadku  Meopty Stereo 35.  Wycięte malutkie slajdy wkłada się w specjalne wycięcia.  Na kółku mieści się 7 stereopar.  Trzeba tylko uważać,  żeby dobrze powkładać zdjęcia,  bo jak się pomylimy to... kiszka!!!  Tak przygotowany "dysk" montujemy do specjalnej przeglądarki i oglądamy stereoskopowe cuda.  Przeglądarka,  której zdjęcie widzicie poniżej to oryginalny,  ebonitowy stereoskop z lat pięćdziesiątych o wdzięcznej nazwie Meoskop.  Stereoskopy takie są do tej pory produkowane i choć zmienia się ich "design",  zasada działania pozostaje niezmienna.  Na ostatnim zdjęciu Meoskop z lat osiemdziesiątych.  "Tys pikny",  ale co pierwowzór, to pierwowzór.

  

Krążek do Meoskopu z włożoną jedną stereoparą

  

Meoskop z lat pięćdziesiątych

    

  

Meoskop trzydzieści lat później

  

 

 

 

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Wycinanki

Tak jak obiecałem ostatnio,  opiszę sposób wycinania małych klatek z filmu 35 mm.  Otóż... Bierzemy w prawą rękę ostre nożyczki a  lewą ręką ujmujemy błonę,  którą mamy poszatkować.  Ruchami zbieżnymi i rozbieżnymi palca serdecznego i kciuka przy współudziale palca wskazującego wprawiamy w ruch ostrza nożyczek i dokładnie,  pod światło,  zgodnie z zarysowanym kształtem klatki tniemy... Żartuję!!!  Od czego są mądre głowy konstruktorów a w nich taka szara paciajka zwana mózgiem???  Skonstruowano więc specjalne urządzenia do tego celu.  To,  które widzicie poniżej to czeski Steomat 35.  Zasada jego działania jest beznadziejnie prosta.  W prowadnicę wkładamy małoobrazkowy film,  za pomocą tego białego pokrętełka z przodu przesuwamy go (obracające się ząbki zaczepiają o perforację kliszy) a po naciśnięciu tej szerokiej dźwigni z tyłu urządzenia wycinamy potrzebny nam kawałek.   Wyprofilowane noże błyskawicznie i  bez problemu robią to,  co nożyczkami "dydłalibyśmy" cały wieczór.  Takie obcinarki produkowane były i na zachodzie do aparatów View Master.  Pozostał jeszcze mały problem jak obejrzeć te malutkie fotografie i uzyskać efekt stereo?  I w tym momencie mam pomysł na kolejny post!

  

Steomat 35         1972

  

piątek, 6 czerwca 2008

Stereo 35

Stereo 35 - pod tą tajemniczą nazwą kryje się aparat stereoskopowy produkcji czeskich zakładów Meopta.  Kilka słów o samej firmie.  Powstała ona w 1933 roku w niewielkim mieście Prerov początkowo jako wytwórnia optyczna.  Z biegiem lat otwierała filie w rozmaitych miejscowościach i co bardzo ciekawe,  w każdym mieście robiło się co innego.  Zakład w Prerov produkował głównie powiększalniki,  obiektywy i projektory kinowe.  Zakład w Bratysławie produkował rzutniki do przezroczy,  epidiaskopy i zwierciadła asferyczne (cokolwiek by to znaczyło).  Brno robiło sprzęt wyposażeniowy do fotografii i filmu amatorskiego a w Hynczycach  z taśmy produkcyjnej schodziły amatorskie aparaty filmowe,  statywy i to co mnie najbardziej interesuje czyli aparaty fotograficzne (w tym oczywiście stereoskopowe)  oraz pełne wyposażenie stereofotograficzne dla systemu Stereomikroma (Stereomikromę pokazywałem 11.10.2007 roku).  Wróćmy jednak do Stereo 35 .  Producent reklamował go,  że jest to miniaturowy aparat do zdjęć stereoskopowych.  Była to w połowie prawda, bo owszem maszyna ta robiła zdjęcia miniaturowe formatu 13,5x11,5 mm ale sama do małych nie należała.  Pudełko o wymiarach 14,5x9x4,5 cm. trudno chyba określić mianem "miniaturowego".  Aparat zwracał na siebie uwagę prostotą kształtów i nie zachwycał parametrami technicznymi (wystające dwa obiektywy Mirar 3,5/25 mm. i migawka o czasie otwarcia 1/60 i B).  Wielkim plusem tego urządzenia było to,  że nie trzeba było szukać do niego specjalnych filmów.  Zdjęcia pstrykało się na błonie małoobrazkowej 35 mm.  A jak się wycinało malutkie obrazki,  o tym napiszę już za trzy dni!!!

  

Stereo 35 Meopta           1972

wtorek, 3 czerwca 2008

SOS !!!

O warszawskim fotoplastikonie pisałem w listopadzie ubiegłego roku,  dlatego dość mocno trzepnęło mnie gdy przeczytałem artykuł w wiadomościach Gazeta.pl

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,87631,5259929,Ratujmy_najstarszy_fotoplastykon_na_swiecie.html

Dziwię się bardzo,  że coś co jest wpisane w rejestr zabytków nie jest w jakiś sposób chronione przez państwo.  Ktoś zaraz powie " Przecież to jest własność prywatna.  Niech właściciel sam się o to martwi,  a jak to mu nie przynosi dochodu niech zamknie w cholerę"  Owszem, owszem,  materialnie jest to własność Pana Tomasza Chudego ale emocjonalnie i moralnie jest to własność polskiej kultury i nie powinno zaginąć.  Przypominam,  że jest to jedyny w Polsce a jeden z nielicznych na świecie fotoplastikon działający od początku swojego istnienia w tym samym miejscu.  Pytanie należy zadać samemu właścicielowi "Co on zamierza?  A może nie chce już pchać tego wózka?"  Znając Pana Tomka osobiście w  to nie wierzę.   On tym żyje co nie znaczy,  że z tego żyje!!!  I tu leży pies pogrzebany!!!  Rozwija się gospodarka,   rozwija się społeczeństwo.  Powstają nowe potrzeby i nowe możliwości ich zaspokajania.  Zmienia się środowisko i zmienia się ocena jego wartości.  Powstaje więc niebezpieczeństwo zachwiania harmonii między naszymi potrzebami i naszym otoczeniem.  Pod presją chwilowych potrzeb i aspiracji,  przekształcamy i odrzucamy to,  co powinno pozostać trwałym elementem naszej kultury i czego w przyszłości często żałujemy.  Myślę,  że tylko dobra wola obu zainteresowanych stron ( nie zapominając o "vox populi") i  konkretne rozmowy mogą doprowadzić do czegoś dobrego.  Pamiętajcie,  że w środowisku,  w którym kultura i tradycja nie stanowią wartości,  trudno jest społecznościom sprostać wyzwaniom obecnych czasów. 

  

fot. Maciej Samulski  2006

  

fot. Janusz Białas   2006