niedziela, 19 stycznia 2020

Stereoskop kolumnowy

Poprzednie eksponaty można bylo schować do kieszeni. Z dzisiejszym byłoby to bardzo trudne, bo to co zobaczycie jest rozmiarem iście XXXXL!!! Przeglądając rozmaite aukcje internetowe natrafiłem na francuską, drewnianą przeglądarkę z końca XIX wieku. Kiedy pokazałem ją mojej żonie, usłyszałem: "Przecież masz już podobne". "Tak, ale podobne to nie znaczy takie same. Popatrz na wielkość". Rzeczywiście stereoskopy stołowe, które stoją u mnie już od jakiegoś czasu mają 40-60 cm wysokości. Ten był dwa razy większy i mierzył 120 cm! Oprócz tego w środku było 200 stereopar rozmiaru Holmesa i co najważniejsze wszystko było na chodzie! No cóż, odpuścić sobie taką okazję?  Nie można. Kupujemy! Oczywiście za rozsądną cenę. Przeczytałem więc uważnie opis aukcji i...zaczęły się problemy. Stereoskop sprzedawał jakiś Niemiec i zastrzegał sobie, że kupujący musi odebrać towar osobiście. Co tu zrobić, jak to zorganizować? Napisałem do moich przyjaciół w Berlinie czy mogliby go odebrać, a ja jakoś załatwię potem transport do Polski. Odpisali, że nie ma najmniejszego problemu z odbiorem, mało tego, nawet mogą przywieźć urządzenie do Warszawy! Jak tak, to licytujemy! Aukcja okazala się dla mnie szczęśliwa i przeglądarka stała się moją własnością. Znajomi pojechali, odebrali a przy okazji poznali przesympatycznego pana w wieku 90 plus, który wyprzedawał swoje "zabawki". Stereoskop trafił do nich a trzy dni przed Świętami Bożego Narodzenia przyjechał do warszawskiego Ursusa. Stamtąd pojechał do Ząbek do mojego syna, by w samą Wigilię wygodnie spocząć na tylnym siedzeniu mojego autka przy okazji wigilijnej wizyty w Warszawie. Potem tylko trasa Warszawa-Krasnosielc i już jest. Stoi teraz obok innych magicznych skrzynek i skrzyneczek patrząc na nie dostojnie z góry. Zobaczcie, czyż nie jest piękny?


Stereoskop kolumnowy produkcji francuskiej   1895


W stereoskopowym kręciołku "siedzi" sobie 200 stereopar.


Porównajcie sobie wielkości.

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Murer Stereo

Jak już mowa o malutkich aparatach stereoskopowych nie sposób nie wspomnieć o przepięknym "sterełku" formatu 4,5x 10,7 cm, wywodzącym się ze słonecznej Italii, aparacie Murer Stereo. Produkowała go firma Murer Duroni w latach 1912-1916. Sama firma (początkowo Duroni) powstała w roku 1835, kiedy to Alessandro Duroni postanowił dorobić się na handlu sprzętem optycznym. Prawie sześćdziesiąt lat później (w 1892 roku) dołączył do niego Teodoro Murer, który wcześnej pracował w firmie Duroniego jako projektant aparatów fotograficznych. Razem wypuścili na rynek wiele sprzętów, w tym i stereoskopowych. Prezentowany dzisiaj Murer Stereo 4,5x 10,7 wyposażony jest w dwa obiektywy rodzimej produkcji (o nazwie Murer rzecz jasna) o ogniskowej 5,6 cm i bazie 63mm. Migawka pracuje na nieustalonych bliżej czasach a trzystopniowa przysłona otworkowa z powodzeniem przepuszcza światło w zakresie (prawdopodobnie) 8, 16 i 32. Cały aparat składa się na placuszek a wysuwany do góry celownik połączony jest jednocześnie z osłonami obiektywów. Jak chce się skorzystać z celownika, trzeba odsłonić obiektywy. Potem wystrczy nacisnąć spust migawki i... po ptakach. Może dlatego właśnie fotografowie przed zrobieniem zdjęcia uprzedzają fotogafowanych, że zaraz ptaszek wyleci... Ciekawe... To taka moja teoria!


Murer Stereo 4,5x10,7    1912-1916



niedziela, 5 stycznia 2020

Steroco

Kiedy pierwszy raz wziąłem go do ręki, myślałem, że trzymam zabawkę. A to ci nie lada niespodzianka. Okazało się, że jest to najprawdziwszy aparat stereoskopowy. O czym mówię? Mówię o pierwszym modelu aparatu Steroco, wyprodukowanym w Niemczech przez zakłady Contessa Nettel w Stuttgarcie w 1920 roku. Ten malutki aparat, bez problemu mieszczący się w dłoni,  obsługiwał płyty szklane formatu 4,5x10,7 cm. Konstruktorzy wyposażyli go w dwa obiektywy Teronar o ogniskowej 55 mm i przysłoną o wartościach (dla mnie) bardzo dziwnych 5,5, 7,1, 9, 12,5 i 18. Migawka (samonaciągająca) pracowała na czasach 1/25, 1/50 i 1/100 sekundy oraz B i T. Ostrość była stała od 1,5 metra do nieskończoności, a zdjęcia robiło się przy pomocy celownika ramkowego, bądź zwierciadlanego, sprytnie schowanego między tubusami obiektywów. Cały aparat zrobiony był z metalu, przez co był w miarę mocny i nie pękał tak szybko jak jego krewni z drewna. W skład kompletu wchodził jeszcze skórzany futerał, w którym aparat leżał bezpiecznie jak w mięciutkim śpiworku. Temat futerałów do starych aparatów, nadawałby się do niejednej pracy doktorskiej. Od razu nasuwa mi się pytanie "komu to przeszkadzało?" Dzisiaj aparat ma jakiś plastikowy pokrowiec, smyczkę, albo nie ma nic i trzeba dokupić do niego torbę, plecak czy walizkę. Kiedyś to były czasy. A o takich aparatach jak ten w XXI wieku możemy tylko pomarzyć!


Steroco Contessa Nettel 11920