Żyję, żyję i czuję się dobrze! Cisza blogowa spowodowana była krótkim wyjazdem do Grecji! Razem z moją żoną rozkoszowaliśmy się krajobrazami Półwyspu Chalcydyckiego i choć pogoda nieco zawiodła, naładowaliśmy akumulatory na wspólne przetrwanie polskiej zimy. Jak się zapewne domyślacie, w trakcie pobytu moje wysłużone stereoskopowe sprzęty grzały się niemiłosiernie, co zaowocowało dość bogatym materiałem zdjęć 3D. Już niedługo będziecie mogli obejrzeć część z nich w internetowej galerii. Oczywiście przez cały czas szukałem jakichś śladów obrazowania trojwymiarowego... aż wreszcie znalazłem!!! W jednym ze sklepów z pamiątkami natrafiłem na lentikulary z obrazkami z Grecji i choć nie dużo tego było, poczułem się jakbym odkrył jakiś wielki skarb. Zobaczcie zresztą sami jaka duma i zadowolenie bije z mojego pięknego lica! Nie mogłem sobie odmówić przyjemności i na pamiątkę z pobytu w ojczyźnie Arystotelesa, nabyłem drogą kupna trójwymiarową pocztowkę. Będę ją oglądał jak przyjdzie zima!
Ελλάδα - Elláda
Jest! Znalazłem 3D! Zobaczcie!
(fot. Małgorzata Bielawska)
Grecki lentikular i coś na ząb!
▼
wtorek, 29 września 2015
czwartek, 17 września 2015
"Pionierzy stereofotografii" w Poznaniu
Wystawa „Pionierzy stereofotografii” to kolejna z wystaw w Fotoplastykonie Poznańskim, mająca za zadanie przybliżyć miłośnikom fotografii i trzeciego wymiaru najwybitniejsze fotografie z dziejów tego gatunku artystycznego. Ekspozycja skupia się przede wszystkim na ukazaniu genezy i początkowego rozwoju medium stereofotografii, który miał miejsce od lat 50. do lat 70. XIX w. Fascynacja nowymi możliwościami rodzącej się dopiero fotografii przypomina nieco obecne stadium zainteresowania filmem trójwymiarowym. W dziejach stereofotografii kluczowym momentem była pierwsza Wystawa Światowa, która miała miejsce w Londynie w 1851 r. Zaprezentowany podczas tego wydarzenia stereoskop nie tylko przykuł uwagę królowej Wiktorii, ale rychło zyskał pół miliona nabywców, którzy oczekiwali od fotografów tworzenia specjalnych zdjęć do zbieranych przez nich kolekcji. Już przed końcem lat 50. XIX w. wykonano ponad sto tysięcy różnych stereofotografii, które następnie powielano, by zaspokoić potrzeby ciekawych świata pasjonatów trzeciego wymiaru. Eksponowane na wystawie zdjęcia dość dobrze oddają zakres zainteresowania stereofotografią w pierwszym okresie funkcjonowania tego medium, a jednocześnie pozwalają ukazać ewolucję fotograficznych technik. Obok widoków europejskich miast i dokumentacji fotograficznej dzieł sztuki, pojawiają się również scenki rodzajowe i żartobliwe ujęcia, które pokazują wzajemne przenikanie się edukacyjnego i rozrywkowego charakteru zdjęć. Przybliżają tym samym niepowtarzalny koloryt epoki, będącej czasem narodzin nowych sposób utrwalania rzeczywistości. Zaprezentowany w ramach wystawy „Pionierzy stereofotografii” materiał wizualny, w którego skład wchodzą zdjęcia wykonane m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji i Holandii, stanowi własność słynnego Rijksmuseum w Amsterdamie, dysponującego jedną z większych kolekcji tego rodzaju zdjęć w Europie. Prace wykonane przez tak cenionych artystów jak Roger Fenton, Pieter Oosterhuis czy William Russell Sedgefield pokazują, że wykonywanie zdjęć trójwymiarowych przykuwało uwagę wybitnych autorów zdjęć od samego początku pojawienia się techniki utrwalania trójwymiarowej głębi. Autorem plakatu, jak zwykle jest pan Cezary Tyliński, zaś wystawę oglądać będzie można od 1 września do 11 października.
Plakat wystawy w Poznańskim Fotoplastykonie
Czerwony Kapturek - stereopara z 1856 roku. Autor James Robertson (choć to nie do końca pewne)
Tekst i zdjęcia zaczerpnięto ze strony www.fotoplastykonpoznanski.pl
Plakat wystawy w Poznańskim Fotoplastykonie
Czerwony Kapturek - stereopara z 1856 roku. Autor James Robertson (choć to nie do końca pewne)
Tekst i zdjęcia zaczerpnięto ze strony www.fotoplastykonpoznanski.pl
sobota, 12 września 2015
Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell
Cudnie jest dostawać prezenty… Zwłaszcza prezenty niezapowiedziane! Wielkim zaskoczeniem dla mnie był wczorajszy telefon mojego pana listonosza. Treść rozmowy była krótka - „Mam paczkę dla Pana”. Niczego nie zamawiałem, niczego nie kupowałem, dlatego z wielką ciekawością pojechałem na pocztę. Duża, ciężka, z Poznania… nadawcy nie znam. Ciekawostka, myślę sobie. Otwieram… i oczy przecieram ze zdumienia. Czy ja dobrze widzę? Dobrze, dobrze! Oczom moim ukazuje się przepięknie wydany album ze zdjęciami stereoskopowymi „Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell” autorstwa Briana May’a, Denisa Pellerin’a i Pauli Fleming. Niewtajemniczonym przypomnę, że Brian May to nikt inny jak tylko gitarzysta legendarnej gupy Quenn, którego druga pasją po muzyce jest obrazowanie stereoskopowe. Dobra, słuchajcie dalej… Otwieram album i czytam: Dla Tomka z dedykacją Brian May, Dennis Pellerin! Bomba! Nie dość, że mam książkę to jeszcze z imienną dedykacją autorów! Powoli zaczyna do mnie docierać jaki skarb mam przed sobą, powoli też zaczynam kojarzyć fakty. Kilka dni wcześniej napisał do mnie ze Szkocji mój przyjaciel Maciek Samulski ( o Maćku już nie raz pisałem w blogu z racji jego podobnych zainteresowań) i przesłał zdjęcie z festiwalu filmowego z Cambridge, gdzie siedzi w towarzystwie wcześniej wymienionych panów. Przed nimi leży album, a oni patrzą na mnie uśmiechnięci. Szczęściarz – pomyślałem – ma fotkę z Brianem! Też bym chciał! Dopiero teraz zrozumiałem, że to zdjęcie i album na zdjęciu jest dla mnie! Maciek! Zrobiłeś mi wielką niespodziankę. Nie wiem jak dziękować! Bardzo się cieszę, tym bardziej, że od pewnego czasu miałem chęć kupić to wydawnictwo by stanęło na półeczce obok wcześniejszego albumu May’a „A Village Lost and Found” (2011). Wróćmy jednak do „Diabełków”. Od 1860 roku we Francji rozpoczęto wydawanie zdjęć stereoskopowych z serii „Les Diableres”. Zdjęcia były robione z technice „tissue”, to znaczy, że w świetle odbitym widać było obraz w sepii, natomiast w świetle przenikającym ukazywał się kolorowy diapozytyw. Monochromatyczny obraz utrwalony był na cienkiej bibułce a za nią czyjeś cierpliwe ręce na drugiej bibułce podmalowywały elementy. Efekt był iście nieziemski . A jak jeszcze połączono to z „piekielną” tematyką – sukces musiał być zapewniony. Owe diabełki, kościotrupy i inne maszkarony miały w satyryczny sposób odzwierciedlać dekadencki styl życia francuskiej burżuazji za czasów Napoleona III. Nie będę szczegółowo opisywał kto, jak i dlaczego. Myślę, że jeżeli kogoś zainteresuje ten temat znajdzie wszystkie informacje w internecie, a jak nie to napisze do mnie. W albumie znajdują się wysokiej jakości reprodukcje około 180 „diabłów” powstałych w latach 1860-1890, które ogląda się dołączonym do książki stereoskopem. Książka drukowana była we Włoszech a lentikular naklejony na obwolutę zrobili fachowcy w Hong Kongu. Całość prezentuje się rewelacyjnie. Jest co oglądać w długie zimowe wieczory. Ciekawe, co powie na to mój ksiądz proboszcz- egzorcysta zresztą… A może lepiej mu się nie chwalić!
Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell 2013
Album ze stereoskopem.
Jedna ze stron albumu.
A tak się prezentuje stereoskop dołączony do książki.
Stereopara w świetle odbitym...
źródło - www.londonstereo.com
...i w świetle przenikającym.
źródło - www.londonstereo.com
Dla mnie i tylko dla mnie!
Od lewej Dennis Pellerin, Maciej Samulski i Brian May. Na środku "moja" książka!
Diableries - Stereoscopic Adventures in Hell 2013
Album ze stereoskopem.
Jedna ze stron albumu.
A tak się prezentuje stereoskop dołączony do książki.
Stereopara w świetle odbitym...
źródło - www.londonstereo.com
...i w świetle przenikającym.
źródło - www.londonstereo.com
Dla mnie i tylko dla mnie!
Od lewej Dennis Pellerin, Maciej Samulski i Brian May. Na środku "moja" książka!
niedziela, 6 września 2015
Osiem lat....
Spojrzałem w kalendarz i uświadomiłem sobie, że dokładnie osiem lat temu, 1 września 2007 roku zacząłem swoją przygodę z blogiem. Na początku miało to być samochwalenie i obwieszczanie całemu światu co mam a czego nie mam. Potem, w miarę pisania, nieco zmieniły się priorytety. Oprócz pokazywanie kolekcji poszerzyłem go o stereoskopowe newsy, sprawozdania z wystaw 3D czy spotkań pasjonatów obrazowania trójwymiarowego. Zacząłem opisywać ciekawych ludzi związanych z tą tematyką oraz przedstawiać zarówno historię stereoskopii jak i współczesne osiągnięcia na jej polu. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że zyskałem swoich stałych czytelników, którzy nigdy mnie nie zawiedli. To właśnie dla Was moi mili staram się co kilka dni naskrobać coś „ku pokrzepieniu serc”. Jest to coraz trudniejsze, gdyż kolekcja nie powiększa się w takim tempie, jakim był chciał. Również ciekawostek tak jakby było mniej, ponieważ, i muszę tu z ciężkim sercem przyznać, boom na obrazowanie stereoskopowe powoli mija. Chyba za bardzo świat zachłysnął się tematem 3D i zbyt szybko wydoił go jak mleczną krowę. Pewnie przyjdzie znowu czekać jakieś trzydzieści lat aż stereoskopia powróci do łask. Ale spokojnie, będę cierpliwie czekał. Nie, nie! Nie znaczy to, że kończę prowadzenie blogu. Wprost przeciwnie, będę kontynuował moje wypociny i przedstawiał dalej stare i nowe rzeczy póki tylko starczy tematów (czytaj: eksponatów, wydarzeń i pasjonatów). Mam nadzieję, że i Wy zajrzycie tutaj co jakiś czas, nawet po to, żeby sprawdzić czy żyję! A więc ogłaszam oficjalnie, że dziewiąty rok prowadzenia blogu uważam za otwarty!!! Aha! Gratulacje nie konieczne, choć mile widziane!