sobota, 27 listopada 2010

Magiczny Gorzów 3D

Zgodnie z powiedzeniem "bo słowo musi być święte",  pragnę zdać relację z otwarcia wystawy anaglifów Krzysztofa Jakubczaka "Magiczny Gorzów 3D".  Długo zastanawiałem się co o wystawie napisać,  jak Krzyśka chwalić (krytykować  się boję,  bo to kawał chłopa i jeszcze przywali...) i jak zaprosić Was ,  drodzy Czytelnicy do odwiedzenia gorzowskiej biblioteki.  Jak zawsze w życiu rozwiązanie przyszło samo.  Otóż dostałem od Krzyśka list,  który  jest chyba najlepszą relacją z wernisażu.  Do tego kilka fotek i...   pościk przygotował się sam.  Przypomnę tylko,  że wernisaż miał miejsce 25 listopada o godzinie 17,00.   A oto co pisze Krzysztof (dla znajomych Kamel 3D):  "Witaj Tomku!  No i po wernisażu...  Pełen obaw jechałem na miejsce,  znaczy do biblioteki przy ul. Słonecznej.  Jeszcze na 10 minut przed 17,00  zaczynałem się martwić,  że nikt nie przyjdzie,  jednak kilka minut później wszystko mi minęło :)."  Rozumiem,  że nagle zrobił się tłum.   "Pani kierownik biblioteki (tej filii) Elżbieta Nieznańska rozpoczęła mowę powitalną,  opisując jak doszło do zorganizowania tej wystawy,  po czym przekazała mikrofon mi i opowiedziałem o zdjęciach,  o technice robienia,  o konwersjach,  o tym,  że "każdy może" i...  o kiwaniu!  Już się wszyscy ze mnie śmieją,  że się kiwam :D.  I zaprosiłem do oglądania wystawy.  Wernisaż odbył się w atmosferze niemal rodzinnej,  wszyscy uczestnicy (mam nadzieję) bawili się świetnie,  a co najważniejsze - zdjęcia oraz konwersje zrobiły na wszystkich ogromne wrażenie.  Było mnóstwo pytań "kiedy następna wystawa",  na co odpowiedziałem,  że dopiero,  gdy będą kolejne prace do pokazania.  Póki co - obecna wystawa będzie dostępna w dni powszednie,  w godzinach 12-18,  w środy 10-15,  jeszcze przez cały grudzień,  a nawet około połowę stycznia.  Zapraszam!"  To tyle od samego autora.  Od siebie dodam,  że na wystawie Krzysztof prezentował dwadzieścia starannie dobranych prac.  Połowę z nich stanowiły konwersje zdjęć i pocztówek "starego" Gorzowa (jeszcze wtedy to był Landsberg) a połowę anaglify Gorzowa XXI wieku.  Autor bardzo poważnie potraktował wystawę.  Opracował plakacik (pokazywałem go dziesięć dni temu),  przygotował specjalny folder (zdjęcia do wglądu) i  za własną kaskę zopatrzył widzów w okulary.  Poświęcił wiele czasu,  pracy i pieniędzy,  a to wszystko dla sztuki.   A sztuka jak to sztuka...  wymaga ofiar!

 

Folder wystawy Magiczny Gorzów 3D Krzysztofa Jakubczaka.

 

 

Mowa powitalna autora (łatwo poznać - jedyny widoczny mężczyzna na zdjęciu).

(fot.  Joanna Żurawicz)

 

Goście wernisażu.

(fot.  Krzysztof Jakubczak)

 

(fot.  Krzysztof Jakubczak)

 

A potem to już tylko wywiady...

(fot.  Joanna Żurawicz)

 

...  i autografy!!!  Tylko pozazdrościć i gratulować!

(fot.  Joanna Żurawicz)

niedziela, 21 listopada 2010

Stereoskop pana Piotra

W przerwie między relacjami z kolejnych wystaw,   przedstawię bardzo prosty i tani stereoskop.  Jest to kartonowa przeglądarka z soczewkami z tworzywa sztucznego,  lekka,  prosta  i przyjemna,  a najważniejsze - polska!  A co?!  Niechaj narodowie wżdy postronni znają,  że Polacy nie gęsi,  stereoskop mają!!!  Autorem stereoskopu jest zielonogórzanin Piotr Nawracała,  jeden z pionierów "masowej" fotografii stereoskopowej w naszym kraju.  Firma pana Piotra jako pierwsza w Polsce rozpoczęła druk obrazów 3D techniką lentikularną,  to znaczy druk bezpośrednio na papierze lub na arkuszu soczewkowym,  czyli specjalnej folii wytłoczonej w rzędy miniaturowych soczewek.  Jak przeczytałem w jednym z jego wywiadów:  "Kiedyś wpadła mi w ręce trójwymiarowa pocztówka wykonana specjalną metodą soczewkową,  którą ogląda się bez specjalnych przyrządów optycznych.  Zaciekawiony,  chciałem dociec jak to działa,  jak osiąga się taki efekt głębi.  Zacząłem czytać o stereoskopii.  W branżowym piśmie dla poligrafów był opisany system wykonywania druku soczewkowego.  Wtedy, w 1998 roku tylko kilka firm na świecie potrafiło produkować tą technologią obrazy trójwymiarowe.  Bardzo chroniły swoich tajemnic produkcji.  Przy współpracy z rosyjskim kolegą Aleksiejem Poljakowem z Tomska,  udało nam się rozwiązać problem kodowania obrazu trójwymiarowego.  Po wydruku obrazu i nałożeniu specjalnej folii soczewkowej powstawał obraz trójwymiarowy.  Tym sposobem wprowadziliśmy obraz 3D pod strzechy.  Wyprodukowaliśmy zestaw - program plus oprzyrządowanie,  pod nazwą „3DMasterKit",  który pozwala przedstawiać obrazy trójwymiarowe właściwie we wszystkich technikach,  nie tylko tej soczewkowej,  ale również anaglifowej,  czyli do oglądania przez specjalne okulary niebiesko-czerwone,  a także stereoskopowej."  Właśnie do oglądania dwóch obrazów formatu 6x6 cm jest przystosowany pokazywany dzisiaj stereoskop.  Polecam go szczególnie tym,  którzy bez większych nakładów finansowych pragnęliby zacząć przygodę z trzecim wymiarem.  Jak Wam się spodoba,  to zainwestujecie w lepsze sprzęty!

 

Stereoskop na chwilę przed rozłożeniem.

 

Tak się prezentuje w pełnej krasie.

 

Kilka szczegółów...

 

...  i logo.

 

środa, 17 listopada 2010

Zaproszenie do Gorzowa

Bardzo serdecznie zapraszam na wystawę anaglifów autorstwa Krzysztofa Jakubczaka w filii nr 4 Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorzowie Wielkopolskim.  Na wystawie można będzie obejrzeć zdjęcia stereoskopowe współczesnego Gorzowa oraz konwersje 3D starych pocztówek i fotografii.  Wernisaż odbędzie się 25 listopada o godzinie 17,00.  Pełną relację z tego niewątpliwie szczególnego wydarzenia postaram się zdać na blogu już niebawem..

 

niedziela, 14 listopada 2010

Bułgaria

W miniony piątek odwiedziłem Warszawski Fotoplastikon,  gdzie jeszcze przez kilka dni można zobaczyć wystawę "Na złotych piaskach Bułgarii".  Wystawa ta,  to 48 stereoskopowych,  kolorowanych fotografii wykonanych w czasie podróży po Bułgarii blisko pół wieku temu.  Trasa podróży biegnie przez Sofię,  Neseber,  Baczkowo,  Plovdiv,  Pomorie,  Słoneczny Brzeg,  Złote Piaski,  Warnę  i Rodopskie góry.  Na mnie największe wrażenie zrobiły zdjęcia z małej miejscowości Boczkowo (może dlatego,  że lubię wiejskie klimaty),  na których można dostrzec Bułgarię nieco inną niż pokazywaną w czasie wycieczek ze "świętej pamięci"  Orbisem.  Tutaj widać normalne życie normalnych ludzi  i ich codzienność,  tak inną od bułgarskiej "Cepelii" jaką w latach sześćdziesiątych pokazywały turystyczne foldery.  Wszystko to przywołuje obraz tamtych lat i prowokuje do wspomnień.  W czasie gdy oglądałem prezentowane fotografie,  do Fotoplastikonu przyszły trzy panie w wieku rzekłbym "dojrzałym".  Nie pytane przez nikogo powiedziały,  że przyszły tu,  żeby przypomnieć sobie czasy,  kiedy same jako młode dziewczyny przemierzały Rodopy i opalały się w czarnomorskich kurortach.  Z wypiekami na twarzy,  wpatrzone w magiczne okulary co jakiś czas wykrzykiwały:  "Patrzcie, tu byłam!" , "Pamiętacie tę gorącą plażę?"  albo  "O! Ten monastyr zwiedzałam!".   I jak tu nie wierzyć w magię Fotoplastikonu.  Wzruszyć się - bezcenne!

 

Plakat wystawy "Na złotych piaskach Bułgarii"

 

W drodze do Baczkowa

 

Wizyta u szewca

 

Kobiety przygotowujące do suszenia liście tytoniu

wtorek, 9 listopada 2010

Hologramy w Zielonej Górze

Od 6 listopada w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze można obejrzeć bardzo ciekawą wystawę hologramów zatytułowaną "Kosztowności Ukrainy".  Wystawa zorganizowana została w ramach obchodów 8 Dni Kultury Ukrainy,  a zaprezentowano na niej dwanaście trójwymiarowych kopii najwyższej jakości wyrobów artystycznych wykonanych z drogocennych metali z okresu scytyjsko-sarmackiego,  biżuterii autorstwa bizantyjskich mistrzów,  wyrobów jubilerskich z czasów Rusi Kijowskiej oraz artystycznych ikon.  Technika holografii,  której początki sięgaja lat pięćdziesiątych XX wieku jest obecnie szeroko stosowana w wielu gałęziach nauki,  ale również dla celów kulturalnych i edukacyjnych.  Wiodące muzea ukraińskie utrwalają i dokumentują w tej formie swoje najcenniejsze eksponaty, bądź takie,  które ze względu na stan zachowania nie nadają się do ekspozycji.  Prezentowane dzieła sztuki wydobyte światłem z ciemnej przestrzeni przykuwają uwagę i zachwycają swym wyrafinowanym pięknem,  kunsztowną techniką i ponadczasowością.  Hologramy dają silne złudzenie ich materialnej obecności.  Odtworzone są z precyzją wszystkie bliki światła,  cienie i faktura.  Nic więc dziwnego,  że oglądający nie mogą się oprzeć wrażeniu,  że widzą coś z pogranicza iluzji.  A przecież hologram to nic innego jak tylko fizyka - tylko fizyka z trochę wyższej półki.

 

Goście na wernisażu.

(fot.  Paweł Janczaruk)

 

Hologramy w zielonogórskim MZL można oglądać do stycznia 2011 r.

(fot.  Paweł Janczaruk)

 

Nawet płaskie zdjęcie hologramu daje wrażenie głębi.

(fot.  Paweł Janczaruk)

 

piątek, 5 listopada 2010

Omfman 66 S

Moja kolekcja powiększyła się o kolejny aparat stereoskopowy tym razem otworkowy.  Jest to okaz szczególny i unikatowy,  bo na świecie istnieją tylko dwa (słownie:  DWA) egzemplarze tego modelu zwanego Omfman 66 S.  Aparat jest naprawdę niezwykły,  a wyszedł z pracowni Michała Gozdka.  Pan Michał buduje z drewna wszelkiego rodzaju urządzenia związane z fotografią,  między innymi aparaty,  kamery i przeglądarki.  Sam jest pasjonatem fotografii otworkowej,  członkiem Foto-Klubu Ziemi Chełmińskiej.  Do tej pory z jego rąk wyszło 56 "pinholów" (otworkowców),  a każdy z nich jest numerowany i sygnowany znakiem autorskim.  Wśród ludzi z branży Pan Michał znany jako "Omfman",  zyskał  miano "producenta ekskluzywnych budek dla ptaków".  Bo jakże inaczej nazwać można drewniane pudełko z dziurką - czyż nie jest podobne do budki lęgowej?  Trzymając w rękach aparaty Pana Michała,  dotykamy prawdziwych dzieł sztuki.  Wykonane z egzotycznego drewna z wielką dokładnością i pietyzmem,  łączą piękno z funkcjonalnością.  Niejeden pasjonat "otworków" marzy o tym,  by mieć na własność choć jednego Omfmana.  Tym bardziej jestem dumny,  że jestem w jego posiadaniu.  Omfman 66 S przystosowany jest do filmu 120 i robi dwie stereopary formatu 6 x6 cm.  A jak je obejrzeć?  Autor urządzenia pomyślał i o tym.  W opakowaniu aparatu zamontowany jest składany stereoskop,  dzięki któremu możemy zanurzyć się w głębi otworkowego obrazu.  Wrażenie jest niesamowite,  bo nie dosyć,  że widzimy obraz trójwymiarowy to jeszcze trudno nam uwierzyć,  że zarejestrowany jest on beż użycia żadnego obiektywu czy soczewki.  Ot, poprostu przez malutką dziurkę.  Przepraszam,  przez dwie!

 

Omfman 66 S

 

 

Numer aparatu 0028

 

Pudełko z aparatem i stereoskopem

 

Michał Gozdek w swoim warsztacie.

(fot.  Dariusz Kostecki)

 

Inne "otworkowce" autorstwa Michała Gozdka

(fot.  Michał Gozdek)