środa, 27 stycznia 2010

Zgub się

Tydzień po wernisażu wystawy zdjęć Wojtka Wieteski w praskiej galerii Nizio 22 stycznia odbył się kolejny wernisaż.  Swoje wielkoformatowe barwne anaglify zaprezentowało tam dwóch młodych fotografików,  Maciej Szal i Krzysztof Gajewski.  Przez wiele miesięcy fotografowali oni prawobrzeżną Warszawę  w efekcie czego powstała wystawa "Zgub się".  Projekt  zabiera widza do miasta-labiryntu,  w którym nawet bywalec Pragi może się zagubić.  Na zdjęciach znalazły się między innymi detale zabytkowych kamienic z ulic Wileńskiej i Targowej,  Dworzec Wileński,  cerkiew,  częste na praskich podwórkach kapliczki,  Park Skaryszewski,  jak też pozamykane fabryki,  opuszczone budynki i zapomniane przejścia.  Niestety mimo zaproszenia od autorów (za które bardzo serdecznie dziękuję)  nie mogłem przyjechać na otwarcie wystawy.  Po prostu  zimowa aura zablokowała mnie totalnie w mojej wsi.  Ale od czego ma się znajomych i przyjaciół.  Poprosiłem więc Borysa Wasiuka - osobę według mnie najbardziej kompetentną w temacie fotografii stereoskopowej o relację z tego wydarzenia.  Oto ona:  "Cześć!  Dzięki Twojej informacji byłem (...) na wernisażu anaglifów "Zgub się".  Umówiłem się tam z parą przyjaciół, którzy szczęśliwie dotarli przede mną.  Szybki do nich telefon przez komórkę pozwolił mi namierzyć właściwą bramę,  ale po wejściu w nią napotkałem tyle różnych możliwości dalszego pochodu,  że sprawdzając je kolejno zacząłem powoli opadać z sił i nadziei.  Kolejny telefon -  i zostałem skierowany w odpowiedni punkt bramy,  gdzie były niepozorne drzwiczki z plakatem ujawniającym napis "Zgub się".  No to już wiedziałem, dlaczego błądziłem...  Po wejściu zaraz dostałem kolorowe okulary i przeszedłem przez szczelinę w zasłonie,  na której wyświetlany był trójwymiarowy obraz jakiegoś przejścia w ceglanym murze...  Poczułem się,  jakbym wchodził w ten mur -  fajny pomysł!  Tam zaraz wpadłem oczami w głęboką przestrzeń...  zdjęcia trójwymiarowego na pół ściany!  Efekt był tak zaskakujący,  że zatrzymał mnie na dłuższą chwilę.  Dalsze obrazy, umieszczone na specjalnych, wystających podstawach na ścianach,  podłodze i suficie -  już tak nie zaskakiwały,  ale było co podziwiać.  Jakość prawie wszystkich zdjęć była bardzo wysoka,  "duchy" minimalne.  Wyjątkiem było np. zdjęcie przy stole poczęstunkowym,  ale mało kto w tym miejscu zwracał uwagę na zdjęcia ;-)  Obserwując reakcje innych zwiedzających (a przybyli tłumnie,  zaskakując tym organizatorów) potwierdziłem własne, pozytywne odczucia.  Wiele się słyszało dookoła rozmów o sposobie wykonywania takich zdjęć ("jak oni to zrobili?"),  o niepewnej naturze otoczenia ("czy to w ogóle możliwe?") czy też o zagadnieniach okulistycznych ("a tamto widziałeś?").  Część osób,  widząc,  że fotografuję trójwymiarowym aparatem z dwoma obiektywami, brało mnie za jednego z autorów i zadawało mi pytania o podstawy fotografii trójwymiarowej albo kiedy będzie część oficjalna.  W końcu i na nią nadeszła pora.  Kiedy już zrobiło się ciasno jak w puszce sardynek,  autorzy pojawili się na środku i powiedzieli,  co mieli powiedzieć,  przedstawili się wzajemnie oraz odpowiedzieli na parę pytań.  Bardzo miło było.  Potem podobno odbyło się jeszcze afterparty w pobliskim lokalu,  ale już nie miałem czasu tam być i wina pić.  Podsumowując:  rewelacyjny pomysł + bardzo dobre technicznie i ciekawe zdjęcia w trójwymiarze + wielki rozmiar + bardzo nastrojowe wnętrze + sympatyczni autorzy + nadspodziewana mnogość gości = niezwykle udany wernisaż !"  Po takiej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować autorom wielce udanej prezentacji.  Obiecuję również,  że jak tylko "się odśnieżę",  to przyjadę do stolicy by na własne oczy zobaczyć te trójwymiarowe, praskie impresje.
  
Plakat wystawy "Zgub się"
(źródło - http://www.3dphoto.com.pl/)
 
Autorzy trójwymiarowych zdjęć - Maciej Szal (z lewej) i Krzysztof Gajewski (z prawej)
(fot.  Borys Wasiuk  2010)
 
Fotografie zaskakiwały formatem i miejscem prezentacji.
(fot.  Borys Wasiuk  2010)
 
Anaglify bez wątpienia robiły wrażenie!
(fot.  Borys Wasiuk  2010)

piątek, 22 stycznia 2010

Holiday on Ice

2, 3 i 4 stycznia 2009 roku na warszawskim Torwarze można było podziwiać rewię "Holiday on Ice" pod tytułem "Królik Bugs na lodzie".  Kupując bilety na przedstawienie (a nie były one tanie) niektórzy szczęściarze dostawali stereoskop typu View-Master wraz trójwymiarowymi zdjęciami Królika Bugsa,  Kaczora Daffy,  Kota Sylwestra czy Speedy Gonzalesa,  czyli bohaterami "Zwariowanych Melodii" braci Warner.  Zdjęcia naturalnie pochodziły z lodowego spektaklu i były całkiem miłą pamiątką i dla małych i dla dużych.  Kiedy dowiedziałem się o  tym stereoskopie,  od razu napisałem do organizatora widowiska liścik z prośbą o przysłanie mi jednego do mojej kolekcji sprzętu stereo.  Dostałem odpowiedź,  że owszem,  przyślą mi View-Mastera,  ale tylko w przypadku kiedy coś im zostanie.  Zgadnijcie,  przysłali???  Oczywiście,  że nie.  Dopiero po upływie prawie roku przeglądarka trafiła w moje łapki z zupełnie innego źródła.  Trochę się zawiodłem.  Myślałem,  że będzie to oryginalny View-Master (fajnie mieć marzenia!) a tu okazało się,  że jest to tania (rzekłbym bardzo tania) azjatycka podróbka amerykańskiego stereoskopu.  Nawet w fotografii stereoskopowej nie wszystko jest piękne,  oprócz samej fotografii oczywiście.  Obejrzyjcie więc moi drodzy ten przedmiot.  Być może za sto lat będzie nie lada kąskiem dla zbieracza,  bo na razie to... eee!!!
 
Stereoskop typu View-Master                        2008
 
Logo rewii na lodzie
 
Krążek ze zdjęciami z przedstawienia.

niedziela, 17 stycznia 2010

Szeroki krąg

W miniony piątek 15 stycznia miałem przyjemność uczestniczyć w wernisażu wystawy zdjęć Wojciecha Wieteski zatytułowanej "Szeroki krąg".  Uroczystość odbyła się w Warszawskim Fotoplastikonie,  więc nie muszę chyba dodawać,  że zdjęcia były stereoskopowe,  ale...  zupełnie inne od tych,  które widziałem tam wcześniej.  W magicznym,  drewnianym kręgu stuletniego urządzenia autor zatoczył  swój własny,  bardzo osobisty krąg prezentując fotografie,  na których w niekonwencjonalny sposób ukazał  nam osoby znane i nieznane,  rozpoznawalne  i nierozpoznawalne,  członków swojej rodziny jak i ludzi zupełnie dla widza  przypadkowych.  Z reguły fotograficy traktują fotografię stereoskopową jako "coś gorszego" i może dlatego właśnie podobne prezentacje bardzo rzadko pojawiają się w salach wystawowych.  Autor "Szerokiego kręgu" swoimi obrazami udowodnił,  że można pogodzić obie techniki obrazowania.  Co więcej,  śmiem twierdzić,  że jego prace właśnie dzięki dodatkowemu wymiarowi wzbudziły dodatkowe emocje.  To głębia trójwymiaru spotęgowała subiektywną głębię każdego obrazu i pozwoliła wyzwolić wśród zwiedzających dodatkowe,  nieopisywalne emocje wzbogacające ludzkie "ego".  A ja?  Ja oprócz doznań estetycznych wzbogaciłem się o krąg nowych znajomych oraz o płytę z wersjami anaglifowymi wystawianych zdjęć z imienną dedykacją Wojtka Wieteski!!!  Wystawę możecie  oglądać do 17 lutego.  Zapraszam do Fotoplastikonu!!!
 

Trójwymiarowe zaproszenie na wernisaż

 

Wojciech Wieteska ze swoim nowym Fuji Real 3d i moim starym ICA

 

Jedna z 48 wystawianych stereopar (tu w wersji 2d) - Stanisław Sojka

 

Dedykacja na opakowaniu płyty z anaglifami wystawianych zdjęć.

 

środa, 13 stycznia 2010

Polyscop

Moim ostatnim zeszłorocznym szaleństwem był zakup aparatu stereoskopowego (właściwie to za dużo powiedziane,  bo był to tylko fragment aparatu) Polyscop.  Ten fragment to korpus,  układ celowniczy oraz obiektywy razem z  mechanizmem migawki i przysłony.  Po dokładnym obejrzeniu rycin wyprodukowanych modeli Polyscopa  zidentyfikowałem urządzenie jako model 605.  Aparat ten produkowany był w Niemczech w latach 1911-1925  przez firmę ICA.  Przeznaczony był do stereopar formatu 4,5 x 10,7 cm i w oryginale miał magazynek na 12 sztuk samozmieniających się  płyt.  Niestety kupiony przeze mnie egzemplarz magazynka nie miał,  ale nie bardzo się tym przejąłem,  ponieważ... na dolnej półce szafy (kiedyś szafa należała do mojego syna, ale gdy ten opuścił rodzinne gniazdo przejąłem jej czeluście i błyskawicznie zapełniłem je rozmaitymi sprężynkami,  śrubkami,  blaszkami,  obiektywami i innym złomem) leżała kaseta w sam raz do niego.  Celowo napisałem "w sam raz",  bo nie jest to (a szkoda) oryginalna część do tego aparatu.  Kaseta została wyprodukowana przez firmę Zeiss-Ikon pod koniec lat dwudziestych ale pasuje jak ulał.  Kilka szybkich ruchów i aparat w komplecie stanął na półeczce.  Warto jednak chomikować różniste rupiecie,  bo nie wiadomo kiedy i do czego mogą się przydać.  Jeszcze muszę podłubać w mechanizmie migawki,  bo nie bardzo działa.  Będę miał chociaż zajęcie na długie, zimowe wieczory.  Mam nadzieję,  że naprawa jego nie sprawi mi zbyt dużo problemów i będzie to przysłowiowy "pikuś".  Pan Pikuś!!!
 
Tak!  To na pewno Polyscop 605 
 
Kupiony fragment aparatu
 
Magazyn Zeiss-Ikon jest w sam raz! 
 
Polyscop 605 z kasetą - prawie jak nówka          1911-1925
 

piątek, 8 stycznia 2010

BSZ (24)

Wiadomość dla wszystkich miłośników fotografii (niekoniecznie stereoskopowej).  Już niedługo,  w pierwszej połowie tego  roku w Zamku Sztuk w Broniszowie (woj. lubuskie) odbędzie się tygodniowe spotkanie z fotografią a to wszystko za sprawą  Broniszowskich Salonów Zaproszonych.  Wszystkich,  którzy chcieliby a boją się wziąć udział w tym super przedsięwzięciu zachęcam do zapoznania się z regulaminem uczestnictwa.

Regulamin Broniszowskich Salonów Zaproszonych (24)

1. Broniszowskie Salony Zaproszonych (24) odbywać się będą w dniach od 30 maja do 6 czerwca 2010 r. w Broniszowie /na trasie Zielona Góra – Kożuchów/.
2. Uczestnictwo w BSZ (24) odbędzie się na zasadzie konkursu ofert. Liczba miejsc jest ograniczona, przez co chętni w nieprzekraczalnym terminie do 30 kwietnia 2010 r. zobowiązani są do:
a) przygotowanie oferty, która powinna zawierać w formie tekstowej, co uczestnik chciałby zaprezentować /prelekcja, pokaz, pogadanka, prezentacja/ podczas Salonów Zaproszonych /maksymalny czas wystąpienia podczas BSZ (24) nie powinien przekraczać 15 minut/ oraz 1 zdjęcie w formie elektronicznej /plik do 1 Mb/.
b) przygotowanie zgłoszenia a w nim: imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, PESEL, adres zamieszkania /dane do wiadomości Rady Programowej/.
c) przesłanie oferty i zgłoszenia na adres:
foto@gazetalubuska.pl.
Kwalifikacji na podstawie konkursu ofert dokona Rada Programowa BSZ (24). Rada Programowa potwierdzi zakwalifikowanie nie później niż do 1 maja 2010 r. Oferty niespełniające powyższych wymogów nie będą rozpatrywane.
3. Osoby zakwalifikowane zobowiązane są do:
a) uiszczenia opłaty za uczestnictwo w wysokości 350 zł w trakcie trwania BSZ (24).
b) po BSZ (24) do przesłania 2 zdjęć w formacie oprawy min. 24×30 do dnia 30 lipca 2010 r., z których zostanie złożona wystawa.
4. Zdjęcia przechodzą na własność organizatorów i mogą być wykorzystane w celach propagowania Warsztatów.
5. Organizatorzy zobowiązują się do:
a) zapewnienia miejsca do spania (należy koniecznie posiadać materac i śpiwór). Na miejscu będzie możliwość wykupienia posiłków;
b) ubezpieczenia uczestników BSZ (24);
c) zapewnienia wykładowców z dziedziny fotografii i dziedzin pokrewnych;
d) zorganizowania wystawy po BSZ (24), której otwarcie nastąpi we wrześniu 2010 r.;
6. Każdy uczestnik, który spełni warunki regulaminu otrzyma katalog wystawy oraz zaproszenie na jej otwarcie i spotkanie w Broniszowie, oraz będzie mógł być uczestnikiem BSZ (25).
7. W sprawach spornych, regulaminowych oraz nieobjętych regulaminem ostateczne słowo należy do organizatorów.
Rada Programowa BSZ (24):
Barbara Panek-Sarnowska
Paweł Janczaruk

I ja tam byłem,  miód i wino piłem...  I tak dalej,  i tak dalej,  i tak dalej...

 

Uczestnicy zeszłorocznego spotkania na tle zamku w Broniszowie

(fot. Barbara Panek-Sarnowska 2009)

 

Było i o fotografii stereoskopowej

(fot. Ryszard Poprawski 2009)

 

A nad wszystkim czuwał duch Fabiana von Kottwitz.  Totalna magia!!!

 

niedziela, 3 stycznia 2010

Katalog

W lipcu 1985 roku czyli blisko ćwierć wieku temu (ja miałem wtedy 25 lat a mamuty wyginęły grubo wcześniej),  Pan Dieter Lorenz zorganizował w Muzeum Fotografii w Monachium wystawę "Obraz stereoskopowy w nauce i technice".  Celem wystawy było pokazanie szerokiemu gronu odwiedzających w jak wielu dziedzinach życia widzenie przestrzenne i technika obrazowania stereoskopowego pozwala na uzyskanie dodatkowych informacji i poszerza zakres wiedzy.  Pomysłodawca zebrał więc zdjęcia trójwymiarowe obrazujące rozmaite gałęzie nauki w formie stereopar i przedstawił je w monachijskim (a potem w berlińskim) fotoplastikonie.  Równocześnie z wystawą wydana została została książka  -  katalog,  w której autor postanowił uświadomić  czytelnikom,  że posiadanie dwojga oczu do czegoś zobowiązuje,  i że należy to odpowiednio wykorzystywać.  Aby książka zarówno w powiązaniu z wystawą jak i niezależnie od niej znalazła możliwie duży krąg zwolenników,  została wydana w jak najprostszy sposób  poprzez zbindowanie grzbietu sprężyną i pozbawienie jej sztywnych okładek.  Do uzyskania efektu przestrzennego wybrano natomiast najtańszą metodę  - anaglifową.  Przez dołączone do wydawnictwa okulary możemy uświadomić sobie jak wykorzystuje się obrazy trójwymiarowe w fotogrametrii i kartografii,  geologii,  oceanografii,  ochronie środowiska,  meteorologii,  badaniu kosmosu,  archeologii,  dokumentacji historii,  analizie ruchu,  rentgenologii medycznej albo mikroskopii.  Co z tego wynika?  To,  że 3d to nie tylko zabawa w plastyczne obrazki.  To naprawdę poważna sprawa!!!

 

Strona tytułowa książki - katalogu Dietera Lorenza "Obraz stereoskopowy w nauce i technice"      1985

 

Coś z mojej branży.  Układ naczyń serca świni na stereoskopowym zdjęciu rentgenowskim.