piątek, 27 listopada 2009

Trochę teorii

Dzisiaj w cyklu "Teoretyczne rozważania nad fotografią stereoskopową" pragnąłbym wytłumaczyć Wam trzy pojęcia dotyczące  typów obrazów stereoskopowych.  A więc...

Ortostereo -  Są to obrazy stereoskopowe,  w których sposób rejestracji rzeczywistości przez aparat fotograficzny odpowiada postrzeganiu przez człowieka.  W praktyce oznacza to,  że muszą być spełnione następujące warunki.  Po pierwsze,  baza (odległość między obiektywami) musi być równa rozstawowi ludzkich oczu,  co w praktyce wynosi 65-75 mm.  Po drugie,  obraz widziany przez obiektyw aparatu powinien obejmować taki sam obszar jaki postrzega człowiek gołym okiem.  Po trzecie,  taki obraz powinno się oglądać w takim samym kącie widzenia w jakim został sfotografowany.

Hyperstereo - To takie obrazy,  w których zastosowano bazę większą niż odległość między oczami człowieka.  W efekcie głębokość obszaru,  w którym widzimy przedmioty jako trójwymiarowe jest większa niż normalnie.  Zdjęcia hyperstereo to najczęściej zdjęcia odległych krajobrazów,  wykonywane jednym aparatem przesuwanym między zdjęciami o odległość równą założonej bazie (czasem o dziesiątki metrów).  Typowymi zdjęciami hyperstereo są też trójwymiarowe zdjęcia lotnicze.  Granicznym przypadkiem takich zdjęć są fotografie gwiazd,  wykonywane w ten sposób,  że zdjęcie lewe i prawe wykonywane jest w odstępie kilkumiesięcznym,  przez co baza może być równa nawet średnicy orbity ziemskiej.  Człowiek postrzega odległość dalekiego krajobrazu poprzez perspektywę geometryczną i powietrzną a stereofotografia o wielkiej podstawie bazowej pozwala mu przekształcić się w olbrzyma,  który spogląda z góry na makietę krajobrazu.

Hypostereo - Zdjęcia hypostereo to zupełne przeciwieństwo obrazów hyperstereo.  Baza przy wykonywaniu takich zdjęć jest mniejsza niż średnia odległość między oczami człowieka.  Obrazy takie to zwykle fotografie makroskopowe lub mikroskopowe.  Analogicznie do zdjęć hyperstereo,  przemioty na zdjęciach "hypo" wydają się być większe niż w rzeczywistości przez co widzimy je z perspektywy krasnoludka. 

No i co?  Bardzo skomplikowane?  Chyba do przełknięcia.

 

Przykład zdjęcia hyperstereo.

(źródło - www.forums.iowageocachers.org

 

Fotografia hypostereo

(fot.  Adam Libura)

niedziela, 22 listopada 2009

Maliscop

W malowniczym Lipsku tuż za naszą zachodnią granicą,  na terenach ówczesnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej pan Heinrich Malinski (takie typowe niemieckie nazwisko) wymyślił w 1955 roku przeglądarkę do zdjęć stereoskopowych.  Przeglądarka ta o dźwięcznej nazwie Maliscop wykonana była całkowicie z tworzywa sztucznego.  Na dobrą sprawę nie różniła się wiele od innych stereoskopów tego typu, bo niby co tu można nowego wymyśleć.  Dwa wizjery z soczewkami,  korpus,  wcięcie w obudowie na stereoparę i dyfuzor.  Jak na lata pięćdziesiąte przeglądarkę cechował ładny kształt,  spokojne kolory i  estetyka wykonania.  Pan Malinski lubił chyba oglądać slajdy i wyczuł,  że można na tym zarobić,  bo wymyślił jeszcze przeglądarkę do pojedynczych diapozytywów - Malipit,  przeglądarkę podświetlaną (mono) - Malirex oraz rzutnik (też 2d) - Malimat.  Opisywany Maliscop przystosowany był do oglądania slajdów w ramkach o wymiarach 43x100 mm.  Takie obrazki produkowała drezdeńska firma Mikrolux,  w ofercie której znajdowało się 65 zestawów (po 10 w komplecie) stereopar.  Tematyka zdjęć była rozmaita,  od bajek dla dzieci do trójwymiarowych wędrówek po malowniczych zakątkach  NRD i innych państwach,  ale...  tylko dawnego bloku wschodniego.  Oj, w ciekawych czasach się żyło,  w ciekawych!!!

 

Maliscop i zestaw slajdów w oryginalnych opakowaniach

 

Maliscopy od frontu...         1955

 

....i od zadka.

 

poniedziałek, 16 listopada 2009

Bieg 3d

Jak większość chłopów i ja czasami lubię łyknąć sobie "browara".  Właśnie niedawno naszła mnie chętka na spożycie niskoprocentowego napoju alkoholowego.  Otworzyłem więc lodówkę i stwierdziłem z przykrością,  że oprócz mleka i oleju nie ma w niej żadnego innego płynu.  Niewiele myśląc poszedłem do sklepu (czy to się już nazywa uzależnienie???),  gdzie w czteropaku znanego dobrze piwa Lech znalazłem okulary anaglifowe.  Co jest grane? - pomyślałem.  Czy jest coś o czym ja nie wiem??? Oczywiście,  że jest i to nawet godne opisania.  A więc okazało się,  że...  Kompania Piwowarska,  właściciel piwa Lech zaproponował(a)  Panu Tomaszowi Bagińskiemu (pamiętacie "Katedrę" nominowaną do Oskara w 2003 roku?;  to jego film!) nakręcenie krótkometrażowego filmu autorskiego.  Zleceniodawca pozostawił autorowi swobodę twórczą,  dając tylko gotową muzykę do filmu,  piosenkę "Hate To Say I Told You So" szwedzkiej grupy "The Hives".  Efektem współpracy jest obraz "Bieg"  nakręcony naturalnie w technice 3d.  Jak pisze o sobie reżyser "Jest we mnie dwóch Tomków. Jeden robi smutne filmy,  drugi w dzieciństwie zachwycił się efektami specjalnymi z "Gwiezdnych wojen" i chciał zrobić kino akcji".  Zrealizowana w konwencji gry platformowej animacja odwołuje się do drugiej natury autora i pokazuje w kilku sekwencjach bieg przez życie zakończony ostateczną walką z Kostuchą.  Bardzo spodobał mi się finał walki ale go nie zdradzę.  Obejrzyjcie sami!!!  Premiera filmu w wersji anaglifowej miała miejsce 1 października w ... internecie na stronie www.lech.pl a od listopada "Bieg" jest wyświetlany w sieci Multikino przed projekcjami filmów 3d.

 

Czteropak z załączonymi okularami          2009

 

Okulary "Lech"

  

Kadr z wersji anaglifowej filmu "Bieg" Tomasza Bagińskiego   2009

(źródło www.baginski3d.blog.onet.pl)

czwartek, 12 listopada 2009

Zorka Stereo

O ten aparat wierciłem dziurę w brzuchu Jurkowi Mazurowi chyba ze dwa lata.  Na ostatnim plenerze fotografii stereoskopowej w Orzeszkowie Jerzy nie wytrzymał i pękł.  Nie dziwię mu się zresztą,  bo i ja nie wytrzymałbym gdyby ktoś cały czas stał mi nad głową i gadał  "daj,  daj,  daj,  daj,  daj"!  Jestem upierdliwy i nic na to nie poradzę a zresztą "cel uświęca środki".  W każdym bądź razie stereoskopowa Zorka jest już w moim posiadaniu i stoi obok innych podobnych urządzeń domowej roboty.  A więc cóż to właściwie jest?  Jest to jeden aparat  powstały na bazie dwóch Zorek wyprodukowanych w latach sześćdziesiątych (naturalnie dwudziestego wieku).  Obie składowe zostały nieco skrócone i połączone w jedno urządzenie.  Ostrość zdjęcia reguluje się w obu obiektywach naraz (Jupitery 12 2,8/35) za pomocą układu kół zębatych.  Naciąg filmu jest połączony z naciągiem migawki lewej części tej piekielnej machiny (pokrętło po lewej stronie),  zaś prawą migawkę naciągamy osobnym pokrętłem wystającym pośrodku.  Zarówno czas naświetlania jak i przysłonę ustawiamy osobno dla obu połówek.  Spust migawek to ta poprzeczna listwa z wygrawerowanym nazwiskiem autora.  To nic,  że maszyneria waży prawie 2 kilogramy.  To nic,  że baza wynosi 11 centymetrów.  Liczy się produkt finalny oraz  zrobione,  wywołane i obejrzane zdjęcie stereoskopowe.  A w przypadku tego aparatu cel został osiągnięty!!!  Teraz już jako eksponat muzealny może do późnej starości stać w szafce i być odkurzany przez nowego właściciela.  Jurku,  jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!!!

 

Zorka Stereo - made by Jerzy Mazur.

 

A co tam w środku?

 

Wiwat autor,  wydawca i dzieło!!!

sobota, 7 listopada 2009

Pocztówki

Czy widzieliście już pamiątkowy zestaw stereopar wydany przez Muzeum Powstania Warszawskiego?  Jeżeli nie to serdecznie zapraszam do mnie na kilka chwil.  Zgrabny komplecik składający się z czternastu sztuk bardzo ładnie zaprojektowanych i wydrukowanych na wysokim poziomie pocztówek to fragment eksponowanej w Warszawskim Fotoplastikonie wystawy "Warszawa trzech pokoleń".  Najstarsze zdjęcie sprzed 1898 roku przedstawia ślizgawkę na Placu Wareckim (obecnie Plac Powstańców Warszawy) a najmłodsze z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych to fotografia Kościoła Św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży.  Wydawca zaprasza nas na wycieczkę po Warszawie do punktów bardzo znanych w stolicy.  Nowy Świat,  Zamek Królewski,  Rynek Starego Miasta,  Pałac Kultury i Nauki,  Pałac Saski to tylko niektóre miejsca,  które możemy odwiedzić w tej podróży w czasie.  Wszystkie pocztówki bardzo sprytnie spięte są w całość a na okładce przeczytać możemy krótką notkę dotyczącą Fotoplastikonu:  "Fotoplastikon w Alejach Jerozolimskich jest unikalny - powstał na początku XX wieku i z przerwami działał przez całe stulecie.  W zbiorach jest ponad 3000 oryginalnych fotografii,  od zdjęć dokumentujących otwarcie Kanału Sueskiego,  poprzez wyprawy na Spitzbergen,  ślub Księżniczki Anny,  po Warszawę na przełomie wieków.  Wybrany kilka lat temu przez warszawiaków na magiczne miejsce stolicy,  a w 2008 roku wzięty pod opiekę przez Muzeum Powstania Warszawskiego.  Fotoplastikon jest trwałym elementem tożsamości Warszawy."  I jeszcze jedna rzecz.  Bardzo drobna ale jakże ważna.  Wszystkie reprodukcje zdjęć to stereopary w układzie równoległym czyli takie,  jakie wsadza się do stereoskopu.  A jeżeli ktoś nie ma pod ręką takiego urządzenia?  Wydawca pomyślał i o tym.  Na każdej karcie zamieścił bowiem instrukcję oglądania metodą prostoglądu.  Dzięki niej bez specjalnych sprzętów możemy dostrzec trzy wymiary w "Warszawie trzech pokoleń".  Wychodzi na to,  że na jedno pokolenie przypada jeden wymiar.  Zawsze byłem przeciwnikiem wyciągania średnich!!!

 

Pocztówki z fotoplastikonu (okładka)       2009

 

Rozłożony wachlarz stereoskopowych różności

 

niedziela, 1 listopada 2009

ChromaDepth

Tradycyjny system obrazowania stereoskopowego wymaga dwóch składowych obrazów.  Lewy i prawy bądź prawy i lewy (żeby nie obrazić żadnej opcji politycznej) dociera do naszego mózgu i już mamy głębię "jak ta lala".  Metoda o której chciałbym dzisiaj wspomnieć jest zupełnie inna.  W celu uzyskania wrażenia trzeciego wymiaru wykorzystuje ona odpowiedni dobór kolorów w pojedynczym obrazie.  Myślę ( a czasami mi się to zdarza) o metodzie ChromaDepth 3d wynalezionej przez Richarda Steenblik'a.  Polega ona na różnicach dyfrakcji kolorów widzianych przez pryzmaty w jakie wyposażone są specjalne,  opatentowane okulary,  na które wyłączność ma American Paper Optics.  Patrząc przez te dziwne patrzałki na poszczególne kolory tęczy wydaje sie nam,  że kolor czerwony wyłazi tuż przed nos a inne zgodnie z ich kolejnością w tym barwnym zjawisku oddalają się od naszych oczu.  Na czarnym papierze narysowałem czerwonego, żółtego i niebieskiego tulipana takich samych rozmiarów.  Bez okularów nie było żadnego efektu.  W okularach ChromaDepth 3d czerwony był najbliżej,  zaraz potem żółty a najdalej niebieski.  Cuda nie widy!!!  Naturalnie system ten nie nadaje się do realistycznych zdjęć bo nieprzewidywalność kolorów w naturze może doprowadzić do kakoskopii (to taki odpowiednik kakofonii dla wzroku - sam to wymyśliłem!).  Bardzo dobrze sprawdza się on natomiast w grafice i innych specjalnie ku temu przygotowanych "paciajkach".  Wielką zaletą tej metody jest to,  że w odróżnieniu od techniki anaglifowej,  obraz oglądany bez okularów (choć pozbawiony wówczas trzeciego wymiaru) jest również wysokiej jakości.

 

Okulary ChromaDepth 3d

 

Wszelkie prawa zastrzeżone!

 

Schemat działania systemu ChromaDepth3d

(źródło: www.jaredjared.com/chroma.html)