W małym pomieszczeniu w bloku mieszkalnym przy ulicy Katowickiej 17 w Jastrzębiu-Zdroju mieści się Galeria "Ciasna". Jest to całkowicie prywatna inicjatywa Witolda Englendera, jego żony Magdaleny Strzałkowskiej- Englender i córki Barbary. Właśnie tutaj jutro, punktualnie o godzinie 18,00 odbędzie się uroczyste otwarcie wystawy "W stronę trzeciego wymiaru - stereofotografia". Wystawa połączona z pokazami stereofotografii i urządzeń od XIX wieku do czasów współczesnych trwać będzie do 30 października. Pana Witolda poznałem w czerwcu tego roku na Warsztatach Fotograficznych w Broniszowie. Jest to człowiek o niesamowitej wręcz pogodzie ducha, nietuzinkowej inteligencji, wyjątkowo pozytywnie nastawiony do otaczającego go świata a przy tym wszystkim ma jeden wielki dar, którym obdarzyła go "Matka Natura". Jest fantastycznym gawędziarzem. Witek jak nikt inny potrafi opowiadać o tym co najbardziej lubi, czyli o... fotografii. Jego gawędy-felietony zostały wydane drukiem pod wspólnym tytułem " Małe conieco nie tylko o fotografii". Wśród ponad dwudziestu fotograficznych opowieści jest jedna, która szczególnie przypadła mi do gustu a traktuje o... no chyba się domyślacie!!! Oto ona:
" Szkic do artykułu o historii stereofotografii lub "w stronę trzeciego wymiaru""
Fotografia jeszcze na dobre nie wyszła z pieluch, a już chciało się czegoś więcej niż tylko jak najlepszego odwzorowania rzeczywistości na płaszczyźnie płytki dagerotypu czy odbitki papierowej. Zaczęły się próby dotarcia do trzeciego wymiaru. Powstała stereofotografia.
Pierwsze zdjęcia stereoskopowe czyli stereopary wykonano jeszcze w technice dagerotypu przy użyciu dwu aparatów fotograficznych już ok. 1844 roku (wszelkie datowanie w prapoczątkach fotografii jest trudne, nawet rok wynalezienia fotografii jest przecież tylko umowny), ale dopiero wejście mokrej płyty, a z nią powtarzalności zdjęcia i ciągłe unowocześnianie, a tym samym upraszczanie techniki, technologii i chemii w fotografii spowodowało rozwój stereofotografii.
Na czym to polega? W skrócie - widzenie dwuoczne, przy usytuowaniu tychże w jednej płaszczyźnie, a w pewnej odległości od siebie powoduje, że obrazy z oka lewego i prawego "nakładając się" na siebie w mózgu człowieka dają wrażenie trójwymiarowości. To samo wrażenie uzyskujemy oglądając dwa płaskie obrazy tego samego przedmiotu w ten sposób, że oko prawe widzi wyłącznie obraz prawy, a lewe - lewy. Obrazy te (rysunki lub fotografie) muszą być wykonane tak, jakbyśmy widzieli przedmiot poszczególnymi oczami. W fotografii warunek ten spełniony jest, gdy osie optyczne dwu aparatów lub obiektywów jednego stereoaparatu są do siebie równoległe, a odległość między nimi wynosi 6 - 7 cm. Stereoparę można też wykonać nawet jednym aparatem przesuwając go prostopadle do osi optycznej o tę odległość (pseudostereopara). Zdjęcia muszą być naświetlone tak samo, przeto musi być zsynchronizowana migawka w aparatach dwuobiektywowych. Szerokość wykonanego obrazu fotograficznego również nie powinna przekraczać 6,5cm.
Jeden z pierwszych aparatów dwuobiektywowych specjalnie dla tych celów wykonano w 1853 roku w Anglii, ale już cztery lata wcześniej szkocki fizyk sir Dawid Brewster skonstruował stereoskop. Potem, na przełomie lat pięćdziesiątych XIX wieku, wybuchła prawdziwa epidemia stereofotografii. Na miliony liczono wyprodukowane stereoskopy i specjalne aparaty fotograficzne. A robiono je w wielu krajach, także w Polsce w firmie FOS produkowano w 1904 roku aparat "Stereotres" na płyty szklane 6x13 cm z trzema obiektywami - dwoma zdjęciowymi i celowniczym.
Do oglądania wykonanych zdjęć służyły stereoskopy czyli przeglądarki stereoskopowe. Zwykle była to lekka kasetka z otworami na oczy i rączką do podtrzymywania. Wyróżnia się dwa typy stereoskopów ze względu na ich konstrukcję:
a/ Wheatstone'a, gdzie nałożenie połowicznych obrazów osiąga się za pomocą dwu luster nachylonych do siebie pod kątem prostym, a do otworów ocznych ok. 45 stopni. Zdjęcia umieszczano z lewej i prawej strony aparatu.
b/ Brewstera, znacznie bardziej rozpowszechniony, z dwoma soczewkami półpryzmatycznymi, w którym zdjęcia umieszcza się na wprost oczu. Na podstawie tego stereoskopu powstały następne, już coraz bardziej nowoczesne przeglądarki stereoskopowe.
Z czasem stereoskopy udoskonalano dając możliwość regulacji ostrości na poszczególnych soczewkach (oczach), czy też odstępu soczewek (rozstaw oczu). Pierwszy stereoskop składany - "kieszonkowy" zaprezentowano i opatentowano w Filadelfii na początku 1853 roku.
Zdjęcia wykonywali wszyscy, zarówno zawodowcy, jak i amatorzy. Największe powodzenie miały stereofotografie krajoznawcze. Wielkim entuzjastą i propagatorem był znany fotograf Oliver W. Holmes, który w 1859 roku napisał artykuł "Stereoskop i stereofotografia", gdzie zachęcał czytelników do poznawania świata przez oglądanie stereozdjęć, a podczas podróży nierozstawania się z aparatem fotograficznym. Twierdził w nim, że "te same rzeczy, których malarz nie zauważy, albo przedstawi byle jak, fotograf utrwali dokładnie i właśnie to daje właściwy pogląd współczesnym". Nie napisał już o nas, czyli przyszłych, dla których te zdjęcia są niezastąpionym materiałem historycznym.
W Stanach Zjednoczonych, jak i w innych państwach, wielkie wydawnictwa wysyłały swoich reporterów do wszystkich znaczących i ciekawych miejsc świata w celu zrobienia stereofotografii. Wydawane w dużych nakładach rozchodziły się one później w niesamowitych wprost ilościach w wielu krajach. Przykładem takiego wydawnictwa może być Underwood & Underwood, dla którego pracowało kilka innych firm wydawniczych i fotograficznych w USA, wydające oprócz liczącej kilkanaście tysięcy pozycji serii zdjęć z Ameryki, także serie ze wszystkich kontynentów (są tam nawet zdjęcia z Polski) czy Keystone View Company.
Nie tylko krajoznawstwo było tematem fotografii stereoskopowych - robiono też zdjęcia teatralne, sceny rodzajowe czy tak ongiś modne "żywe obrazy" oraz służące do celów naukowych. I nie musiały wcale być na podłożu nieprzezroczystym. Robiono w tych czasach też przezrocza na podłożu szklanym lub papierowym, kolorowane.
A co u nas? Jeden z największych i najlepszych fotografów XIX wieku, a postać wielce malownicza, Jan Mieczkowski, który własny zakład w Warszawie otworzył w 1847 przedtem pracując w zakładzie K. Szczodrowskiego i jeżdżąc po kraju jako wędrowny dagerotypista, wykonał cykl stereoskopowych widoków Warszawy pracując nad tym przez ponad rok.
W Krakowie Walery Rzewuski wykonywał zdjęcia stereoskopowe widoków i zabytków Krakowa (robił je jednym aparatem przesuwając go na specjalnej deseczce), a w jesieni 1860 z wyjazdu na Podhale przywiózł zestaw stereofotografii z Zakopanego, Kościeliska i okolicy. Był to rok, w którym założył dopiero swój zakład! W tymże Krakowie w Archiwum Państwowym znajduje się zbiór kilkudziesięciu stereofotografii z powstałego w 1856 roku zakładu Walerego Maliszewskiego.
Są to tylko przykłady. Zajmujących się tą dziedziną fotografii było w Polsce wielu i to od samego początku. Także wśród amatorów. Na początku wieku wykonywał stereozdjęcia Eugeniusz Jaksa - Małachowski , a oprócz tego, że sam fotografował, miał bogaty zbiór ze swoich podróży - kilkaset zdjęć opisanych i numerowanych!
Tak było na początku. A później szał osłabł, ale stereofotografia nie zakończyła swej kariery.
Powstały fotoplastykony (w Polsce teraz jest jeszcze kilka czynnych, następuje powrót do tej fotografii po latach zapomnienia), stereoskopowe zdjęcia lotnicze pozwoliły na sporządzanie dokładnych map, a w czasie drugiej wojny zaprzęgnięta została do niechlubnych działań propagandowych - Oberkommando der Wehrmacht wydało dla swoich żołnierzy cykle zdjęć stereoskopowych z poszczególnych frontów w albumie z dołączonym składanym stereoskopem (bardzo niskiej jakości).
Ale to już inna bajeczka.
No i co? Prawda, że cudnie się to czyta? A jeszcze cudniej się tego słucha gdy opowiada to sam Witek.
Książka Witolda Englendera... 2009
... z dedykacją!!!