wtorek, 31 marca 2009

Spitsbergen

A w Alejach Jerozolimskich pod numerem 51 ruch jak na dworcu kolejowym.  Jak podała warszawska prasa od sierpnia zeszłego roku fotoplastikon odwiedziło 13,5 tysiąca osób, co daje średnią .... policzcie sami.  Niesamowite!!!  Co to znaczy sprawny marketing i zarządzanie.  Tu cały czas coś się dzieje.  Dopiero skończyła się wystawa zdjęć "Paryż jakiego nie znacie" a już jest nowy pokaz stereopar z wyprawy polskich naukowców na Spitsbergen w 1957  i 1958 roku.   Zdjęcia są rewelacyjne!  Autentyczne zapiski codziennego życia na stacji badawczej w Horsundzie fantastycznie oddają klimat tamtego miejsca i czasów.  I choć nie bardzo lubię podkolorowywania fotografii (a mam wrażenie,  że takowe były),  w tym przypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało.   Lekko wyblakłe pięćdziesięcioletnie  zdjęcia,  oryginalna linia melodyczna  pieśni   inspirowanych folklorem lapońskim w wykonaniu norweskiej piosenkarki Mari Boine i niezmienny nastrój,  który panuje w fotoplastikonie to wszystko sprawiło,  że  człowiek chcąc  niechcąc,  cofnął się o pół wieku w czasie.  Naprawdę jest to miejsce magiczne...  Może dlatego tak chętnie się tu powraca?  Kochani,  czy nie za dużo piszę o fotoplastikonach?  Chyba trochę...  Dobra.  Następnym razem opowiem o mojej wizycie w kinie IMAX a potem znowu będę się chwalił  swoimi stereoskopowymi drobiazgami. 

  

Plakat wystawy "Wyprawa na Spitsbergen"

  

Nie tylko ja jeden byłem w Horsundzie.

 

Podejrzane jednym okiem.

PS. Byłbym zapomniał.  Stacja badawcza na Spitsbergenie działa tylko do 25 kwietnia.

środa, 25 marca 2009

Muzeum Techniki

W minioną sobotę znalazłem trochę wolnego czasu by nadrobić stereoskopowe zaległości.   Najważniejszym punktem mojego trójwymiarowego programu było obejrzenie fotoplastikonu stojącego w Muzeum Techniki w Warszawie.  Bardzo dawno chciałem to zrobić ale jakoś nie było okazji.   Podobno jak się człowiek wreszcie na coś zdecyduje,  to zawsze coś musi stanąć mu na drodze.  Tak było i w moim przypadku.  Zadowolony kupiłem w kasie bilet,  zapytałem miłą Panią z obsługi gdzie stoi fotoplastikon i nagle usłyszałem,  że niestety sala w której jest on ekponowany akurat dzisiaj jest zamknięta.  Została wynajęta na jakąś dziecięcą imprezkę,  urodziny czy inny "kinderbalik".   Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia.  Po krótkiej rozmowie z Panią i argumentacji,  że zrobiłem specjalnie 100 kilometrów w celach wiadomych,  wpuściła mnie do działu z urządzeniami grającymi.  O ile się znam na medycynie to stereoskop nie jest sam w sobie urządzeniem grającym choć stwierdzam,  że całkiem ładnie wygląda w otoczeniu pianol,  pozytywek,  katarynek i muzykujących szaf.  Fotoplastikon trafił do Muzeum Techniki w 1975 roku z warszawskiej Pragi,  gdzie na ulicy Kijowskiej funkcjonował do przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.  Niestety przestał przynosić zyski i został oddany przez córkę byłego właściciela.  Urządzenie powstało w końcu XIX wieku,  nikt jednak nie zna jego producenta.  Brak jakichkolwiek tabliczek znamionowych uniemożliwia identyfikację.  Wiadomo jednak,  że "beczka" swoje przeżyła i była świadkiem kawałka historii.  Użytkownicy,  jak to użytkownicy,  pozostawiali swoje ślady na drewnianym "pudle" .  Obok inicjałów,  serc przebitych strzałą czy rozmaitych bzdurek wyrytych ostrym kozikiem znalazłem na obudowie koślawy napis "Precz z PPR".  I proszę,  był tak więc ten fotoplastikon i narzędziem w gierkach politycznych.  Ano był!!!  Dzisiaj pozostał tylko martwym eksponatem muzealnym.  Ktoś wsadził w niego jakieś zdjęcia (niestety płaskie jak biust anorektyczki),  czasami ktoś włączy światło w środku i to wszystko.   Stoi więc dziadulek smutny i opuszczony i na pewno zazdrości swojemu kumplowi z Alej Jerozolimskich,  który cieszy się życiem i przeżywa drugą młodość. 

  

Eksponat z Muzeum Techniki.

  

  

Wyrażnie ktoś nie lubił władzy ludowej.

 

Wnętrze fotoplastikonu. 

  

Fotoplastikon - urządzenie do stereoskopowej projekcji statycznej.

sobota, 21 marca 2009

Konkurs

W "Życiu Warszawy" przeczytałem "niusa",  że w stolicy staną trzy nowe fotoplastikony z trójwymiarowymi zdjęciami.  Jeden na Dworcu Centralnym,  drugi na skwerze Hoovera a trzeci w Łazienkach.  Zaintrygowany tą wiadomością zacząłem drążyć temat i oto co mam do przekazania.   2 marca tego roku Muzeum Powstania Warszawskiego ogłosiło konkurs dla studentów Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej pod nazwą "Fotoplastikon w przestrzeni miejskiej".  Przedmiotem konkursu jest wyłonienie najlepszych projektów przenośnego urządzenia nadającego się do umieszczenia w miejscu publicznym,  z uwzględnieniem przestrzeni plenerowej.  Warunkiem zgłoszenia projektu jest dostarczenie do 30 marca 2009 roku  (kruca bomba, mało czasu!!!)  pracy obejmującej wizualizację projektowanej formy wkomponowaną w zdjęcie wylosowanej lokalizacji  (jak wyżej)  oraz widoki projektowanego fotoplastikonu w skali 1:20 wraz z sylwetką człowieka.  Projektowane urządzenie nie może mieć więcej niż 1 m2 średnicy i 2,5 m wysokości,  musi pasować do otaczającej przestrzeni,  być łatwe w obsłudze i estetyczne.  Dokładny regulamin konkursu zamieszczony jest na stronie internetowej Fotoplastikonu Warszawskiego www.fotoplastikonwarszawski.blogspot.com .  Finał Konkursu wraz z uroczystym zakończeniem,  wręczeniem nagród oraz pokazem nagrodzonych projektów odbędzie się w maju 2009 r.  Potem,  jak mówi Pani Monika Bończa Tomaszewska z Muzeum Powstania Warszawskiego,  pozostanie tylko znaleźć sponsorów by projekty wcielić w życie.  Fajny pomysł.  Trzymam kciuki i ... aby do maja!!!

  

Zawsze uważałem,  że fotoplastikony wspaniale wkomponowują się w każde tło.  Na przykład tutaj.  Czyż nie pięknie wygląda w gabinecie weterynaryjnym???

niedziela, 15 marca 2009

Wiedza

W komentarzach do blogu i prywatnych wiadomościach bardzo często chwalicie mnie i podziwiacie moją wiedzę z zakresu historii fotografii stereoskopowej.  Otóż muszę Was moi drodzy rozczarować.  Nigdy nie zawracałem sobie głowy zapamiętywaniem bzdurnych dat,  detali czy rozmaitych szczególików.  Mój Ojciec,  wieloletni nauczyciel akademicki starej daty,  zawsze wpajał mi  jedną zasadę.  "Tomek!   Nie obciążaj sobie nigdy głowy pierdołkami.  I tak  mózg jest mały i wszystkiego nie pochłonie.  Musisz tylko wiedzieć gdzie szukać,  żeby te duperelki znaleźć".  Podzielę się zatem dziś z Wami tajemnicą mojej "wspaniałej znajomości" historii View-Masterów,  o których ostatnio dość często pisałem.  To nie ja jestem taki mądry tylko Keith Claworthy,  który napisał wydaną w 2005 roku książkę pod tytułem "The Collectable Stereo Viewers Guide".  Ta niepozorna książeczka zawiera w sobie ogrom wiadomości dotyczących amerykańskich przeglądarek,  ale nie tylko.  Autor opisuje w niej także rozmaite klony View-Masterów  jak również i inne ręczne stereoskopy produkowane na całym świecie w latacj 1933 - 2000.  Aż dziwne,  że na 192  stronach pomieściło sie tyle cennych informacji.  A żeby jeszcze dopełnić formalności dodam,  że oprócz tego książka jest jednocześnie katalogiem i cennikiem kolekcjonerskim wszystkich wydanych oryginalnych krążków View-Master.  Publikacja jest opracowana w języku angielskim co dla mnie,  osoby lingwistycznie upośledzonej stanowiło dość dużą barierę w jej poznaniu.  Ale od czego ma się rodzonego brata,  który "spika", "szprecha" i "gawari"?  I popatrzcie,  przy okazjii stereoskopii poznaliście kawałek mojej rodziny.

  

The Collectable Stereo Viewers Guide       2005

 

wtorek, 10 marca 2009

Twarze

W latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych XX wieku pojawiło się na rynku amerykańskim kilka przeglądarek typu View-Master ze specjalnymi obudowami.  Wszystkie one bazowały na modelu L i J popularnych krążkowych stereoskopów.  Obudowy te przedstawiały twarze znanych postaci będących bohaterami amerykańskich filmów.  Wśród nich wymienić należy dobrego ducha Kacpra (1993-1994),  maskę  Power Rangers (1995-1996),  zielonego stwora "Hulka" (1980),  żółtego ptaszka Tweety (1995) czy Wielkiego Ptaka z ulicy Sezamkowej (1989).  W 1995 roku równolegle z premierą filmu "Batman" Tima Burtona z Michaelem Keatonem,  Kim Basinger i Jackiem Nicholsonem zaczęto sprzedawać przeglądarkę z twarzą "człowieka nietoperza".  Wzbudziła ona wątpliwości co do bezpieczeństwa,  ze względu na wystające i ostre uszy postaci przez co miała "zaszczyt" być uznaną za jedną z najgorszych zabawek 1995 roku.  Nie mogło oczywiście zabraknąć  kultowej,  amerykańskiej postaci czyli Myszki Miki (1989).  Ta dorobiła się nawet dwóch wersji stereoskopów.   Pierwsza amerykańska,  której zdjęcie widnieje poniżej,  wykorzystywała View-Mastera L.  Druga,  europejska,  bazująca na modelu J różniła się od swojej kuzynki zza oceanu bardziej kwadratowymi okularami.

  

Amerykański View-Master z twarzą Myszki Miki    1989

  

czwartek, 5 marca 2009

View-Master B

Moja cierpliwość się opłaciła.  Trwało to dość długo,  ale nareszcie już stoi na półce!!!  Myślę o nowej (starej) przeglądarce  View- Master typu B.   Stereoskop ten był produkowany między 1944 a 1947  rokiem w czterech kolorach:  czarnym,  niebieskim,  czarno-niebieskim i brązowym  (1950 r.)  w Stanach Zjednoczonych oczywiście przez firmę Sawyers w Portland w stanie Oregon.   Ciekawostką tego modelu jest to,  że we wszystkich kolorowych odmianach okulary zawsze były czarne.  Model B produkowany był także w Anglii przez Salford Electrical Instruments Ltd w miejscowości Salford koło Manchesteru.  "Anglik" był cały czarny a okulary miał nie okrągłe lecz lekko wydłużone,  jakby wyprofilowane do oczu.  View-Master B wykonany był z bakelitu.   Rozwiązywało to problem paczenia się konstrukcji co miało miejsce w modelu A zrobionym z tzw. tanitu.  Kształtem przypominał swojego poprzednika (otwierał się jak skorupka małża) choć był nieco od niego większy i masywniejszy.  Najrzadszą odmianą tej przeglądarki jest wersja dwukolorowa.  Była ona produkowana pod sam koniec 1947 roku,  gdy zakład montował wyroby z pozostałych w magazynie elementów w celu zużycia zapasów przed wprowadzeniem modelu C.  Ostatnio zaczynam spotykać dwukolorowe View-Mastery L.  Czyżby historia miała sie powtórzyć?

  

View-Master B  - wersja amerykańska      1944-1947